MADONNA „Material Girl”
Rok 2022 jest bardzo ważnym rokiem w karierze Madonny –
jednej z najważniejszych artystek wszech czasów i absolutnej bohaterce mojego
świata popkultury od 1985 roku. W październiku minie 40 lat, odkąd Artystka
wydała swój pierwszy singiel. W comiesięcznym cyklu od lutego do października
będę prezentował najważniejsze, moim zdaniem, piosenki Madonny – moje złote TOP
10 Gwiazdy.
Dziś miejsce 10. – „Material Girl”. Było to drugie nagranie Madonny, które usłyszałem (po
„Like a Virgin”) i pierwszy teledysk, który zobaczyłem – teledysk, od którego
zaczęła się moja bezgraniczna miłość i uwielbienie dla Artystki. A miałem wtedy
zaledwie 11 lat…
Z nazwą „Madonna” zetknąłem się po raz pierwszy na przełomie
1984 i 85 roku, bo o Gwieździe zrobiło się bardzo głośno, ale polskie media jej
szczególnie nie lansowały. Zacząłem się wtedy bardzo poważnie interesować
listami przebojów, słuchałem Listy Trójki i kupowałem mnóstwo czasopism – dla
plakatów, wiadomości ze świata show biznesu i zestawień najpopularniejszych
przebojów. A Madonna wtedy bardzo mocno na listach zaistniała. Coś mnie w tym –
jak wtedy myślałem – pseudonimie zaintrygowało, nie wiedziałem, czy Madonna to
zespół, czy piosenkarka, czy jest biała, czy czarna, ale jakiś magnetyzm przyciągał
mnie do Madonny już wtedy. Problem w
tym, że nigdzie nie mogłem znaleźć jej zdjęcia lub usłyszeć piosenki. Moja
ciotka pracująca w Niemczech przywiozła mi wtedy Bravo – byli tam wszyscy
wielscy lat 80-tych, z George’m Michaelem na okładce, ale plakat Madonny miał
się pojawić dopiero w kolejnym numerze.
Wreszcie w Programie 1 Polskiego Radia podczas listy
przebojów „Jedynki” usłyszałem „Like a Virgin” i wcale się nie zachwyciłem. Ot,
kolejna sympatyczna pioseneczka pop w stylu lat 80-tych. „Material Girl”
usłyszane na Liście Przebojów Programu Trzeciego też mnie szczególnie nie
przekonało, nie spodobał mi się głos piosenkarki. A potem – myślę, że to był
przełom maja i czerwca 1985 roku zobaczyłem video clip „Material Girl” w
programie Krzysztofa Szewczyka w telewizyjnej Dwójce. I był to grom z jasnego
nieba, moment kiedy uświadomiłem sobie, że oto narodziła się Gwiazda, która
zmieni moje życie. Naprawdę tak wtedy myślałem i naprawdę tak się stało.
Teledysk jest rzeczywiście uroczy i bardzo udany. Madonna mocno
inspiruje się tu nagraniem „Diamonds Are Girl’s Best Friends” w wykonaniu
Marilyn Monroe z filmu „Mężczyźni wolą blondynki”. Stylizacja i choreografia są
doskonałe, a aktor Keith Carradine wciela się w zakochanego w nowej gwiazdce
milionera, który obsypuje ją drogimi klejnotami. Madonna w każdym ujęciu
wygląda perfekcyjnie i nie można było stworzyć lepszego teledysku do tego
nagrania. Tytuł piosenki na wiele lat stał się medialnym określeniem Madonny.
Chociaż to bardzo często prezentowany przez media utwór, wydaje się, że Madonna
go lubi, gdyż znalazł się w zestawie nagrań z trasy koncertowej Viirgin Tour,
Who’s That Girl Tour, Blond Ambition Tour, Re-Invention Tour oraz Rebel Heart
Tour, zaś fragmenty zostały wykorzystane na MDNA Tour.
Piosenka poradziła sobie dobrze na listach przebojów: w Wielkiej
Brytanii dotarła do 3. miejsca, zaś w Stanach Zjednoczonych – do 2. Na Liście
Przebojów Programu Trzeciego uplasowała się najwyżej na 14. miejscu, a na mojej
prywatnej liście przebojów, którą układam niezmiennie od 20 czerwca 1984 roku.
była, oczywiście, Numerem 1.
Już w marcu kolejna odsłona nowego cyklu o Madonnie.
Zapraszam serdecznie!