niedziela, 13 lutego 2022

 

„BELFAST” (Belfast), Wielka Brytania 2021

Premiera kinowa: 25 lutego 2022


Dziś recenzja jednego z najważniejszych pretendentów do Oscara za najlepszy film 2021 roku – pięknego, wzruszającego i pouczającego obrazu „Belfast” w reżyserii Kennetha Branagha. Film otrzymał 7 nominacji, w tym dla najlepszego filmu i reżysera. Czy zdoła zagrozić znakomitym „Psim pazurom”?

„Belfast” to kameralna, choć niezwykle emocjonalna, opowieść o losach irlandzkiej rodziny, zamieszkałej w robotniczej dzielnicy Belfastu. Jest rok 1969. Film rozpoczyna się od spokojnego, sielankowego obrazu ulicy, na której toczy się szybkie, lecz spokojne życie: piesi wędrują chodnikami, niektórzy mieszkańcy siedzą lub stoją przed swoimi domami, widać bawiące się dzieci. Nagle spokój ulicy zakłóca ogromna grupa młodych ludzi, którzy palą i niszczą wszystko, co napotykają na swojej drodze. To narastający konflikt między protestantami i katolikami w kraju. Katolicy mają wynieść się z protestanckich ulic. Ich domostwa zostają zniszczone i splądrowane.

Choć rodzina głównych bohaterów – rodzice (cudowna Caitriona Balfie i Jamie Dorman), dziadkowie (Judi Dench i Ciaran Hinds) oraz dwójka synów (dziewięcioletni Buddy – fenomenalny Jude Hill oraz nastoletni Will – Lewis McAskie) to protestanci, wrogowie pracującego w Anglii ojca prześladują rodzinę. Na ulicach coraz częściej dochodzi do zamieszek i niebezpiecznych starć, życie w Belfaście staje się nie do zniesienia. Rodzina staje przed koniecznością podjęcia dramatycznej decyzji.

Ta na pozór prosta historia to ważne ostrzeżenie – film pokazuje, do czego może prowadzić podział społeczeństwa, bez względu na to, czy dotyczy kwestii religijnych, społecznych, czy politycznych. Branagh ukazuje dramaty bohaterów zmuszonych przez brak zrozumienia i tolerancji do najtrudniejszych decyzji i zmian w życiu. Dlatego „Belfast” to film, który powinni zobaczyć Polacy, może sztuka filmowa pozwoli lepiej dotrzeć do istoty problemu społecznego podziału i ukazać jego konsekwencje.

Kenneth Branagh oparł scenariusz filmu na swoich własnych doświadczeniach i to właśnie samego reżysera możemy dopatrywać się w uroczej postaci Buddiego. Chłopiec nie może pogodzić się z tym, co dzieje się na ulicach dotychczas spokojnego miasta, jest ambitny, bardzo dobrze się uczy, przeżywa swoje pierwsze zauroczenie koleżanką z klasy, jest bardzo przywiązany do babci i dziadka, tęskni za ojcem, który – z powodu złej sytuacji ekonomicznej w Irlandii Północnej - podjął pracę w Anglii i odwiedza rodzinę jedynie w wybrane weekendy. Jude Hill tworzy wybitną dziecięcą kreację w filmie.

Aktorstwo w filmie jest doborowe. Na pierwszym planie jest, oczywiście, dziecięcy aktor, grający brawurowo rolę Buddiego, ale mimo aktorskich nominacji oscarowych dla babci i dziadka (Dench i Hinds), to rodzice, zwłaszcza znakomita Caitriona Balfie, zasługują na szczególne wyróżnienie. Balfie świetnie gra matkę, zmuszoną do samodzielnego wychowywania dorastających synów we wstrząsanym zamieszkami Belfaście. Dobry jest Jamie Dorman, który wolno, ale efektywnie i skutecznie, rola po roli, zmywa z siebie piętno gry w „Pięćdziesięciu twarzach Greya” i zaczyna być postrzegany jako poważny aktor.

Choć sam nie zagrał w filmie, Kenneth Branagh otrzymał trzy nominacje do Nagrody Akademii Filmowej – za najlepszy film, reżyserię i scenariusz oryginalny. Ten wielki aktor i twórca filmowy dostał się w ten sposób do bardzo wąskiej elity filmowców, którzy otrzymali nominację w większej niż jedna kategorii. Wcześniej Branagh był już nominowany jako aktor drugoplanowy za „Mój tydzień z Marilyn” (2012), aktor pierwszoplanowy za „Henryka V” (1989), za najlepszy scenariusz adaptowany („Henryk V”) oraz krótkometrażowy film aktorski „Swan Song” (1992). Filmem „Belfast” po raz kolejny dowiódł swojej wszechstronności i ogromnego talentu.

Piękne czarnobiałe zdjęcia, niezwykły klimat, prosty, lecz przemawiający do serca i niezwykle osobisty scenariusz oraz wybitni aktorzy, czynią „Belfast” filmem bardzo ważnym, może nawet wybitnym. Cieszę się, że udało mi się zobaczyć film przedpremierowe i zachęcam do obejrzenia „Belfastu”. Po prostu warto.

Moja ocena: 9/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz