wtorek, 29 września 2020

 
TOP 60 DWA PLUS JEDEN

Wczoraj urodziny obchodziła pani Elżbieta Dmoch, wokalistka zespołu 2 + 1. To dosyć pechowy zespół, którego członkowie – mimo sukcesu artystycznego i komercyjnego – nie osiągnęli osobistego szczęścia. Z najważniejszego składu zespołu pozostała już tylko Pani Elżbieta, Janusz Kruk zmarł na serce w 1992, co przypieczętowało koniec istnienia grupy, a Cezary Szlązak zmarł w ubiegłym roku. To – wbrew pozorom – naprawdę ważny zespół w historii polskiej muzyki rozrywkowej i zasłużył na takie zestawienie. Mój research wykazał, że zespół dużo eksperymentował, poszukiwał swojej drogi, nie zawsze skutecznie. Początkowo bardzo korzystał z motywów muzyki ludowej, następnie przeszedł do bardziej przebojowego popu, by w latach 80-tych sięgnąć po muzykę bardziej nowoczesną, syntezatorową. Ekipa Kruka i Dmoch nagrywała nawet wspólnie z Czesławem Niemenem. Odnalazłem wiele pięknych nagrań, o których istnieniu często nie wiedziałem, czasami zapomniałem. Oto moje subiektywne zestawienie sześćdziesięciu ulubionych piosenek grupy 2 + 1. Enjoy.

60. Na naszym piętrze nowina
59. Miłość Narcyza
58. Tyle ptaków do złapania
57. Wiśniowa rozmowa
56. Nic nie boli
55. Lada dzień przyjdą święta
54. Tak daleko do krańca podróży
53. Hej, czy ja ciebie czasem nie znam
52. Teatr na drodze
51. Podobny do ludzi
50. Gwiazda dnia
49. A my jak dzieci
48. Baobab
47. Ścieżki twojej wolności
46. Nieznany szlak
45. Video
44. Nowy wspaniały świat
43. Margarita
42. Niech w tobie gra coś pięknie
41. Komu w oczach słońce
40. Dokąd idziesz, kochanie
39. Ding Dong
38. Hej, hej jutrzenko
37. W środku dnia
36. Gdzieś w sercu na dnie
35. O leli lo!
34. Nie zmogła go kula
33. Jasny biały dzień
32. Dobra jest ta godzina
31. Zieloną drogą
30. Za mało życia
29. Kalkuta nocą
28. Na luzie
27. Taksówka nr 5
26. Odpłyniesz wielkim autem
25. Obłędu chcę
24. Lato na urodziny
23. Kołysanka matki
22. Muzyka w serca wstąpi nam
21. Ocalę cię
20. Easy come easy go
19. Wstawaj, szkoda dnia
18. Ballada łomżyńska
17. Wróć do mnie wróć
16. California mon amour
15. Z popiołu i wosku
14. Czerwone słoneczko
13. Romans za grosz
12. Gdy grali dla nas Rolling Stones
11. Windą do nieba
10. Hej, dogonię lato
9. Chińskie latawce
8. Cudzy ogień nie grzeje|
7. Chodź, pomaluj mój świat
6. Wyspa dzieci
5. Requiem dla samej siebie
4. Iść w stronę słońca
3. Superszczur
2. XXI wiek dla wszystkich nas
1. Wielki mały człowiek



niedziela, 27 września 2020

 

„Jak najdalej stąd”, Polska / Irlandia 2020

Polska premiera: 25 września 2020



Piotr Domalewski na dobre zagościł w polskiej kinematografii i zdobył ogromne uznanie oraz morze nagród, z Orłami na czele, w 2017 roku dzięki filmowi „Cicha noc” z błyskotliwymi rolami Dawida Ogrodnika i Tomasza Ziętka. Teraz powraca do kin polsko-irlandzką koprodukcją „Jak najdalej stąd”. Z cała pewnością nie jest to obraz filmowy, obok którego powinno się przejść obojętnie.

Jesteśmy gdzieś w Polsce, w prowincjonalnym miasteczku. Poznajemy Olę Hudzik (znakomita Zofia Stafiej – prawdziwe odkrycie tego filmu) – siedemnastoletnią zbuntowaną dziewczynę, która mieszka na blokowisku wraz z matką (Kinga Preiss) i niepełnosprawnym bratem. Po raz trzeci oblewa egzamin na prawo jazdy, a bardzo jej na tym dokumencie zależy, bo ojciec, który od siedmiu lat mieszka i pracuje ciężko w Irlandii, obiecał jej samochód w zamian za zdjęcie prawa jazdy Oli.

Tego samego dnia do rodziny dociera szokująca wiadomość – ojciec nie żyje – zginął w pracy, przygnieciony przez kontener. Zrozpaczona matka zmusza dziewczynę do wyjazdu do Irlandii, by sprowadzić ciało i załatwić na miejscu wszelkie formalności. Ola nigdy wcześniej nie była w Irlandii, nie leciała samolotem, nie wie, gdzie dokładnie pracował i mieszkał jej ojciec. Nie widziała go siedem lat. Ojciec kojarzy jej się jedynie z comiesięcznymi przelewami pieniędzy na utrzymanie rodziny i obiecanym samochodem. Jedynym atutem dziewczyny jest znajomość angielskiego i determinacja…

Na miejscu Ola z trudem organizuje transport ciała zmarłego ojca do Polski, pomaga jej w tym urzędnik z biura pośrednictwa pracy dla Polaków (jak zwykle bardzo dobry Arkadiusz Jakubik). Dziewczyna dowiaduje się przez kilka dni o ojcu więcej, niż dotychczas wiedziała. Okazuje się, że – chociaż była przez ojca kochana – nic właściwie o nim nie wiedziała. Lepiej znali go koledzy z pracy i mieszkańcy robotniczego hotelu. W jaki sposób ta wiedza może wpłynąć na życie dziewczyny i całej rodziny?

Film pokazuje wiele prawd o życiu i pracy Polaków za granicą – o fatalnych warunkach mieszkaniowych i pracowniczych, o podejmowaniu się zajęć, którymi gardzą lokalni mieszkańcy, o wielkiej samotności i tęsknocie, o życiu bez najbliższych i ograniczeniu się do zarabiania pieniędzy dla siebie i pozostawionej daleko rodziny. To film trudny, niewygodny, przykry, ale przez to bardzo prawdziwy i potrzebny. Zofia Stafiej, nadal studentka łódzkiej szkoły filmowej, brawurowo gra arogancką nastolatkę, która musi stawić czoła najtrudniejszej dla niej jak dotąd życiowej sytuacji.

Na początku film bardzo mi się nie podobał, żałowałem że nie wybrałem się na „25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy’ (w którym też można zobaczyć Zofię Stafiej, główną gwiazdę „Jak najdalej stąd”), ale im głębiej zanurzałem się w życie Oli i jej rodziny, tym większe emocje wzbudzał obraz. Film z pewnością nie pozostawia widza obojętnym i trudno o nim zapomnieć. Gorąco polecam!

Moja ocena: 9/10

piątek, 25 września 2020

 

„Lullaby” Leila Slimani, Faber & Faber 2018

Przekład: Sam Taylor.


Dziś kilka słów o francuskim kryminale psychologicznym „Lullaby”, autorstwa Leili Slimani, laureatki najważniejszej literackiej nagrody we Francji – Nagrody Goncourtów z 2016 roku. Książka doczekała się już polskiego przekładu, ale przeczytałem ją w udanej wersji anglojęzycznej.

Dlaczego Louise – opiekunka dwójki dzieci Myriam i Paula – decyduje się w okrutny sposób pozbawić dzieci życia? Co wpływa na jej postawę? Dlaczego odbiera Myriam i Paulowi to, co mają najcenniejszego i najistotniejszego, mimo miłości, którą obdarzyły ją dzieci? Mimo sympatii, którą otrzymała od ich rodziców? Informacja o śmierci dzieci – Adama i Mili – nie jest żadnym spoilerem. Autorka przekazuje nam tę tragiczną wiadomość już w pierwszym zdaniu, czy może paragrafie, swojej powieści, by następnie retrospektywnie cofnąć się do początku wspólnej historii rodziny i Louise – spokojnej, szanowanej i uwielbianej przez dzieci opiekunki.

Slimani tworzy intrygujący, niepokojący psychologiczny portret Louise. Cicha, spokojna, potrafi być tak wpływowa, że nie tylko uzależnia od siebie dwójkę dzieci, ale powoli zajmuje centralne miejsce w rodzinie, osacza Myriam i Paula, którzy nie potrafią się jej jednak przeciwstawić. Dlaczego dochodzi do tragedii?

„Kołysanka” Leili Slimani to książka bardzo atrakcyjna, od pierwszych stron wprowadzająca czytelnika w stan zainteresowania i skupienia. Ciekawym zabiegiem okazuje się przekazanie informacji o zbrodni już na początku tekstu. Wędrówka w przeszłość okazuje się fascynującą, pełną zawiłości i niezrozumiałych zwrotów akcji historią. Interesujące są obie płaszczyzny wspomnień z książki: przeszłość Louise oraz losy jej związku z rodziną Myriam i Paula. Na uwagę zasługuje także styl pisarki – chwilami bardzo ostry, szorstki, z fotograficzną dokładnością opisujący pewne sceny, chwilami zaś o wiele spokojniejszy, wręcz poetycki. Z pewnością ta umiejętność transferu między stylami pomogła młodej pisarce zdobyć prestiżowe wyróżnienie Goncourtów i zyskać międzynarodową sławę i uznanie.

„Lullaby” nie jest typową książką kryminalną, czy sensacyjną. Nie jest też książką łatwą, jesiennym czytadłem w stylu Harlana Cobena, czy Jamesa Pattersona. To wyrafinowany, napisany w niezwykły sposób tekst o największej tragedii, która może dotknąć człowieka.

Moja ocena: 7/10.

wtorek, 22 września 2020

TOP 60 THOMPSON TWINS

Dziś kolejny powrót do lat osiemdziesiątych i zestawienie utworów jednej z moich ulubionych grup z tego okresu – Thompson Twins. Ich album „Into The Gap” to jedna z najbardziej urokliwych płyt tej dekady – niewielu artystom udawało się stworzyć na płytach taki klimat. Tom Bailey, Alannah Currie i Joe Leeway przeszli do historii głównie dzięki sympatycznym balladom, jak „Doctor! Doctor!, czy „Hold Me Now”, ale też muzycznym żartom w stylu „We are Detective”. Pamiętam, że w lutym 1984 roku byłem w Warszawie i kupowałem sobie pierwszą zagraniczną kasetę – szeroki wybór pirackich wydań nie ułatwił mi decyzji, ale udało mi się zawęzić selekcję do dwóch kaset – „Touch” grupy  Eurythmics i wspomnianej „Into The Gap” Thompson Twins. Wygrał Eurythmics, ale długie lata zastanawiałem się, czy podjąłem właściwą decyzję. Na szczęście obecnie mam pełną dyskografię obu zespołów na płytach kompaktowych. Oto subiektywny TOP 60 moich ulubionych płyt Thompson Twins. Enjoy!

60. Politics
59. Twentieth century
58. Kamikaze
57. Good gosh
56. Love is the law
55. All fall out
54. Fool’s gold
53. She’s in love with mystery
52. Dancing in your shoes
51. Sugar Daddy
50. Bombers in the sky
49. Bouncing
48. Tears
47. The saint
46. Perfect game
45. Love lies bleeding
44. Who wants to be a millionaire
43. Squares and triangles
42. Savage moon
41. Living in Europe
40. StIll waters
39. Groove on
38. Long goodbye
37. Revolution
36. Animal laugh
35. Future days
34. Come inside
33. Bush Boy
32. Runaway
31. Follow your heart
30. Breakaway
29. Roll over
28. Don’t mess with doctor dream
27. Get that love
26. Love beach culture
25. You likked the clown
24. Emperor’s clothes
23. Play with me (Jane)
22. Don’t mess with Doctor Dreams
21. Tokyo
20. Judy do
19. Make believe
18. The gap
17. Who can stop the rain
16. Storm on the sea
15. Nothing in common
14. Lies
13. Watching
12. Lay your hands on me
11. Day after day
10. In the name of love
9. Love on your side
8. Sister of mercy
7. No peace for the wicked
6. King for a day
5. We are detective
4. If you were here
3. You take me up
2. Doctor! Doctor!
1. Hold me now



niedziela, 20 września 2020

 

„Tenet” (Tenet), USA 2020

Polska premiera: 26 sierpnia 2020


„Tenet” to wielki powrót hollywoodzkich produkcji na ekrany kin po pandemii. To najnowszy film wizjonera kina, brytyjskiego reżysera Christophera Nolana, twórcy m.in. niesamowitej „Incepcji”, wybitnej trylogii „Dark Knight”, która zrewolucjonizowała spojrzenie na filmy o Batmanie, czy bardzo dobrej „Dunkierki”. Jak na tle tych produkcji wypada „Tenet”?

Film rozpoczyna się terrorystycznym atakiem na operę, przypominającym sceny, które pamiętamy z moskiewskiego teatru na Dubrowce. Akcja jest bardzo szybka, Jednym z jej uczestników jest główny bohater filmu, którego znamy jako Protagonistę (John David Washington). Bohater trafia do świata międzynarodowych szpiegów, a jego zadaniem staje się ratunek ludzkości. Wspomaga go Neil (Robert Pattison), którego gra okazuje się być nie do końca czysta. Protagonista na swojej drodze spotyka piękną Kat (cudna i bardzo wysoka – ponoć 190 cm wzrostu  – Elizabeth Debicki), żonę rosyjskiego biznesmena i przestępcy Andreia (bardzo dobry w tej roli Kenneth Branagh). Czy to spotkanie zmieni życie protagonisty?

Okazuje się, że aby ocalić ludzkość, trzeba działać nie tylko w teraźniejszości, ale przenikać do przyszłości i przeszłości oraz ignorować wszelkie prawa fizyki. Ta filmowa konieczność pozwala Nolanowi na stworzenie obrazu wyjątkowego, zaburzającego tradycyjne postrzeganie świata, co znamy już z jego wcześniejszych produkcji - „Incepcja” i „Interstellar”. Sceny batalistyczne, chwile walki Protagonisty z innymi bohaterami, pościgi z głośną, przejmującą, nowatorska muzyką w tle mogą budzić zachwyt i uznanie i sprawiają, że 150 minut obrazu mija dość szybko.

Moja znikoma znajomość fizyki oraz praw rządzących w naturze i możliwości ich naginania, nie pozwoliła mi jednak w pełni docenić i zrozumieć najnowszą produkcję Nolana. Film pozostał dla mnie jedynie widowiskowym pokazem dobrej gry aktorskiej i naprawdę wspaniałych spektakularnych efektów specjalnych, ale uchwycenie głębszego sensu, który z pewnością przyświecał reżyserowi, pozostał poza moim zasięgiem.

Nolan ma „dobrą rękę’ do kreacji aktorskich w swoich filmach. Trylogia o Batmanie z pewnością pomogła zdobyć sławę i uznanie takim gwiazdom jak Christian Bale, czy Heath Ledger. Mam nadzieję, że podobnie będzie z zyskującym w Hollywood coraz większą popularność Johnem Davidem Washingtonem – synem słynnego Denzela, który dotychczas kojarzony był z brawurową rolą w filmie „Czarne bractwo. BlacKkKlansman”, któremu główna rola w tym ambitnym, unikalnym widowisku może pomóc zdobyć filmowy mainstream.

Film może stać się doskonałą rozrywką dla fanów kina futurystycznego, nie znającego ograniczeń czasu, przestrzeni i nauki. Obawiam się jednak, że nie każdy odnajdzie w nim samą czysta przyjemność. Ścieżka dźwiękowa z fantastycznym nagraniem „The Plan” Travisa Scotta, powinna jednak spodobać się wszystkim.

Moja ocena: 7,5/10

sobota, 19 września 2020

 

Nagroda Bookera 2020 – nominacje




W tym tygodniu – 15 września – poznaliśmy skróconą listę finalistów tegorocznej nagrody Man Booker Prize. To jedna z najważniejszych na świecie nagród literackich, zdecydowanie moja ulubiona. Po raz pierwszy przyznano ją w 1969 roku, a wśród laureatów jak dotąd znaleźli się choćby Iris Murdoch, Salman Rushdie, John Maxwell Coetzie, Peter Carey oraz moi osobiści faworyci – Kazuo Ishiguro i Ian McEwan

Dawniej nagrodę za książkę wydaną w danym okresie mogli otrzymać autorzy tworzący w języku angielskim i pochodzący ze Zjednoczonego Królestwa lub innych krajów tzw. Commonwealth, czyli Wspólnoty Narodów – krajów byłego brytyjskiego imperium kolonialnego. W 2014 roku doszło jednak do reformy zasad przyznawania nagrody i możliwość otrzymania nominacji umożliwiono także pisarzom amerykańskim oraz przedstawicielom innych nacji, tworzących w języku angielskim.

W 2005 roku ustanowiono siostrzaną nagrodę Man International Booker  Prize, którą mogą otrzymać także nieanglojęzyczni pisarze za przekłady swoich dzieł na język angielski. Już w pierwszej edycji nominację otrzymał Stanisław Lem, a w roku 2018 Olga Tokarczuk odebrała nagrodę za powieść „Bieguni” („Flights”).

Corocznie w lipcu publikowana jest lista 13 nominowanych twórców i ich dzieł – tzw. długa lista, we wrześniu pojawia się skrócona lista, zwykle z sześcioma tytułami, a w październiku lub listopadzie poznajemy nazwisko zwycięzcy.

W ubiegłym roku po raz trzeci w historii nagrody wyłoniono aż dwie laureatki. Były to słynna kanadyjska pisarka Margaret Atwood za powieść „Testamenty” (już dostępna na naszym rynku wydawniczym kontynuacja słynnej „Opowieści podręcznej”) oraz brytyjska pisarka Bernardine Evaristo za powieść „Girl, Woman, Other”. Do takiej sytuacji doszło wcześniej w 1974 roku, kiedy laureatami Nagrody Bookera zostali Nadine Gordimer z Republiki Południowej Afryki za powieść „Zachować swój świat” („The Conservationist”) i Brytyjczyk Stanley Middleton za książkę „Wakacje” („Holiday”) oraz w 1992, kiedy nagrodę odebrali: Kanadyjczyk Michael Ondatje za – dla mnie – jedną z najwybitniejszych powieści XX wieku – „Angielski pacjent”  („English Patiient”) i Anglik Barry Unsworth za ‘Sacred Hunger”. Dla Margaret Atwood była to druga nagroda , a uprzednio dwukrotnie nagrodę odebrali J.M. Coetzie, Peter Carey i Hilary Mantel.

W tym roku na długiej liście, wyselekcjonowanej przez jury pod przewodnictwem Margaret Busby, znalazły się następujące powieści:

Diane Cook (USA)                           The New Wilderness (Oneworld Publications)

Tsitsi Dangarembga (Zimbabwe) This Mournable Body (Faber & Faber)

Avni Doshi (USA)                             Burnt Sugar (Hamish Hamilton, Penguin Random House)

Gabriel Krauze (UK)                        Who They Was (4th Estate, HarperCollins)

Hilary Mantel (UK)                          The Mirror & The Light (4th Estate, HarperCollins)

Colum McCann (Ireland/USA)     Apeirogon (Bloomsbury Publishing) 

Maaza Mengiste (Ethiopia/USA) The Shadow King (Canongate Books)

Kiley Reid (USA)                              Such a Fun Age (Bloomsbury Circus, Bloomsbury Publishing)

Douglas Stuart (Scotland/USA)  Shuggie Bain (Picador, Pan Macmillan)

Brandon Taylor (USA)                    Real Life (Originals, Daunt Books Publishing)       

Anne Tyler (USA)                            Redhead by The Side of The Road (Chatto & Windus, Vintage)

Sophie Ward (UK)                           Love and Other Thought Experiments (Corsair, Little, Brown)

C Pam Zhang (USA)                       How Much of These Hills is Gold (Virago, Little, Brown)

W zestawieniu dominują autorzy jeszcze dobrze nie rozpoznawalni, często nominowani za debiuty literackie. Bodaj najbardziej znane nazwisko to Hilary Mantel – dwukrotna zwyciężczyni Nagrody Bookera, w tym roku nominowana za trzeci tom serii o Thomasie Cromwellu i Anglii czasów Tudorów (wcześniejsze powieści to znakomite „W komnatach Wolf Hall” i „Na szafocie”).

Bardzo znaną pisarką jest także Amerykanka Anne Tyler, znana choćby z głośniej powieści „Przypadkowy turysta” („Accidental Tourist”), nominowana poprzednio w 2015 roku za „A Spool of Blue Thread”, wydanej w Polsce pod tytułem „Na szpulce niebieskiej nici”. Sławę zdążył już zdobyć Irlandczyk Colum McCann, autor uznanej powieści „Let The Great World Spin”.

Sensacja tegorocznej edycji jest nominacja dla pisarza polskiego pochodzenia, Gabriela Krauze, za debiutancką powieść „Who They Was”, w której w nowatorski sposób porusza autobiograficzne wątki przynależności do londyńskiego gangu i jego przestępczej działalności.

Niestety, ani pisarzowi polskiego pochodzenia, ani dwóm uznanym pisarkom nie udało się znaleźć na ogłoszonej skróconej liście, a są na niej następujący twórcy:

Diane Cook (USA) za swoja drugą powieść,

Tsitsi Dangarembga (Zimbabwe) za trzecią powieść,

Anni Doshi (USA) za debiutancką powieść,

Maaza Mengiste (Etiopia/USA) za drugą powieść,

Douglas Stewart (UK) za debiutancka powieść,

Brandon Taylor (USA)  za debiutancką powieść.

Niestety, nie czytałem jeszcze żadnej z nominowanych pozycji, ale – jak dziejc się co roku – z pewnością całą trzynastkę nabędę. Jestem pod tym względem niepoprawnym kolekcjonerem i pochwalę się, że mam w swej kolekcji zwycięskie powieści wszystkich laureatów Nagrody Bookera – od 1969 roku po rok 2019. Polecam wszystkie nominowane i zwycięskie powieści (naprawdę rzadko się zdarza, że jakaś nominowana powieść mnie rozczarowuje), gdyż Man Booker Prize to gwarancja najwyższej jakości.

Źródło: www.bookerprize.com


poniedziałek, 14 września 2020

 

„Pętla”, Polska 2020

Premiera kinowa: 4 września 2020

 Patryk Vega powraca. Powraca w nie najgorszym stylu. Z jego najnowszej produkcji „Pętla” nie wyszedłem całkowicie zniesmaczony, tak jak to było w przypadku choćby ”Polityki”, czy „Botoksu”.  „Pętla” to kolejne krytyczne spojrzenie Patryka Vegi na trudną polską współczesną rzeczywistość i reżyserski komentarz do tej rzeczywistości.

Akcja filmu osadzona jest wokół tzw. afery podkarpackiej. Ambitny i żądny sukcesu absolwent szkoły policyjnej, Daniel Śnieżek (niezły w tej roli Antoni Królikowski, choć trudno mi wykrzesać sympatię dla tego aktora), nie chce czekać na swój moment i awans całymi latami, szlifując krawężnik. Chce od razu dostać się na szczyt, do służb specjalnych, CBA, CBŚ lub innej poważnej związanej z rządem instytucji. Nieoczekiwanie spotyka ukraińskich bliźniaków, Alexa i Żenię (świetni bracia Marcin i Maciej Zacharzewscy), którzy mają mu umożliwić wykrycie wielkiej afery. Daniel wraz z żoną (bardzo dobra, nieznana jeszcze szeroko Aleksandra Nowicka) trafia do Rzeszowa i zaczyna „rozpracowywać” afery, sam często działając poza prawem, w czym pomaga mu zaprzyjaźniona pani prokurator (znów muszę przyznać – świetna Katarzyna Warnke). To dzięki tym „rozpracowywanym” aferom do więzienia trafia znakomity podkarpacki bokser, Dawid „Cygan” Kostecki (w tej roli zupełnie inny niż zwykle Piotr Stramowski – prawdziwa metamorfoza aktora w filmie), bo kończy się jego rzekomym samobójstwem.

Daniel Śnieżek, tropiąc gangsterów i przestępców, sam staje się jednym z nich. Zakłada ekskluzywną  agencję towarzyską, gdzie dzięki systemowi inteligentnego monitoringu nagrywane są seksualne ekscesy ludzi z pierwszych stron gazet i z telewizji: wysoko postawionych polityków, biznesmenów i lekarzy, celebrytów, a nawet przedstawicieli wyższego duchowieństwa. Daniel i wspierający go ukraińscy bliźniacy z piekła rodem są przekonani, że świat leży u ich stóp. Pojawiają się wielkie pieniądze, atrakcyjne kobiety, narkotyki… Nieoczekiwanie pojawiają się również problemy…

Najmocniejszą stroną filmu Vegi są jego aktorzy: Stramowski, Warnke, Zacharzewscy, Królikowski, świetny Tomasz Dedek w drugoplanowej roli szefa rzeszowskiej policji. Grają przekonująco, są znakomicie poprowadzeni przez reżysera, przykuwają uwagę. Słabszą stronę stanowi scenariusz – jak zwykle w filmach Vegi nieco chaotyczny, nieuporządkowany, szatkujący pewne kwestie przed doprowadzeniem ich do końca.

Ten film to kolejne oskarżenie polskich realiów, także politycznych. Trudno stwierdzić, ile w nim prawdy, a ile filmowej fikcji. Pewnym uwierzytelnieniem treści ukazanych w filmie mają być pokazane na końcu filmu zdjęcia reżysera z bohaterami afery podkarpackiej, w tym z samym Danielem Śnieżkiem. Myślę, że tym razem można dać Patrykowi Vedze kolejną szansę.

Moja ocena: 6/10.

sobota, 12 września 2020

 

„Małe szczęścia” (Le bonheur des uns…), Belgia/Francja 2020

Polska premiera: 18 września 2020

W kinach pojawia się właśnie francuski film „Małe szczęścia”, sklasyfikowany jako komedia, ale komedia gorzka, mówiąca wiele prawd o życiu.  Urocza Lea (nominowana do Oscara za „Artystę” Berenice Bejo), wiedzie szczęśliwe życie u boku męża (Vincent Cassel) i realizuje się nieomal w pełni jako sprzedawczyni w eleganckim butiku w galerii handlowej. Wszystkie chwile wolne od pracy Lea poświęca na obserwację klientów galerii, robi to nawet podczas przerwy na lunch, uwielbia interpretować relacje między nieznanymi jej ludźmi, potrafi wiele odczytać z zachowań ludzkich. I nie tylko to odczytać, ale także literacko opisać. Lea, zachęcona pozytywnym komentarzem znanego pisarza pod jednym z jej wpisów w mediach społecznościowych, postanawia realizować się jako pisarka.

Początkowo nikt do końca nie wierzy w jej zdolności i potencjalny sukces: ani mąż, który koncentruje się na własnej karierze zawodowej, bo marzy o awansie, ani najbliżsi przyjaciele – Karine (Florence Foresti) i Francis (Francois Damiens).  Traktują pisanie Lei bardziej jako fanaberię lub fantasmagorię. Lea kończy debiutancką powieść, wydaje ją z powodzeniem i zmienia swoje życie. Nadchodzą kolejne powieści, medialna popularność, duże pieniądze…

I wówczas okazuje się, że z sukcesem nie jest tak prosto żyć. Mąż nie wytrzymuje presji powodzenia i popularności żony, przyjaciele z zazdrości odsuwają się od Lei i popadają we frustrację, kiedy okazuje się, że realizacja własnych marzeń jest dużo trudniejsza, niż mogło się wydawać. Lea staje się znana pisarką, ale płaci za to wysoką cenę. Traci najbliższych.

Film pokazuje przykrą prawdę o naturze człowieka. Trudno nam się cieszyć z sukcesów najbliższych. To my chcemy być w centrum uwagi, to my chcemy zdobywać szczyty i realizować marzenia. Jeśli udaje się to innym, choćby bliskim nam ludziom, trudno nam to zaakceptować, a jeśli w grę wchodzą wielkie pieniądze – emocje potrafią wziąć górę, a to może zniszczyć nawet najlepsze relacje.

Film jest gorzką komedią. Wprawdzie próby dorównania osiągnięciom Lei, podejmowane przez Karine i Francoisa, są chwilami żałośnie zabawne, ale cała prawda, o człowieku, którą eksponuje w filmie reżyser Daniel Cohen nie śmieszy, a zasmuca.

Mimo wszystko, warto jest film obejrzeć. Dobre aktorstwo, ciekawa tematyka i mądre przesłanie czynią „Małe szczęścia” filmem wartościowym.

Moja ocena: 7/10

czwartek, 10 września 2020

 

Książka mojego dzieciństwa - Muminki, Tove Jansson

Moomins - Wikipedia

Długo zastanawiałem się, co zamieścić jako mój 50. post na blogu. I ostatecznie podjąłem decyzję, że napiszę o ukochanej książce mojego dzieciństwa – sadze o Muminkach, autorstwa fińskiej pisarki, Tove Jansson.

Z Muminkami pierwszy raz zetknąłem się u kuzyna w Warszawie. Zachwyciłem się jego książeczkami, ujęły mnie fantastyczne ilustracje  i zapragnąłem je posiąść i w całości przeczytać.

Pamiętam dzień mojej I Komunii – dostałem wtedy dwa ważne prezenty – rower (od Rodziców) i pierwszą w mojej kolekcji książkę o Muminkach – „W Dolinie Muminków” (od Babci Bronisławy). Zdobycie tej książki we wczesnych latach 80-tych graniczyło z cudem. Ku rozczarowaniu Rodziców. To książka o Muminkach wywarła na mnie większe wrażenie i od razu zabrałem się za lekturę.

Muminki – główni bohaterowie serii – to rodzina trolli, zamieszkująca uroczy domek w dolinie. To trolle europejskie, skandynawskie, ale dość egzotyczne i zupełnie inne od postaci z naszej tradycji literatury dziecięcej, takich jak krasnale, czy skrzaty. Jedni Muminki kochają, inni ich wprost nienawidzą,  ale seria Tove Jansson to nie tylko same Muminki, ale cała kolekcja niesamowitych postaci, takich jak Mimbla i jej nieznośna siostra Mała Mi, Włóczykij – najlepszy przyjaciel Muminka, który spędza w dolinie wiosnę i lato, a jesienią udaje się na Południe, a Muminki zapadają w sen zimowy z brzuszkami pełnymi igliwia. To także Paszczaki, Filifjonki, Homki, Bufki,  Ryjek,  Too-Tiki i wiele innych leśnych zwierzątek i stworzeń. To wreszcie Buka – potwór, który zabija ciepło oraz wyrastające z nasion naelektryzowane stworki, znane jako Hatifnaty.

Lektura Muminków budzi u wielu czytelników lekkie obawy. Bohaterowie są bardzo tajemniczy, nie wszyscy maja taki sympatyczny wygląd, jak same Muminki, maja za to swoje niestereotypowe zachowania (jak choćby Mała Mi), niektórzy są bardzo kontrowersyjni. Mimo to w książeczkach jest coś, co do nich przyciąga, powoduje, że chętnie sięga się po nie po latach.

Odbiorcą skandynawskiej literatury dziecięcej, choćby książek Tove Jansson i wspanialej Astrid Lindgren, może być zarówno dziecko, jak i dorosły. Seria o Muminkach, a zwłaszcza późniejsze tomy – „Opowiadania z Doliny Muminków”, czy „Dolina Muminków w listopadzie”, zawierają wiele prawd dotyczących kondycji człowieka, relacji człowieka z innymi, problemu samotności i przemijania. Można odnaleźć tam rozważania filozoficzne , które są nieczytelne z poziomu odbiorcy dziecięcego, ale dorosły czytelnik może je odszukać. Na tym polega geniusz dziecięcej literatury, choćby baśni braci Grimm. „Klechd sezamowych” i „Przygód Sindbada Żeglarza” Bolesława Leśmiana, czy właśnie sagi o Muminkach, że inne aspekty dostrzega w nich dziecko, a inne dorosły odbiorca.

Jeśli znasz opowieści o Muminkach, może warto wrócić do nich dla relaksu, powrotu sympatycznych wspomnień z dzieciństwa, czy doszukania się nowych treści. Jeśli nie znasz twórczości Tove Jansson, trzeba dać Muminkom szansę i zagłębić się w lekturze tych urokliwych i mądrych książeczek. Zachęcam gorąco.

Moja ocena:10/10 (oczywiście)

poniedziałek, 7 września 2020

 

„Kraina miodu” (Honeyland), Macedonia 2019

Kolejną pozycją filmową, do obejrzenia której chciałbym zachęcić, jest macedoński dokument ‘Kraina miodu”, sensacyjny zdobywca Oscara dla Najlepszego Filmu Międzynarodowego i dla Najlepszego Pełnometrażowego Filmu Dokumentalnego w 2020 roku. To przykład niecodziennego, rzadkiego kina, obraz prawdziwego życia ludzi, bez żadnych upiększeń i wreszcie smutnego świata hodowców pszczół, gdzie nowoczesność, produkcja przemysłowa i pogoń za pieniądzem wypierają oddanie tradycji i życie w zgodzie z naturą.

Główną bohaterką jest Hatidze, prosta macedońska kobieta, zamieszkująca w górach z chorą matką i utrzymująca się z hodowli pszczół. Nie jest to jednak hodowla przemysłowa, Hatidze nie zakłada pasiek, korzysta z naturalnych miejsc, w których pszczoły budują plastry miodu. Kiedy używa dóbr przyrody, zawsze zabiera pszczołom tylko połowę miodu, resztę pozostawiając owadom, by mogły normalnie żyć, dalej zapylać kwiaty i produkować miód.

Kobieta jest oddana pszczołom, odwiedza ich naturalne miejsca, dokarmia je. Odbiorcy miodu Hatidze wiedzą, że jej produkt jest zawsze najwyższej jakości i że jest bardzo uczciwa. Bohaterka bez reszty oddaje się także schorowanej matce, spędza z nią mnóstwo czasu i choć czasami traci cierpliwość, widoczna jest jej miłość, oddanie i poświęcenie staruszce.

Jedną z największych atrakcji dla Hatidze są wyjazdy do Skopje, gdzie za pieniądze zdobyte dzięki sprzedaży miodu może pozwolić sobie na coś specjalnego, choćby farbę do włosów, czy banany dla matki.

Spokój Hatidze i jej pszczół zakłóca przybycie nowych sąsiadów, wielodzietnej rodziny, podejmującej liczne zajęcia, żeby przetrwać. Jedną z tych zarobkowych czynności staje się założenie przemysłowej pasieki. Niestety, jej właściciel nie prowadzi jej w zgodzie z naturą i ekologią, co ma zgubne skutki dla Hatidze. Kobieta zostaje bez środków do życia. Umiera matka bohaterki i Hatidze zostaje sama…

„Kraina miodu” jest piękną i wzruszającą apoteozą człowieczeństwa i życia w harmonii z przyrodą. Ukazane miejsce, choć usytuowane w Europie, wydaje się egzotyczne, inne, nieznane, a zaprezentowane życie prostych ludzi w górach – niewyobrażalne. Wielki szacunek należy się twórcom filmu – Tamarze Kotevskiej i Ljubomirowi Stefanowi. Nakręcenie filmu zajęło trzy trudne lata pracy w górach, z naturalnymi aktorami i z pewnością nie było łatwym zadaniem.

‘Kraina miodu” nie jest filmem łatwym i przyjemnym, ale na pewno warto ten obraz zobaczyć. Dzięki niemu można zrozumieć pewne prawa natury i poznać inną wersję życia – z dala od cywilizacji. Dokument pokazuje też, jak zgubny wpływ na środowisko ma chciwość i pogoń za pieniądzem.

Moja ocena: 9/10

piątek, 4 września 2020

 

„Dyrdy-Marki, czyli ja już nic nie muszę” Marek Niedźwiecki, Wielka Litera 2020

W środę, 2 września, ukazała się najnowsza książka mojego Guru, jednego z najważniejszych polskich dziennikarzy muzycznych, twórcy i wieloletniego prowadzącego Listy Przebojów Programu Trzeciego, Pana Marka Niedźwieckiego „Dyrdy-Marki, czyli ja już nic nie muszę”. To trzecia – obok „Nie wierzę w życie pozaradiowe” oraz „Radiocie” – pozycja z gawędami i wspomnieniami Pana Marka, choć należy jeszcze pamiętać o dwóch wspaniałych tomach "Lista Przebojów Programu Trzeciego 1982 - 1994" oraz "Lista Przebojów Trójki 1994 - 2006" i „Australijczyku’ – wspomnieniach z licznych podróży do Australii.

Wobec książek Marka Niedźwieckiego jestem zawsze bezkrytyczny, bo uwielbiam Go jako radiowca, dziennikarza i człowieka. Umiejętność opisywania pewnych muzycznych i niemuzycznych zdarzeń jest w jego książkach niesamowita. Nie inaczej jest w „Dyrdy-Markach”.

Autor podzielił książkę na krótkie rozdziały, poświęcone różnym kwestiom ze świata muzyki i nie tylko. Pierwszy rozdział „Ja już nic nie muszę”, który jest także podtytułem całej pozycji, nawiązuje do incydentu  z piosenką Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój”, której dotarcie na szczyt Listy zostało odczytane przez władze radia jako prowokację i dowód na jawne manipulowanie wynikami Listy. Było to notowanie 1998. Na dwa tygodnie przed jubileuszem 2000. notowania Lista przestała istnieć a Pan Marek odszedł z pracy w Programie Trzecim. Wszyscy słuchacze bardzo się o Niego martwili, ale rozdział pokazuje, że Pan Marek radzi sobie z zaistniałą sytuacją. Życie zmusiło Go, by uwierzyć jednak w życie pozaradiowe, a „Dyrdy-Marki” wydają się swoistą terapią dla autora.

Niedźwiecki dużo pisze o swoich fascynacjach – muzyce, podróżach, kuchni (Pan Marek zawarł nawet w książce przepisy kulinarne), ekologicznym podejściu do życia i sympatii do ludzi. Pisze o swoich ulubionych płytach polskich i zagranicznych, o wywiadach z największymi artystami światowego show-businessu, takimi jak Madonna, czy Lionel Richie, ale tez o spotkaniach i przyjaźni z bardziej niszowymi artystami, jak Stacey Kent, czy Dana Gillespie. Pięknie pisze o swoich podróżach, miłości do Australii i Gór Izerskich, przyjaciołach, których ma na całym świecie i fascynujących wspomnieniach z przeszłości – dzieciństwa, czasów studenckich, pierwszych krokach przy tworzeniu Listy Przebojów Trójki.

Mój ulubiony fragment dotyczy, oczywiście, spotkania Pana Marka z Madonną w hotelu Ritz w Paryżu. Dziennikarz spotkał się z artystka z okazji promocji albumu „Bedtime Stories” i po rozmowie podarował Jej pamiątkę z Polski – wódkę Chopin. Madonna – wtedy już ogromna gwiazda ze sprzedanymi milionami płyt - okazała się normalną, otwartą, kontaktową rozmówczynią. Madonna podczas rozmowy rezygnuje z ekstrawagancji i krzykliwości na rzecz merytorycznej rozmowy o nowej płycie.

Poza uwielbieniem list przebojów i miłością do muzyki, łączy mnie z Panem Markiem jeszcze jedna rzecz – zbieractwo, nie tylko płyt. Moja Żona bardzo często krytykuje mnie, że nabywam płyty CD, a potem ich często nawet nie odpakowuję. Mnie samego nieco to martwiło, podobnie jak samego Pana Marka, do momentu kiedy przeczytałem fragment Jego rozmowy z Panem Wojciechem Mannem:

„Mam płyty, których nigdy nie rozpieczętowałem. (…) Nie ja jeden tak mam. Pytam kiedyś Wojtka Manna, pokazując na spory stosik:

-  Wojtek, a co tam leży?
- No, płyty.
- Nie otwierasz tego?
- Nie, skoro już mam…”

Natychmiast przeczytałem Żonie cytowany fragment. Chyba nie była do końca zadowolona…

„Dyrdy-Marki” to doskonały dowcipny, chwilami przywołujący wzruszające wspomnienia tekst, który – moim zdaniem – może zainteresować nie tylko fanów Marka Niedźwieckiego i muzyki. To także książka o tym, jak życie wyglądało kiedyś, jacy byli dawniej ludzie, a jak wszystko się teraz zmieniło. To ślicznie wydany zestaw intrygujących opowieści, napisanych przez chłopaka z małego miasteczka, który dotarł w swoim zawodowym życiu na wyżyny, zmienił gust muzyczny całych pokoleń Polaków, zachowując przy tym skromność, ogromną kulturę osobistą, wrażliwość i szacunek dla drugiego człowieka.

Moja ocena: 10/10


środa, 2 września 2020

 

„Normalni ludzie” Sally Rooney, Wydawnictwo WAB 2020

Przekład: Jerzy Kozlowski

Książka Normalni ludzie - zdjęcie 1

Kolejną lekturą, którą chciałbym wszystkim polecić, jest książka młodej irlandzkiej pisarki, Sally Rooney, pod tytułem „Normalni ludzie”. Książka zrobiła prawdziwą furorę na rynkach wydawniczych całego świata w 2019 roku, by w tym roku znaleźć się na półkach księgarskich w Polsce i zyskać bardzo przychylne recenzje także w naszym kraju.

Kim są tytułowi normalni ludzie i czy rzeczywiście są w pełni zwykli, normalni, typowi? Głównymi bohaterami są znajomi ze szkoły - Marianne i Connell. Chodzą do tego samego liceum, ale dzieli ich praktycznie wszystko. Marianne jest bogata, w szkole uchodzi za intelektualistkę, ale nie jest akceptowana przez grono rówieśników, musi trzymać się na uboczu. Ma fatalne relację z matką, a jej stosunki z bratem można uznać za wręcz patologiczne. Uważana jest za nieatrakcyjną fizycznie i społecznie osobę. Connell z kolei jest duszą towarzystwa, ma grono wiernych przyjaciół obu płci i jest bardzo przystojny. Do tego jest bardzo bystry i nauka przychodzi mu z wielką łatwością. Pochodzi z całkowicie odmiennej grupy społecznej niż Marianne. Lorraine – matka Connella – pracuje dla rodziny Marianne – sprząta w ich domu. Connell ma świetne relacje z matką, która urodziła go kiedy była bardzo młoda.

I chociaż tę dwójkę głównych bohaterów dzieli praktycznie wszystko, coś łączy Marianne i Connella – coś subtelnego, intymnego, trudnego do zdefiniowania. Akcja książki rozgrywa się przez pięć lat od 2011 do 2015 roku i związek bohaterów przez cały czas ewaluuje. Młodzi ludzie kończą szkołę średnią i dostają się na najlepszy irlandzki uniwersytet – Trinity College w Dublinie. Tu, w stolicy, na elitarnej uczelni, sytuacja całkowicie się zmienia. To Marianne staje się królową spotkań towarzyskich. Jej odmienność, specyficzna dziwność stają się tu jej atutem. Poza tym – ma pieniądze. Connell musi walczyć o społeczną pozycję i utrzymanie w Dublinie, bo Lorraine nie jest w stanie wspierać go finansowo.

Jak potoczą się losy Marianne i Connella? Czy będą w stanie pokonać społeczne różnice i przeciwności losu, by być razem? Czy są w stanie zaakceptować swoje nowe role w uniwersyteckiej społeczności?

„Normalni ludzie” to znakomicie ukazany krytyczny obraz współczesnego społeczeństwa irlandzkiego, czy anglosaskiego, jak z pewnością można uogólnić. To ciekawa obserwacja nadal funkcjonujących w społeczeństwie kast i klas, w których istotną rolę nadal odgrywa status finansowy. To także portret młodych, zblazowanych ludzi, którzy nie widzą sensu swoich studiów, uciekają w hedonistyczną wizję życia, korzystają z majątków swoich rodziców. Czy ta charakterystyka młodych elit w Irlandii tak znacząco różni się od obrazu współczesnych młodych Polaków?

Książkę świetnie się czyta. Jest ciekawa z punktu wiszenia socjologii i psychologii. To nie jest najłatwiejsza i najprzyjemniejsza pozycja, ale daje dużo do myślenia. Relacja Marianne z Connellem jest bardzo intrygująca i niestereotypowa. Naprawdę gorąco polecam.

Moja ocena: 9/10

wtorek, 1 września 2020

 

TOP 60 ROBERT GAWLIŃSKI & WILKI

Wczorajszym jubilatem był Robert Gawliński, lider grupy Wilki oraz bohater udanej kariery solowej. Z Robertem Gawlińskim spotkałem się muzycznie po raz pierwszy, kiedy był wokalistą grupy Madame, jeszcze w latach 80-tych. Potem stanął na czele grupy Wilki i ich debiutanckie wydawnictwo płytowe po prostu mnie urzekło. Byłem zachwycony. Potem zawsze było już gorzej, ale na każdej płycie zespołu i solowej Roberta można znaleźć jakieś naprawdę bardzo udane nagranie. Nadszedł czas, żeby uhonorować artystę moim subiektywnym zestawem sześćdziesięciu ulubionych nagrań Wilków i Roberta Gawlińskiego!

60. WILKI Folkowy
59. ROBERT GAWLIŃSKI Długi spacer
58. ROBERT GAWLIŃSKI Ogień i wiatr
57. ROBERT GAWLIŃSKI Jasne ulice
56. WILKI Spłonąć i odejść
55. WILKI Nic zamieszkują demony
54. ROBERT GAWLIŃSKI Grzesznicy
53. WILKI Wilki
52. WILKI Glorya
51. WILKI Świat to fajne miejsce
50. WILKI W drodze do jej marzeń
49. WILKI Nasze przedmieścia
48. WILKI N’Avoie
47. ROBERT GAWLIŃSKI Kalejdoskop Bardo
46. ROBERT GAWLIŃSKI Wszystko, co mam
45. WILKI Love story
44. ROBERT GAWLIŃSKI Beze mnie o mnie
43. ROBERT GAWLIŃSKI Dokąd zmierzamy
42. WILKI Czystego serca
41. WILKI Letnia piosenka
40. WILKI Baśka
39. WILKI Precz dziewczyny
38. WILKI Amiranda
37. WILKI Ja ogień, ty woda
36. WILKI Z ulicy kamiennej
35. ROBERT GAWLIŃSKI Trzy noce z deszczem
34. ROBERT GAWLIŃSKI Czy czujesz czasem, co czuję ja
33. WILKI Atlantyda łez
32. WILKI Niech mówi serce
31. WILKI Na zawsze i na wieczność
30. WILKI Słońce pokonał cień
29. ROBERT GAWLIŃSKI Pozytywka
28. ROBERT GAWLIŃSKI Cherman
27. ROBERT GAWLIŃSKI Miasto we śnie
26. ROBERT GAWLIŃSKI Sid i Nancy
25. WILKI Zostać mistrzem
24. WILKI Ballada Emanuel
23. WILKI Jeden raz odwiedzamy świat
22. WILKI Aborygen
21. WILKI Moja „Baby”
20. ROBERT GAWLIŃSKI Tacy jak ja
19. WILKI Beniamin
18. WILKI sen o Warszawie
17. ROBERT GAWLIŃSKI Mamy tylko chwilę
16. WILKI Cień w dolinie mgieł
15. WILKI Rachela
14. WILKI A moje bóstwa płaczą
13. ROBERT GAWLIŃSKI Nie stało się nic
12. WILKI Nie zabiję nocy
11. WILKI Son of the blue sky
10. WILKI Here I am
9. WILKI Bohema
8. ROBERT GAWLIŃSKI Nie pokonasz miłości
7. MADAME Gdyby nie szerszenie
6. MADAME Może właśnie Sybilla
5. ROBERT GAWLIŃSKI O sobie samym
4. WILKI Urke
3. WILKI Na krawędzi życia
2. WILKI Eli lama sabachtani
1. WILKI Eroll