poniedziałek, 31 stycznia 2022

 
TOP 60 LISTA PRZEBOJÓW TRÓJKI – ROK 1988 – MOJE PODSUMOWANIE

Dziś kolejna odsłona mojego cyklu. Systematycznie  prezentuję podsumowania roczne Listy Trójki (TOP 60) widziane moimi oczami – moja wizja kolejności tych sześćdziesięciu najważniejszych nagrań roku. Dziś rok 1988.  Rok dla mnie ważny – skończyłem podstawówkę i dostałem się do wymarzonego liceum. I tak już w nim jestem do dziś – z krótką przerwą na studia. A muzycznie – był to rok udany. Słuchałem obsesyjnie nowych płyt George’a Michaela, Whitney Houston, Fleetwood Mac, Stinga. Zacząłem fascynować się kulturą brytyjską i pokochałem brytyjską listę UK TOP 40.  Z pewnością z tej fascynacji wynika bardzo wysoka lokata zespołu T’Pau. W Polsce – artystą bezkonkurencyjnym był Obywatel G.C. To wcielenie Grzegorza Ciechowskiego było dla mnie objawieniem. Podobała mi się też polska alternatywa: T.Love, Róże Europy, Malarze i Żołnierze. Było ciekawie, a ja poczułem się niezwykle dorosły. Oto mój subiektywny obraz podsumowania Listy Przebojów Trójki w roku 1988. W nawiasie zamieszczam pozycję z oficjalnego podsumowania LP3. Enjoy! 

60. SCORPIONS The rhythm of love (47)
59. EUROPE Superstitious (48)
58. CHŁOPCY Z PLACU BRONI Aeroplan (58)
57. T. LOVE Szara młódź (33)
56. PAPA DANCE & PETR KOTVALD It’s a simple song (42)
55. FORMACJA NIEŻYWYCH SCHABUFF Swobodny Dżordż (24)
54. A-HA Touchy! (20)
53.
BON JOVI Bad medicine (25)
52. SZTYWNY PAL AZJI …Póki młodość w nas (35)
51. PET SHOP BOYS Heart (31)
50. WHITESNAKE Here I go again (59)
49. DEF LEPPARD Love bites (15)
48. A-HA The blood that moves the body (49)
47. DAVID FOSTER Winter Games (44)
46. KULT Niejeden (37)
45.
MICHAEL JACKSON Dirty Diana (4)
44. RÓŻE EUROPY Rock’n’rolllowcy (38)
43. LADY PANK Tacy sami (14)
42. CHŁOPCY Z PLACU BRONI O! Ela (16)
41. PET SHOP BOYS Domino dancing (22)
40. KOBRANOCKA Gorycz w chlebie (32)
39. MORY KANTE Yeke yeke (53)
38.
STING Sister Moon (50)
37. OBYWATEL G.C. Przyznaję się do winy (czyli zeznania milosne) (45)
36. TOTO Stop loving you 13)
35. PET SHOP BOYS Rent (21)
34. LADY PANK Zostawcie Titanica (18)
33. WHITNEY HOUSTON One moment in time (36)
32. PATRICK SWAYZE & WENDY FRASER She’s like the wind (56)
31. THE CURE Fight (19)
30. GEORGE MICHAEL Monkey (40)
29. MICHAEL JACKSON The way you make me feel (60)
28. T. LOVE Autobusy I tramwaje (57)
27. FLEETWOOD MAC Everywhere (55)
26. MICHAEL JACKSON Liberian girl (17)
25. PET SHOP BOYS Always on my mind (7)
24. PHIL COLLINS Groovy kind of love (11)
23. LADY PANK Oglądamy film (34)
22.
MALARZE & ŻOŁNIERZE Po prostu pastelowe (29)
21. A-HA Stay on these roads (12)
20. WHITNEY HOIUSTON Where do broken hearts go (51)
19. FORMACJA NIEŻYWYCH SCHABUFF Klub wesołego szampana (6)
18. STING Fragile (1)
17. TILT Tak jak ja kocham Cię (27)
16. INXS Never tear us apart (30)
15. SADE Paradise (39)
14. TERENCE TRENT D’ARBY Sign your name (10)
13. U2 Desire (26)
12. RÓŻE EUROPY List do Gertrudy Burgund (43)
11. BLACK Wonderful life (26)
10. FLEETWOOD MAC Little lies (54)
9. CURE Just like heaven (9)
8. KULT Arahja (2)
7. STING Englishman in New York (46)
6.
OBYWATEL G.C. Tak … tak … to ja (5)
5. BASIA Time and tide (41)
4. SZTYWNY PAL AZJI Wieża radości, wieża samotnośći (8)
3. GEORGE MICHAEL One more try (28)
2. T’PAU China in your hand (52)
1. OBYWATEL G.C. Nie pytaj o Polskę (3)



 

„Porwanie” Jacek Ostrowski, Skarpa Warszawska  2021


Kolejna odsłona przygód niezwykłej płockiej prawniczki, Zuzy Lewandowskiej,  już od dobrych kilku tygodni we wszystkich dobrych księgarniach, a mnie dopiero teraz udaje się książkę zrecenzować. Pan Jacek Ostrowski ponownie udowadnia, że jest w znakomitej formie, a Zuza nic się nie zmieniła i nic nie złagodniała.

Tytuł najnowszej powieści – „Porwanie” – nawiązuje do dwóch wydarzeń. Uprowadzona zostaje Zgaga, ukochana papuga mecenas Lewandowskiej, władza ludowa za wszelką cenę pragnie przesłuchać ptaka, którego właścicielka to zagorzała opozycjonistka i, zdaniem władz, „element wywrotowy”. Sierżant Nowak i Kowalski, wspólnik Zuzy, za wszelką cenę próbują pomóc pogrążonej w depresji Zuzie, co prowadzi do wielu zabawnych perypetii.

O wiele poważniejsze porwanie dotyczy tajemniczego zniknięcia Bohdana Wierzbickiego, syna bogatego piekarza ze Słupna koło Płocka. Zuza zostaje pełnomocnikiem ojca zaginionego chłopaka, ale ostatecznie reprezentuje w sprawie podejrzanego o zlecenie porwania i zabójstwo młodego Wierzbickiego jego wspólnika i przyjaciela, Koperskiego. W tle porwania pojawiają się ogromne pieniądze, lejący się strumieniami alkohol, narkotyki i prostytutki, w tym piękna Janina „Pomponik” Rosół, która także ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Sprawa cały czas się komplikuje, zwłaszcza gdy okazuje się, że są w nią zamieszani lokalni prominenci. Czy Zuza Lewandowska zdoła rozwiązać zagadkę porwania?

Do kancelarii Zuzy dociera wdowa po Wiśniewskim, byłym sekretarzu partii. Dostarcza jej zbierane przez całe zawodowe życie przez męża materiały, kompromitujące miejskie elity – prawników, lekarzy, władze partyjne, milicjantów, w tym znienawidzonego przez Zuzę Mariańskiego. Jak Lewandowska zdecyduje się „zagrać” teczkami? To dodatkowy intrygujący wątek najnowszej części Serii z Papugą.

„Porwanie” to kolejna znakomita powieść kryminalna z Płockiem w tle, bez reszty wciągająca czytelnika w świat przestępstw sprzed 40 lat. W książce nie brakuje – jak zwykle – humoru i szokujących intryg, ale też refleksji nad kondycją człowieka i przemijaniem czasu. Zuza ponownie pokazuje pazury i udowadnia, że w poszukiwaniu sprawiedliwości nie cofnie się przed niczym i nikim, nawet jeśli grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. Książkę czyta się jednym tchem, jak zwykle z sentymentem odnajdując lokalne realia.

Pan Jacek Ostrowski zapowiada publikację kolejnego tomu przygód nieprzejednanej prawniczki w peerelowskiej Polsce już na wiosnę. Ja już się nie mogę doczekać. A Wy?

Moja ocena: 10/10

niedziela, 30 stycznia 2022

 

„ZAUŁEK KOSZMARÓW” (Nightmare Alley), USA 2021

Premiera kinowa: 28 stycznia 2022


Ostatnio na Popkulturalnym Maniaku zrobiło się bardzo filmowo, ale cóż czynić, kiedy początek roku sprzyja pojawianiu się wielu premier kinowych. Jedna z nich to głośny „Zaułek koszmarów” w reżyserii Guillermo del Toro. Wbrew tytułowi, „Zaułek koszmarów” to nie kolejny horror, a mroczny, niepokojący thriller, pełen zagadek i tajemnic z przeszłości.

Guillermo del Toro to reżyser-magik, twórca filmów tajemniczych, zagadkowych, Poznałem go jako reżysera niesamowitego „Labiryntu Fauna”, a świat pamięta go przede wszystkim jako współscenarzystę trylogii „Hobbit” oraz twórcę fantastycznego „Kształtu wody”. A jaka jest jego najnowsza produkcja?

Film rozpoczyna się dramatyczną sceną, w której główny bohater Stan Carlisle (bardzo dobry Bradley Cooper) dokonuje rozrachunku ze swoją przeszłością, podpala dom swojego ojca i ucieka. Ta scena i motyw ognia będą go prześladować do końca życia. Stan dociera do starego, podupadającego wesołego miasteczka, zdobywa tam zatrudnienie i postanawia się osiedlić. Na miejscu poznaje wiele ciekawych postaci. Zeena i Pete Krumbeinowie (Toni Colette i David Strathairn) zajmują się przepowiadaniem przeszłości. Clem Coately (świetny- jak zwykle – Willem Dafoe) prezentuje widzom dziką bestię – pół-człowieka, pół-zwierzę, żywiącą się żywym drobiem. Bruno (Ron Pearlman) to właściciel jarmarku i siłacz, zaś piękna Molly (Rooney Mara) to kobieta, która potrafi przewodzić prąd. Poznawszy tajniki pracy wróżbity, Stan postanawia zabrać Molly do miasta, gdzie marzy mu się lepsze i bardziej godne życie.

Stan i Molly podejmują pracę w ekskluzywnych hotelach, gdzie w ramach rozrywki przepowiadają przyszłość bogatym gościom. Podczas jednego z seansów Stan poznaje doktor psychiatrii Lilith Ritter (Cate Blanchett), z którą nawiązuje bliższy kontakt. Pozyskując informacje z psychoanalitycznych seansów doktor Ritter, zaczyna oszukiwać bogaczy, bawiąc się w seanse spirytualistyczne i wróżbiarstwo. Czy to wszystko może się dobrze skończyć?

„Zaułek koszmarów” w wyjątkowy sposób odtwarza atmosferę Ameryki lat 20-tych i 30-tych, mierzącej się z efektami wielkiego kryzysu, a potem II wojny światowej. Film jest ciemny, przygnębiający, zatrważający, ale bardzo dobry. Reżyserowi do współpracy udało się pozyskać znamienitych aktorów. Znakomity jest Richard Jenkins jako psychopatyczny milioner, pragnący ponownego spotkania z nieżyjącą miłością swojego życia; wspaniali są członkowie jarmarcznej trupy, Dafoe, Collette, Mara, jednak wyrazy największego uznania należą się głównej parze – Cooper- Blanchett. Zwłaszcza Bradley Cooper gra tu swoją kolejną wybitną rolę, doskonale pokazuje zmiany wewnętrzne, które zachodzą w bohaterze, coraz bardziej ujawnia swoją bezwzględność i okrucieństwo. Moim zdaniem, jest lepszy od samej Cate Blanchett, która gra w nieco przerysowany, teatralny sposób.

Film de Toro to hołd oddany artystom i staremu, dobremu Hollywood. Obraz jest utrzymany w konwencji amerykańskiego kina, które znamy z przeszłości. Do przeszłości nawiązuje gra aktorów, sposób filmowania, zbudowany obraz filmowej rzeczywistości. I to czyni film intrygującym i udanym. Polecam, choć film nie pozostawia widza obojętnym i przygnębia.

Moja ocena: 8/10

piątek, 28 stycznia 2022

 

„KRZYK” (Scream), USA 2022

Premiera kinowa: 14 stycznia 2022


Naprawdę pamiętam dzień, w którym wybrałem się do kina na „Krzyk” Wesa Craven. Było lato 1997 roku i wraz z moją przyjaciółką Madzią Nagajek dotarliśmy do płockiego kina Przedwiośnie na projekcję. To był dla mnie ważny rok – rok pełnego odkrycia kina. To wtedy zacząłem obsesyjnie często bywać w przybytku dziesiątej muzy. I choć nie byłem i nie jestem fanem horrorów, o „Krzyku” mówili wszyscy, film był dość dobrze oceniany, na planie spotkali się bardzo znani aktorzy, a pierwsza scena z Drew Barrymore, odbierającą telefon od seryjnego mordercy, na zawsze przeszła do historii kina. Zatem na film wybrałem się i ja…

Minęło 25 lat i w kinach pojawił się nowy „Krzyk”.  Zdaniem Courtney Cox, która w filmie wciela się w rolę prezenterki telewizyjnej Gale Weathers, "Nie jest to reboot, nie jest to remake, to zupełnie nowy film”. I choć w filmie roi się od nawiązań do serii „Krzyk” z lat 90-tych, to rzeczywiście nowy obraz.

Film łączy miejsce akcji - wracamy do amerykańskiego miasteczka Woodsboro, którym 25 lat temu wstrząsnęła fala brutalnych zbrodni. Identyczny jest także początek – nastolatka Tara Carpenter (Jenna Ortega) podczas samodzielnego pobytu w domu odbiera telefon, tajemniczy nieznajomy wciąga ją w grę pytań i odpowiedzi, by napaść dziewczynę i nożem zmasakrować jej ciało. Tara cudem przeżywa napaść a w szpitalu pojawiają się jej najbliżsi przyjaciela oraz siostra – Sam (Melissa Barrera), która po latach powraca do rodzinnego miasta ze swoim chłopakiem Richiem (Jack Quaid).

Miasteczkiem wstrząsa seria makabrycznych morderstw. Zabójca Ghostface powrócił… Okazuje się, że siostry Carpenter mają dużo wspólnego z zabójcą sprzed 25 lat. Do akcji powracają także pogromczyni morderców Sidney Prescott (nadal śliczna Neve Campbell), wspomniana już Gale Weathers (Courtney Cox) i emerytowany obecnie szeryf Dewey Riley (David Arquette).

Nowy „Krzyk” to zabawa konwencją, dobry slasher i hołd oddamy reżyserowi pierwszego „Krzyku” Wesowi Cravenowi, zmarłemu w 2015 roku twórcy takich klasyków horroru, jak „Wzgórza mają oczy”, czy „Koszmar z ulicy Wiązów”. To udana propozycja dla fanów gatunku. Twórcy nowej wersji często „puszczają oko” w stronę widza, a na sali kinowej salwy śmiechu mieszają się z nerwowymi podskokami w fotelu. Film ogląda się dobrze, mając na uwadze, na jaki typ filmu widz się zdecydował. Krew tryska z ran zadanych przez mordercę z Woodsboro, narażeni na niebezpieczeństwo bohaterowie popełniają klasyczne błędy, a finał rozgrywa się w domu, w którym 25 lat temu wszystko się zaczęło.

Nie jestem fanem gatunku, film mnie zatem nie porwał i stąd nieco niska ocena, ale nowa produkcja duetu Vanderbilt / Busick to naprawdę dobra rozrywka.

Moja ocena: 6/10

wtorek, 25 stycznia 2022

 

„KURIER FRANCUSKI Z LIBERTY, KANSAS EVENING SUN” (The French Dispatch), Niemcy/USA 2021

Premiera kinowa: 19 listopada 2021

Wes Anderson to jeden z moich ulubionych reżyserów amerykańskich. Uwielbiam jego poczucie humoru, sposób prowadzenia aktorów, bajkowo-kolorowy świat jego filmowych wizji. Do moich ulubionych produkcji Andersona zaliczam „Grand Budapest Hotel”, „Kochanków z Księżyca. Moonrise Kingdom” oraz „Genialny klan”. Nie można też zapomnieć o genialnej rysunkowej „Wyspie psów”. Czy do grona moich faworytów dołączył „Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun”?

„Kurier Francuski” to ceniona i wydawana na świecie gazeta, redagowana przez amerykańskich dziennikarzy pod duchowym przywództwem redaktora naczelnego, Arthuta Hovitzera, Juniora (świetny jak zawsze Bill Murray) z siedzibą we francuskim miasteczku Ennui-sur-Blasé. Śmierć Artura jest przyczynkiem do powstania ostatniego numeru pisma. W filmie poznajemy cztery najważniejsze historie, które ukazały się w ostatnim numerze.

Pierwsza opowieść nazywa się „Reporter na rowerze”, a prezentujący ją Herbsaint Sazerac (Owen Wilson) opowiada o najbardziej mrocznych i tajemniczych zaułkach Ennui-sur-Blasé i historii miasta.

Dużo dłuższa i intrygująca okazuje się druga opowieść „Konkretne arcydzieło” – to historia wybitnego malarza, Mosesa Rosenthalera, który jest odbywającym karę więzienia niebezpiecznym mordercą (fantastyczna rola Benicia del Toro). Jego więzienną muzą jest piękna i powabna strażniczka Simone (znana choćby z ostatniego Bonda, a przede wszystkim „Życia Adeli” Léa Seydoux), a twórczością artysty zaczynają się interesować znani mecenasi, choćby Julian Cadazio (bardzo dobry Adrien Brody). Narratorką tej opowieści jest redaktor „Kuriera Francuskiego” J. K. L. Berensen (moja ukochana boska Tilda Swinton).

Kolejna historia, zatytułowana „Poprawki do manifestu” to aktorski popis Timothée Chalameta, który gra Zeffirelliego, przywódcę studenckich rozruchów, który poznaje życie u boku swoich dwóch kochanek – tej młodszej, Juliette (Lyna Khoudri) i tej nieco starszej, Lucindy (cudowna Frances McDormant).

Wreszcie docieramy do ostatniej opowieści o złowieszczym tytule „Prywatna jadalnia komisarza” – to historia, w której na tle przedstawianych przez stylizowanego na Jamesa Baldwina Roebucka Wrighta wiadomości o tradycjach kulinarnych poznajemy mrożącą krew w żyłach historię uprowadzenia małoletniego syna komisarza policji (Mathieu Amalric). Komiksowy fragment tej historii to prawdziwe arcydzieło.

Anderson tworzy niesamowitą kolorową wybuchową mieszankę humoru, koloru i znakomitych ról. Akcja filmu dzieje się tak szybko, a dialogi są tak błyskotliwe, że trzeba przez cały czas uważnie podążać za aktorami na ekranie. Każda rólka, choćby drugoplanowa, to majstersztyk. „Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun” to hołd oddany amerykańskiemu dziennikarstwu, ale też amerykańskiej popkulturze. Francja i tajemnicze miasteczko Ennui-sur-Blasé nadają filmowi jedynie dodatkowego kolorytu. „Kurier…” to naprawdę film o Ameryce, ale nie tej współczesnej, Ameryce, która już odchodzi w zapomnienie. W filmie roi się od kontekstów,  aluzji, nawiązań i symboli. Jest ich tak dużo, że nie sposób za nimi nadążyć. Dlatego zaopatrzyłem się już w oryginalny scenariusz filmu, żeby jeszcze raz prześledzić losy bohaterów i ich niesamowite dialogi.

Moja ocena: 8/10

niedziela, 23 stycznia 2022

 

SZEF ROKU (El buen patrón), Hiszpania 2021


Premiera kinowa: 3 grudnia 2021

Filmy hiszpańskie niezbyt często pojawiają się na naszych ekranach. Na premierę czeka najnowsza produkcja Pedra Almodovara „Matki równoległe” (bardzo dobry, widziałem już przedpremierowo, a nawet o tym pisałem), ale największym przebojem hiszpańskich kin i najwyżej ocenianym filmem z Półwyspu Iberyjskiego 2021 roku jest „Szef Roku” z Javierem Bardemem. Film otrzymał 20 nominacji do hiszpańskiej nagrody filmowej Goya, ale do końca mnie nie przekonał i nie porwał.

Blanco (znakomity Javier Bardem) jest lokalnym potentatem – właścicielem bardzo znanej rodzinnej firmy – fabryki wag. W swoim fachu osiągnął już prawie wszystko, teraz oczekuje komisji akredytacyjnej, która może przyznać zakładowi ostatnie istotne trofeum – kolejny znak jakości. Film rozpoczyna się sceną zwalniania pracowników z firmy – zrobili, co swoje, oddali fabryce kilka lat, potrzeba nowej krwi, nowych pracowitych, kreatywnych zatrudnionych. Jeden ze zwolnionych pracowników, ojciec dwójki dzieci, tak łatwo się nie poddaje i rozpoczyna strajk okupacyjny na wolnym terenie naprzeciwko firmy i nie zamierza się poddać. Jak to wpłynie na wizerunek zakładu, oczekującego na nowe wyróżnienia?

Na dodatek w firmie pojawiają się trzy bardzo ambitne i atrakcyjne stażystki. Z jedną z nich – piękną Lilianą (Almudena Amor) - niewierny i słynący z romansów z młodymi współpracownicami Blanco nawiązuje płomienny romans. Pojawiają się kłopoty, kiedy dziewczyna okazuje się córką wieloletnich przyjaciół rodziny, a Blanco po prostu jej nie rozpoznał. Liliana jest graczem, który sprytem i intrygami przewyższa swojego szefa i mentora. W zamian za utrzymanie romansu w tajemnicy stawia wysokie warunki.

Choć film ma wiele elementów komediowych, nie jest to produkcja wesoła i optymistyczna. Bezwzględność i zdecydowanie Blanca jako szefa, ale także jako człowieka, prowadzi do prawdziwych tragedii. Ludzie oddają jego fabryce najlepsze lata swojego zawodowego życia, by z dnia na dzień znaleźć się na bruku. To prawda, że są osoby, które Blanco wspiera, jak choćby syn swojego najstarszego pracownika, ale potrafi też wykorzystywać ludzi do łamania prawa. Bardem po raz kolejny udowadnia, że jest wybitnym aktorem – potrafi stworzyć wokół siebie aurę szefa – ojca wielkiej zakładowej rodziny, by z uśmiechem na ustach pozbywać się niewygodnych współpracowników, także byłych kochanek i przyjaciół.

„Szef roku” to film ostrzeżenie – gorzkie ostrzeżenie przed staniem się małym ogniwem w szponach ogromnej korporacji. To film dobry, ale, moim zdaniem, nie wybitny, dlatego ze zdziwieniem przyjąłem decyzję Hiszpanów, że to „Szef Roku”, a nie „Matki równoległe” reprezentuje kraj w walce o nominację do Oscara w kategorii Film Międzynarodowy (film znalazł się na tzw. krótkiej liście, więc ma jeszcze szansę na pełną nominację). Polecam, ale z pewnymi zastrzeżeniami.

Moja ocena: 7/10

niedziela, 16 stycznia 2022

 

„Matki równoległe” (Madres paralelas), Hiszpania 2021


Dziś pora na recenzję pierwszego filmu, który obejrzałem w kinie w tym roku, rewelacyjnych „Matek równoległych” Pedro Almodovara. Z filmami tego wybitnego wizjonera hiszpańskiego kina mam pewien problem, niektóre jego propozycje uważam za arcydzieła, inne produkcje – po prostu za słabe filmy. Na szczęście prezentowany przedpremierowo najnowszy film jest bardzo bardzo dobry,

Janis (Penelope Cruz) i Ana (Milena Smit) spotykają się na szpitalnym oddziale położniczym. Za chwilę obie urodzą swoje pierwsze dzieci, ale ich sytuacja jest diametralnie różna. Janis jest dojrzałą atrakcyjną kobietą, znanym fotografikiem, a ojcem jej dziecka jest Arturo, antropolog sądowy, który pomaga Janis przy ekshumacji jej pradziadka, ofiary hiszpańskiej wojny domowej. Choć Janis i Arturo nie są razem, kobieta jest bardzo szczęśliwa, że będzie miała dziecko. Ana jest w całkowicie odmiennym położeniu. To atrakcyjna nastolatka, córka aktorki, która zaszła w ciążę w wyniku gwałtu na prywatce. Kobiety – matki równoległe nie zdają sobie sprawy, w jak znacznym stopniu pobyt w szpitalu połączy ich losy i na zawsze zwiąże przyszłość Janis i Any.

Film jest bardzo udany, poruszający, świetnie zagrany i trzymający w napięciu. Almodovar w interesujący i zajmujący sposób prowadzi widza przez zawiłe meandry losów głównych bohaterek. Jak zwykle u Almodovara, film jest niezwykle estetyczny. Piękne są aktorki – Penelope Cruz i Milena Smit – najnowsze odkrycie reżysera. Piękna jest Teresa, matka Any,  która właśnie jako aktorka odnosi sukces życia i nie potrafi zrezygnować z kariery dla dobra potrzebującej pomocy córki. Piękne są zdjęcia, gra świateł, wnętrza i kolory.

„Matki równoległe” to także osobiste rozliczenie twórcy z historią. Film nawiązuje do toczącej się w latach 1936-39 hiszpańskiej wojny domowej, bratobójczych walk między nacjonalistami i republikanami, w których zginęły setki tysięcy żołnierzy i niewinnych cywili. Czyniąc główną bohaterkę prawnuczką jednej z ofiar wojny, która walczy o dobre imię i należyty pogrzeb swojego przodka, Almodovar zabiera głos w tej sprawie, która nie została w pełni rozliczona, a rodziny ofiar nigdy nie otrzymały zadośćuczynienia.

Film pozostał nieco w cieniu innej ubiegłorocznej hiszpańskiej produkcji – „Szef roku” z wyśmienitą kreacją Javiera Bardema.  To właśnie „Szef roku” był hiszpańskim kandydatem do Oscara dla filmu międzynarodowego i otrzymał rekordową liczbę dwudziestu nominacji do hiszpańskiej nagrody filmowej Goya („Matki” otrzymały jedynie osiem nominacji). Ja przy wyborze lepszego filmu z tej dwójki nie miałbym chwili zawahania – wygrałby Almodovar i jego „Matki równoległe”.

Moja ocena: 8/10

środa, 12 stycznia 2022

 

"SPIDER-MAN: BEZ DROGI DO DOMU" (Spider-Man: No Way Home), Islandia/USA 2021


Premiera kinowa: 17 grudnia 2021

Ostatnim filmem, który obejrzałem w kinie jeszcze w ubiegłym roku, była najnowsza odsłona przygód Spider-Mana. „Spider-Man: Bez drogi do domu” to fascynujące widowisko z intrygującą, zaskakującą akcją, doborową grą aktorską i spektakularnymi efektami wizualnymi. Choć nie jestem ogromnym fanem ekranizacji komiksów i filmów Universum Marvela, ten film zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie.

Życie Spider-Mana (Tom Holland) bardzo się komplikuje, kiedy świat poznaje jego prawdziwą tożsamość. Peter Parker i jego najbliżsi – ciotka May (Marisa Tomei), jej boyfriend Happy (Jon Favreau) oraz przyjaciele Petera – MJ (piękna Zendaya) i Ned (Jacob Balaton) tracą całkowicie swoją prywatność. Dodatkowo Peter, Mj i Ned kończą szkołę średnią i muszą podjąć decyzję o akademickiej edukacji. Ich marzeniem są studia w słynnym Massachusetts Institute of Technology.

Spider-Man zwraca się o pomoc do swojego guru Doktora Strange (świetny Benedict Cumberbatch). Zaklęcie Doktora Strange ma cofnąć pamięć ludzi  o Spider-Manie. Peter zakłóca rzucany czar, czego konsekwencją jest nagłe pojawienie się wszystkich byłych nemezis Spider-Mana. Powraca Electro (Jamie Foxx),  Zielony Goblin (fantastyczny Willem Defoe), Doctor Octopus (Alfred Molina). Prawdziwą rewelacją jest jednak pojawienie się w czasoprzestrzeni Petera Parkera dwóch poprzednich wcieleń Spider-Mana (Tobey Maguire oraz Andrew Garfield).

Film zaskakuje tempem akcji i pomysłów. Bohaterów jest wielu, ale nie ma się wrażenia przesytu i nadmiaru atrakcji. Jest wiele pasjonujących pojedynków, dużo wzruszeń. Niesamowite są sceny, kiedy spotyka się cała trójka Spider-Manów – to prawdziwa nostalgiczna podróż do przeszłości.

Film „Bez drogi do domu” przekonał mnie do Toma Hollanda jako Spider-Mana. Na początku jego kariery wydawał mi się zbyt dzieciakowaty, brakowało mu charyzmy Maguire’a i Garfielda, ale wydoroślał i coraz bardziej mnie przekonuje.

„Spider-Man: Bez drogi do domu” to 150 minut znakomitej rozrywki na najwyższym poziomie. Film nie nudzi, cały czas zaskakuje i daje widzowi dużo pozytywnej energii. Nie jestem zaskoczony, że to największy filmowy hit przełomu roku 2021 i 2022. Polecam jako rodzinną atrakcję.

Moja ocena: 8/10

sobota, 8 stycznia 2022

 TOP 60 MOJE FILMY 2021

Dziś przedstawiam moje filmowe podsumowanie roku 2021 – TOP 60 najlepszych filmów, jakie obejrzałem w mijającym roku. To zawsze bardzo ważne dla mnie notowanie. W kinie udało mi się obejrzeć 62 pozycje. Gdzie te czasy, kiedy oglądałem na dużym ekranie 100-120 filmów??? Szczerze, nadal uważam, że to nie jest zły wynik, bo kina były jednak pandemicznie zamknięte przez dużą część roku, a życie i czasowe ograniczenia nie pozwoliły mi zobaczyć wszystkich obrazów, którymi byłem zainteresowany. 2021 rok był dla mnie rokiem polskiego filmu – obejrzałem 20 ciekawych polskich propozycji filmowych i niezwykle mnie cieszy polski zwycięzca. Film „Moje wspaniałe życie” w pełni mnie ujął, a Joanna – główna bohaterka – stała się dla mnie filmową i życiową protagonistką roku i choć pierwsze wrażenie może wskazywać, że ona i ja jesteśmy zupełnie inni, odnalazłem w tej bohaterce dużo z siebie.

W zestawieniu są też dwa filmy, które obejrzałem na platformie streamingowej – „Mank” i „Nie patrz w górę”. Wprawdzie film z DiCaprio prześliznął się przez kinowe ekrany, ale nie zdążyłem go zobaczyć w kinie. Jestem popkulturowym tradycjonalistą i konserwatystę. Na przełomie lat 80-tych i 90-tych z ogromnym żalem kończyłem moją kolekcję kaset, by rozpocząć zbieranie płyt kompaktowych, a obecnie streaming i cyfrowe zakupy muzyki w ogóle mnie nie przekonują. Podobnie jest z filmem – po tych wszystkich latach oglądania filmów w kinie, jest mi trudno pogodzić się z faktem, że istotne produkcje filmowe nie pojawiają się w kinie, ale można je odnaleźć na platformach streamingowych. Dlatego podjąłem decyzję, że w podsumowaniu roku 2022 będę już normalnie uwzględniał filmy obejrzane poza kinem. Może w ten sposób zestawienie będzie bardziej prawdziwe i wiarygodne.

Jeśli jeszcze nie widzieliście filmów z mojego TOP 30, pora nadrobić zaległości. A teraz zostawiam Państwa z pełną „sześćdziesiątką”. Enjoy!

60. Jeden gniewny człowiek (Wrath of Man)
59. Jak wywołałem byłą żonę (Blithe Spirit)
58. Dziewczyny z Dubaju
57. Pogromcy duchów.
Dziedzictwo (Ghostbusters: Afterlife)
56. Venom 2: Carnage (Venom: Let There Be Carnage)
55. Old (Old)
54. Dom nocny (The Night House)
53.
Obecność 2. Na rozkaz diabła (The Conjuring: The Devil Made Me Do It)
52. Mustang z Dzikiej Doliny: Droga do wolności (Spirit Untamed)
51. Wróg doskonały (A Perfect Enemy)
50. Hiszpański romans (Rifkin's Festival)
49. Lokatorka
48. Ostatniej nocy w Soho (Last Night in Soho)
47. Ludzki głos (The Human Voice)
46. Wszystkie nasze strachy
45. Palm Springs  (Palm Springs)
44. Wszystko zostaje w rodzinie (Lacci)
43. Wyprawa do dżungli (Jungle Cruise)
42. Mistrz
41. Biały potok
40. Free Guy (Free Guy)
39. Furioza
38. Wesele
37. Mank (Mank)
36. Annette (Annette)
35. Czarna wdowa (Black Widow)
34. W jak morderstwo
33.
Helmut Newton. Piękno i bestia (Helmut Newton: The Bad and the Beautiful)
32. Berlin Alexanderplatz (Berlin Alexanderplatz)
31. Zupa nic
30.
Szef roku (El buen patron)
29. Amonit (Ammonite)
28. Luca (Luca)
27. Poufne lekcje perskiego (Persischstunden)
26.
King Richard: Zwycięska rodzina (King Richard)
25. Czarna owca
24. Najmro. Kradnie, lubi, szanuje
23. Teściowie
22. Obiecująca. Młoda.
Kobieta (Promising Young Woman)
21. Spencer (Spencer)
20. Ojciec (Father)
19. Nomadland (Nomadland)
18. Nie czas umierać (No Time to Die)
17. Cruella (Cruella)
16. Spider-Man: Bez drogi do domu (Spider-Man: No Way Home)
15.
Polański, Horovitz. Hometown
14. Powrót do tamtych dni
13. Bo we mnie jest seks
12. Minari (Minari)
11. Śniegu już nigdy nie będzie
10. Nie patrz w górę (Don’t Look Up)
9. Sweat
8. Żeby nie było śladów
7. Zabij to i wyjedź z tego miasta
6.
Diuna (Dune)
5. Sound of metal (Sound of Metal)
4. Na rauszu (Druk)
3. Dom Gucci (House of Gucci)
2. Aida (Quo Vadis, Aïda?)
1.
Moje wspaniałe życie



środa, 5 stycznia 2022

 

TOP RADIA 357 – REFLEKSJE I MOJA WERSJA


Pierwszy dzień Nowego Roku upłynął mi tym razem w miłej atmosferze w Gdańsku u zaprzyjaźnionych Marii i Ryszarda (bardzo dziękujemy) przy dźwiękach pierwszego TOPU Radia 357. Wprawdzie w ubiegłym roku pojawiła się audycja-zapowiedź: Redaktorzy jeszcze przed oficjalną premierą zaprezentowali swoje nagrania wszech czasów, ale tegoroczny TOP był już tym pierwszy, właściwym, ułożonym przez nas, Słuchaczy i Patronów 357.

Ten dzień z Markiem Niedźwieckim, Marcinem „Marcelem” Łukawskim i Piotrem Stelmachem był wyśmienity – pełen emocji, pełen zabawy i pełen wzruszeń. Głosy oddało ok. 11 tysięcy słuchaczy (każdemu przysługiwało 35 głosów). Stworzone notowanie było naprawdę niesamowite, z jednej strony zbliżone nieco do topu wszech czasów, który znaliśmy z innej rozgłośni, z drugiej strony jednak inne – nieco odmłodzone, mam wrażenie. Aż 34 nagrania pochodziły z lat 80-tych, co pozwala mi na stwierdzenie, że wielu głosujących to słuchacze w wieku 40-60 lat, dla których ta dekada – tak jak dla mnie – była szczególnie nostalgiczna i magiczna.

Spośród moich głosów do zestawienia TOP 100 trafiło 11 i jestem z tego zadowolony. Ogólnie, wyniki są niezwykle intrygujące i 1 stycznia był dniem emocji, tym bardziej, że zwycięzca TOPU Radia 357 to także mój prywatny zwycięzca. Muszę napisać, że zabrakło mi mojej ukochanej Madonny, ale Pan Marek na pocieszenie zagrał „Frozen” (piosenka znalazła się na 112. miejscu), a dodatkowo w zestawieniu TOP 357 Madonna znalazła się na 200. z „Like a prayer” oraz 332. z  „Vogue”.

Zwyciężyła „Bohemian Rhapsody” – Polacy kochają Freddiego, ale to nie Queen wprowadzili do TOP 100 najwięcej piosenek. W tej kategorii niepokonani są Pink Floyd z 7 utworami. Może zasługuję na lincz, ale do Pink Floyd nie mogę się przekonać, stąd w moim notowaniu ich niskie noty. 5 utworów do ‘setki’ 357 wprowadziła Metallica, po 4 – Queen, Dire Straits i David Bowie, a 3 nagrania – Led Zeppelin, Deep Purple, The Beatles i Sting (+ 2 piosenki z The Police).

Top 357 raz jeszcze pokazał, że radio jest teatrem wyobraźni, że to cudowne, niezastąpione medium, przy którym jesteśmy w stanie spędzić 12 godzin, by potem poczuć się zaskoczonymi, że trwająca pół doby audycja już dobiega końca. Ten dzień po raz kolejny udowodnił także, że Radio 357 i nasi ulubieni Redaktorzy – główni aktorzy tego teatru – są jednak niezastąpieni i niepowtarzalni.

Oto moja wersja pierwszego TOPU Radia 357. W nawiasie podaję pozycję w oficjalnym zestawieniu, zaprezentowanym 1 stycznia. Enjoy!

100. ALPHAVILLE Forever young (41)
99. BLACK SABBATH Paranoid (34)
98. AC/DC Thunderstruck (37)
97. KING CRIMSON Epitaph (16)
96. PINK FLOYD Time (67)
95. LED ZEPPELIN Kashmir (25)
94. MONTY PYTHON Always look on the bright side of life (88)
93. TOTO Africa (98)
92. IRON MAIDEN Fear of the dark (64)
91. PINK FLOYD Shine on you crazy diamond (18)
90. PINK FLOYD Wish you were here (7)
89. AC/DC Highway to hell (30)
88. LEONARD COHEN Hallelujah (43)
87. ANIMALS House of the rising sun (63)
86. METALLICA Master of puppets (57)
85. THE DOORS The end (61)
84. EUROPE Final countdown (68)
83. BOB MARLEY No woman, no cry (77)
82. METALLICA The Unforgiven (56)
81. PINK FLOYD Hey you (51)
80. DEEP PURPLE Child in time (10)
79. THE POLIVE Roxanne (79)
78. METALLICA Enter Sandman (75)
77. DEEP PURPLE Smoke on the water (58)
76. METALLICA One (36)
75. LED ZEPPELIN Whole lotta love (97)
74. IGGY POP The Passenger (92)
73. METALLICA Nothing else matters (6)
72. RED HOT CHILI PEPPERS Californication (70)
71. DIRE STRAITS Sultans of swing (31)
70. DIRE STRAITS Private investigations (95)
69. NIRVANA Come as you are (81)
68. BOB DYLAN Knockin’ on heaven’s door (87)
67. ROLLING STONES Angie (90)
66. QUEEN Love of my life (100)
65. LOUIS ARMSTRONG What a wonderful world (26)
64. U2 One (24)
63. EAGLES Hotel California (13)
62. ERIC CLAPTON Layla (Unplugged) (52)
61. LEONARD COHEN Dance me to the end of love (74)
60. ADELE Skyfall (91)
59. STING Shape of my heart (80)
58. AMY WINEHOUSE Back to black (72)
57. GOTYE FEAT. KIMBRA Somebody that I used to know (93)
56. ABC The look of love (84)
55. PINK FLOYD High hopes (19)
54. FRANK SINATRA My way (23)
53. DIRE STRAITS Money for nothing (35)
52. THE BEATLES Hey Jude (46)
51. MICHAEL JACKSON Billie Jean (76)
50. LED ZEPPELIN Stairway to heaven (3)
49. PINK FLOYD Another brick in the wall Part 2 (53)
48. DEEP PURPLE Perfect strangers (71)
47. STING Fragile (82)
46. ABBA Dancing Queen (85)
45. PINK FLOYD Comfortably numb (22)
44. DAVID BOWIE Heroes (73)
43. CRANBERRIES Zombie (14)
42. JOY DIVISION Love will tear us apart (94)
41. THE BEATLES Yesterday (21)
40. THE DOORS Riders on the storm (4)
39. A-HA Take on me (59)
38. NIRVANA Smells like teen spirit (11)
37. DAVID BOWIE Space oddity (28)
36. THE CURE Lullaby (29)
35. QUEEN Show must go on (33)
34. THE POLICE Every breath you take (50)
33. DEPECHE MODE Personal Jesus (54)
32. PEARL JAM Alive (86)
31. PHIL COLLINS Another day in paradise (89)
30. THE BEATLES Let it be (69)
29. ERIC CLAPTON Tears in heaven (42)
28. PEARL JAM Jeremy (48)
27. ARCHIVE Again (5)
26. GEORGE MICHAEL Freedom ’90 (66)
25.
OMEGA Gyongyhaju lany (Dziewczyna o perłowych włosach) (60)
24. DAVID BOWIE Let’s dance (62)
23. GUNS’N’ROSES November rain (9)
22. GENESIS Home by the sea (96)
21. SIMON & GARFUNKEL The sound of silence (45)
20. BARBRA STREISAND Woman in love (78)
19. THE CURE Love song (83)
18. QUEEN Innuendo (49)
17. BRUCE SPRINGSTEEN Streets of Philadelphia (20)
16. U2 With or without you (65)
15. STING Englishman in New York (38)
14. DIRE STRAITS Brothers in arms (2)
13. JOHN LENNON Imagine (8)
12. DEPECHE MODE Enjoy the silence (12)
11. GENESIS Mama (27)
10. R.E.M. Losing my religion (39)
9. PHIL COLLINS In the air tonight (47)
8. MARILLION Kayleigh (17)
7. RADIOHEAD Creep (44)
6. PRINCE Purple rain (15)
5. PETER GABRIEL & KATE BUSH Don’t give up (40)
4. SINEAD O’CONNOR Nothing compares 2U (32)
3. DAVID BOWIE & PAT METHENY This is not America (99)
2. GEORGE MICHAEL Careless whisper (55)
1. QUEEN Bohemian rhapsody (1)

poniedziałek, 3 stycznia 2022

 

NADSZEDŁ NOWY ROK, PORA NA MAŁE PODSUMOWANIA


2021 rok za nami. To nie był dla mnie udany rok. W lipcu straciłem jedną z najbliższych i najważniejszych dla mnie osób i nie jest mii łatwo pogodzić się z faktem, że już nigdy nie będzie tak jak dawniej, że dom rodzinny mojego dzieciństwa po prostu się rozpadł. Przerażeniem napawa mnie brak naszej umiejętności zwalczenia pandemii, ale przede wszystkim, że każdego dnia w naszym kraju umiera pięćset osób, a my – jako społeczeństwo – przeszliśmy nad tym do porządku dziennego i po prostu codziennie sprawdzamy nowe alarmujące statystyki. Może przesadzam, ale trudno jest mi odnaleźć radość z życia w naszym kraju. Nie czuję stabilizacji zawodowej, bo nie wiem, jak kolejny raz przekształcony zostanie system, w którym pracuję. Przeraża mnie to, co działo się za naszą wschodnią granicą i że nikt – ani nasza władza, ani opozycja, ani mędrcy z Unii Europejskiej – nie potrafili tego poważnego i dramatycznego problemu rozwiązać.

Mimo wszystko (jak śpiewała kiedyś Kasia Nosowska) staram się patrzeć w ten Nowy Rok z odrobiną nadziei i optymizmu i mam głębokie przekonanie, że jest jedna rzecz, która mnie nie zawiedzie – i jest to popkultura. Pod względem popkulturalnym roku 2021 nie można nazwać nieudanym. Ukazało się wiele ciekawych płyt, choć kina były przed długi okres zamknięte, mogliśmy zobaczyć wiele dobrych i cennych pozycji filmowych, z pewnością nie zawiódł rynek wydawniczy, choć przeczytałem dużo mniej niż zakładałem.

W tym momencie chciałbym bardzo gorąco podziękować wszystkim z Was, którzy czytają mój blog (lub oglądają sporadycznie pojawiające się video-odcinki). Nawet jeśli nie zawsze zgadzamy się z opiniami na temat kina, muzyki, czy literatury, Państwa obecność daje mi mnóstwo pozytywnej energii i radości. W ubiegłym roku udało mi się zamieścić 119 postów, z których 7 było video postami. Z ilości postów jestem zadowolony, nie udało mi się z powodu życiowych zakrętów przygotować video posta na każdy miesiąc. Dotychczas blog wygenerował ponad 14,000 odsłon i jestem z tego bardzo dumny. To niezwykle emocjonujące przeżycie, jeśli ktoś mówi mi, że nabył płytę, obejrzał film lub sięgnął po pozycję książkową po mojej rekomendacji. Cieszę się, że mogę to dla Was robić i obiecuję, że nie przestanę.

Pora na noworoczne życzenia! Przede wszystkim życzę wszystkim, żeby rok 2022 był dla Was lepszy, radośniejszy i łaskawszy niż rok 2021 dla mnie, Życzę wielu fascynujących filmów w kinach i na platformach streamingowych (do których nie mogę się do końca przekonać), dużo niesamowitej muzyki – krajowej i zagranicznej i wreszcie powrotu koncertów pełną parą (pochwalę się tu moim najlepszym świątecznym prezentem – biletem na łódzki koncert The Cure!!!) oraz bardzo ciekawych, niezapomnianych odkryć literackich. A co nam przyniesie ten tajemniczy na razie rok 2022? Zostało jeszcze wiele filmów do obejrzenia, książek do przeczytania i płyt do przesłuchania…