niedziela, 12 maja 2024

 

„CIVIL WAR” (Civil War), USA / Wielka Brytania 2024



Premiera kinowa: 12 kwietnia 2024

Bardzo czekałem na najnowszy film Alexa Garlanda. W 2014 zachwycił mnie jego reżyserski debiut „Ex-Machina” z przepiękną Alicią Vikander w roli cyborga, nieco zaskoczył horror „Men” z 2022 roku z bardzo dobrą rolą Jessie Buckley. Garland to także doskonały scenarzysta, choćby świetnego „28 dni później” Danny’ego Boyle’a, czy adaptacji prozy Kazuo Ishiguro „Nie opuszcza mniej”. Najnowsza produkcja „Civil War” zapowiadała się jako najważniejszy i najlepszy film w jego dorobku. A jaka jest prawda?

Stany Zjednoczone trawi tytułowa wojna domowa. Część stanów odmawia posłuszeństwa prezydentowi i tworzy własną konfederację. Sytuacja całkowicie wymyka się spod kontroli, niszczone są miasta, a przede wszystkim giną tysiące niewinnych ludzi. Lee (Kirsten Dunst) – uznana fotografka wojenna i Joel (Wagner Moura) – dziennikarz postanawiają przejechać przez cały kraj, by dostać się do Waszyngtonu i przeprowadzić wywiad z Prezydentem. Dołącza do nich młoda dziewczyna (znana z tytułowej roli w filmie „Priscilla” Cailee Spaeny) - wielbicielka Lee, aspirująca do roli jej następczyni. Podróż jest niezwykle dramatyczna, momentem przełomowym jest zatrzymanie podróżujących przez żołnierzy zbuntowanej konfederacji, którym przewodzi bezwzględny żołnierz (bardzo dobra rola Jesse’go Plemonsa). Czy dziennikarze zdołają dotrzeć do objętego wojną Waszyngtonu i zdążą porozmawiać z Prezydentem?

Film jest dobrze sfotografowany i ma ciekawą ścieżkę dźwiękową (głównie spodobało mi się nagranie Breakers Roar” Sturgilla Simpsona), ale ogólnie potwornie rozczarowuje. Temat wydaje się ciekawy, zwłaszcza w obliczu wielu międzynarodowych konfliktów, choćby w Ukrainie, czy wojny Izraela z Hamasem, przekaz filmu jest właściwy, ale ogólnie „Civil War” sprawia wrażenie filmu chaotycznego, nudnego i przewidywalnego. Garland nie ustrzegł się klisz dotyczących kina wojennego i politycznego. Film, który wydawał się być niezwykle intrygującą produkcją, okazał się swoistą wydmuszką, kinem drogi, które od lat widzimy w kinie, zlepkiem wydarzeń w życiu głównych bohaterów. Mocno rozczarowuje zakończenie filmu. Reżyser próbuje tworzyć w obrazie atmosferę, chwilami film przypomina „28 dni później”, ale zaraz potem akcja wytraca tempo, dialogi tracą siłę i film przestaje interesować.

Choć bardzo chciałbym polecić ten film Garlanda, nie mogę tego uczynić. „Civil War” to kino wtórne, ocierające się o banał, niewiarygodne i nieciekawe. Jestem tą produkcją bardzo negatywnie zaskoczony.

Moja ocena: 4/10


 

EUROVISION 2024 – MOJE SPOSTRZEŻENIA


W sobotę 11 maja odbyła się 68. edycja Konkursu Piosenki Eurowizji – wydarzenia, które każdego roku zbiera przed telewizorami miliony widzów, którzy przez cały rok zarzekają się, że poprzedni festiwal był ich ostatnim i nie chcą już więcej uczestniczyć w tym święcie muzyki przeobrażonym w święto kiczu i szmiry, ale dziwnym trafem w eurowizyjną sobotę ich telewizyjny pilot około 20.30 wybiera „Jedynkę” i z wypiekami na twarzy i komentarzem na ustach śledzą przebieg konkursu.

Tegoroczna edycja była szczególna dla Polski, ale nie okazała się zbyt szczęśliwa. Obchodzimy właśnie 30-lecie naszego udziału w konkursie i każdy z pewnością pamięta naprawdę wspaniały występ Edyty Górniak z piosenką „To nie ja” w Dublinie, który zapewnił artystce 2. miejsce, a był to sukces, którego nie udało się powtórzyć już żadnemu wykonawcy z Polski. W tym roku nie mieliśmy nawet takiej szansy, gdyż Luna – nasza reprezentantka z piosenką „The Tower” – niestety, nie zdołała awansować do finału. Piosenka nie spełniła oczekiwań europejskiej (i nie tylko) widowni, choć do finału dostało się wiele bardzo miałkich i nijakich wykonawców. Nie od dziś wiadomo też, że nie należymy do ulubieńców eurowizyjnej publiczności i nigdy nie jesteśmy zalewani morzem głosów.



Konkurs 2024 odbywał się w Szwecji, w Malmo i nie mogę tej edycji uznać za udaną. Właściwie urzekło mnie tylko jedno nagranie (o tym potem), festiwal odbywał się w atmosferze skandalu – przedstawiciel Holandii został zdyskwalifikowany za nieprofesjonalne zachowanie za kulisami, a w mieście odbyły się liczne protesty przeciwko udziałowi Izraela, który prowadzi aktualnie wojnę. Poziom większości występów był niski, choć efekty specjalne i gra świateł były naprawdę genialne. I tu nie chodzi nawet o umiejętności wokalne – jak nie patrzyło się na ekran, część piosenek była nawet udana, ale nie rozumiem fenomenu tzw. joke entries, jak choćby nagranie z Estonii, czy idiotyczne i niepotrzebne wykonanie reprezentantów Finlandii. Dużo było skąpo ubranych dziewcząt z podobnymi układami choreograficznymi i słabymi piosenkami.

Zwycięzcą okazał się młody szwajcarski wykonawca „Nemo” z dość chwytliwą, lecz daleką od wybitności piosenką „The Code”. Wokalista wystąpił w urokliwej różowej spódniczce i przygotował dość oryginalny układ sceniczny, ale nie wróżę mu popularności poprzedniej eurowizyjnej zwyciężczyni ze Szwajcarii z roku 1988 – Celine Dion. Piosenka była typowym tworem eurowizyjnym skrojonym na potrzeby konkursu w XXI wieku – było trochę popu, trochę rapu i nawet odrobina opery. Zwycięstwo Szwajcarii wzbudziło wiele kontrowersji wśród publiczności, dzięki głosom której Nemo był dopiero na piątym miejscu. W tej kategorii zwyciężył niejaki Baby Lasagna z Chorwacji słabym nagraniem o intrygującym i ambitnym jak na eurowizyjne standardy tytule „Rim Tim Tagi Dim”. Kombinacja głosów jury i publiczności palmę zwycięstwa przekazała jednak Szwajcarowi.

Najwięcej punktów dzięki głosom krajowych jury zdobyły:

1.       SZWAJCARIA – 365 punktów

2.       FRANCJA – 218 punktów

3.       CHORWACJA – 210 punktów

4.       WŁOCHY –  164 punkty

5.       UKRAINA – 146 punktów

Inaczej ułożyła się kolejność artystów dzięki głosom widzów:

1.       CHORWACJA – 337 punktów

2.       IZRAEL – 323 punkty

3.       UKRAINA – 307 punktów

4.       FRANCJA – 227 punktów

5.       SZWAJCARIA  - 226 punktów

Ostatecznie po podliczeniu wszystkich głosów kolejność najlepszych wykonań ułożyła się następująco:

1.       SZWAJCARIA – 591 punktów,

2.       CHORWACJA – 547 punktów,

3.       UKRAINA – 453 punkty,

4.       FRANCJA – 445 punktów,

5.       IZRAEL – 375 punktów.



A jakie były moje typy? Moim numerem 1 nie okazał się ani faworyt profesjonalnych jury, ani zwycięzca teległosowania. Za najlepszą kompozycję tegorocznego Eurovision Song Contest uważam reprezentującą Francję pięknie wykonaną piosenkę „Mon Amour” artysty Slimane. Nagranie zostało wykonane z uczuciem, wrażliwością, dobrym głosem, piosenkarz był ubrany w luźne białe spodnie i koszulę i moim skromnym zdaniem wypadł rewelacyjnie. Moje drugie miejsce nie wzbudzi entuzjazmu wśród przeciwników udziału Izraela w tegorocznym konkursie, ale jak już izraelska piosenkarka na festiwalu się pojawiła, trzeba jej oddać, że zaśpiewała swoją dobrą piosenkę czysto i pięknie. Na moim 3. miejscu uplasowała się Ukraina – za dobry śpiew i emocje. Ostatecznie mój TOP 5 przedstawia się następująco:

1.       FRANCJA

2.       IZRAEL

3.       UKRAINA

4.       HISZPANIA (ale tylko z zamkniętymi oczami)

5.       SZWECJA



Na próżno zatem szukać tu ani Szwajcara (moje miejsce 6.), ani Chorwata (moje miejsce 18.), Największym rozczarowaniem okazał się dla mnie występ Wielkiej Brytanii, kraju, któremu zawsze bardzo kibicuję. Olly Alexander zaśpiewał mocno przeciętną piosenkę podczas słabego występu, co znalazło swoje odzwierciedlenie w głosowaniu telewidzów – piosenka „Dizzy” jako jedyna otrzymała 0 głosów w teległosowaniu. Trzeba tu dodać, że Olly Alexander jako muzyk odnoszącego w Europie spore sukcesy zespołu Years and Years i aktor filmowy i serialowy był bodaj najbardziej rozpoznawalnym uczestnikiem konkursu, tym bardziej dotkliwa jest porażka Wielkiej Brytanii.

Cieszę się, że tegorocznym komentatorem był ponownie Artur Orzech. Nie powaliły mnie dodatkowe występy szwedzkich gwiazd, nie jestem fanem Loreen i nie przypadł mi do gustu jej nowy singiel, nie zrobiły na mnie wrażenia awatary Abby – byłoby znakomicie, gdyby w pięćdziesiątą rocznicę zwycięstwa „Waterloo” członkowie grupy choćby na chwilę pokazali się i pozdrowili publiczność w swojej ojczyźnie, w miarę sympatycznym akcentem była natomiast reaktywacja Alcazar z ich hitem „Crying at the discotheque”.

Pozostaje nam czekać na kolejne wydanie Eurowizji – tym razem w Szwajcarii. Kogo wytypuje Telewizja Polska? Czym zaskoczy nas kolejna edycja (bo na pewno nie kobietą z brodą – bo to już było). Czy ta formuła przetrwa kolejne trudności? Zobaczymy. Pozdrawiam wszystkich fanów Eurowizji.



 

NATALIA FIEDORCZUK „Porodzina”, Wydawnictwo Słowne 2022



Z Natalią Fiedorczuk po raz pierwszy zetknąłem się, czytając jej debiutancką powieść „Jak pokochać centra handlowe”, w której opisywała trudy egzystencji młodej matki. „Porodzina” to zupełnie inna pozycja – to thriller z elementami powieści kryminalnej, co prezentuje autorkę z zupełnie odmiennej strony.

Natalia i Marcin Waszczyńscy to wzorcowe i wzorowe wprost małżeństwo z dwójką małych dzieci – Karolkiem i Manią. Mieszkają w Inowrocławiu w ślicznym i schludnym domu na ulicy Lawendowej. Ona – bardzo ładna i zadbana -  skończyła położnictwo na Akademii Medycznej, ale przerwała pracę, by zająć się wychowaniem dzieci. Poza tym w domu nie brakuje pieniędzy – Marcin – wzór męża, ojca i mężczyzny, absolwent London College of Economics, jest Dyrektorem Finansowym w Sodexie - największej firmie w okolicy. I wszystko byłoby doskonałe, gdyby ta rodzina z obrazka pewnego dnia po prostu nie zniknęła. Bez śladu. Bez żadnej informacji. Bez zapowiedzi.

Śledztwem zaczyna zajmować się Krystian Gruszecki – policjant w średnim wieku, po licznych przejściach. Podejrzenie zabójstwa pada na sąsiada Waszczyńskich – tak zwanego Pająka – lokalnego dziwaka, uważanego jednak za człowieka uczciwego. Poszukiwania prowadzą do odnalezienia wielu wstrząsających faktów z życia pozornie nie związanych ze sobą bohaterów i pokazują, że to, co wydaje się być idealne, może być dalekie od ideału.

Natalia Fiedorczuk tworzy zręczną, sensowną opowieść, w której wszystkie elementy prowadzą do zaskakującego rozwiązania akcji. Książka jest napisana sprawnie i utrzymuje tempo. Bohaterowie są prawdziwi, budzą zainteresowanie, zwłaszcza inteligentny policjant Gruszecki, jego przyjaciółka Ida Kalicka – nie stroniąca od alkoholu lokalna dziennikarka oraz Zenona Kubiak – doktor psychiatrii, która ma do powiedzenia w sprawie zaginięcia Waszczyńskich więcej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Naturalny jest też język powieści, a to ostatnio nie zawsze jest cechą polskiej literatury.``

„Porodzina” nie jest wielką powieścią, która zmieni Wasze postrzeganie świata, ale książka porusza istotne współczesne tematy i czyni to w sposób wyrazisty i zachęcający, dlatego mogę tę lekturę wszystkim polecić.

Moja ocena: 7/10

poniedziałek, 6 maja 2024

 

„PERFECT DAYS” (Perfect Days), Japonia / Niemcy 2023

Premiera kinowa: 12 kwietnia 2024


Niemiecki reżyser Wim Wenders jest mistrzem subtelnej opowieści. Po raz kolejny udowadnia to w swoim najnowszym dziele, japońsko-niemieckiej koprodukcji „Perfect Days”, która przenosi nas do współczesnego Tokio.

Co musi wydarzyć się w życiu człowieka, by porzucił konsumpcyjny wyścig szczurów, najprawdopodobniej dobrą pracę, może w korporacji, i zajął się czyszczeniem toalet? Film Wendersa nie daje nam na to pytanie odpowiedzi, ale ukazuje, jak takie nowe życie może wyglądać i jakie benefity można z niego czerpać.

Hirajama (fantastyczny Koji Yakusho) każdego ranka budzi się w swoim maleńkim mieszkanku, skrzętnie przygotowuje się do wyjścia do pracy i udaje się do zespołu miejskich toalet – to jest właśnie miejsce jego pracy – Hirajama czyści szalety miejskie, a czyni to z precyzją chirurga, dokładnością najlepszego stomatologa i ogromnym oddaniem. Bohater to introwertyk, który niechętnie rozmawia z ludźmi ale ma wobec nich wiele szacunku. Jest samotnikiem, działa zawsze zgodnie z ustalonymi zasadami i rutynami.

Film daje nam pewne wskazówki, że Hirajama jest człowiekiem wykształconym, wieczorami czyta klasykę literatury, słucha dobrej muzyki – zachodniej i japońskiej. Ma dobre maniery, a z jego twarzy prawie wcale nie znika uśmiech. Bohater potrafi się zatrzymać i kontemplować piękno przyrody, dobry posiłek, prostotę codziennej egzystencji.

Pewne zamieszanie w życie Hirajamy wprowadza pojawienie się jego domu nastoletniej siostrzenicy. Kiedy po dziewczynę przybywa siostra bohatera, widzimy, że Hirajama pochodzi z dobrze sytuowanej, wykształconej rodziny. Czy film „Perfect Days” da nam odpowiedź, co wydarzyło się w życiu Hirajamy, że postanowił całkowicie odmienić swój los?

Tomasz Raczek pięknie określił film jako „rozkosz dla tych, którzy w środku gonitwy potrafią się zatrzymać i i pozostać dłuższy czas w szlachetnym milczeniu” (www.filmweb.com).  W filmie jest niewiele dialogów, dominują momenty zadumy, ciszy, chwile zastanowienia. Wenders pokazuje głównego bohatera jako człowieka szczęśliwego. Proste rutynowe czynności, które wykonuje każdego dnia, dają mu poczucie spełnienia i bezpieczeństwa.

Film jest popisem gry aktorskiej Koji Yakusho, aktor otrzymał za rolę Złotą Palmę na ubiegłorocznym Festiwalu w Cannes, a sam film znalazł się wśród pięciu nominowanych do Oscara dla najlepszego obrazu międzynarodowego (przegrał nagrodę  ze „Strefą interesów”). W filmie widoczny jest dokumentalizm Wendersa, sposób pokazania życia Hirajamy ma w sobie elementy kina dokumentalnego.

Dla kogo jest ten film? Na pewno dla tych, którzy pragną lub powinni się zatrzymać, wyhamować, może zmienić swoje nastawienie do codzienności. To piękna, powolna, prosta, lecz bardzo pouczająca historia, która powinna nas skłonić do zastanowienia się nad sensem naszego współczesnego życia w ciągłym ruchu, pędzie, gdzie zagubiliśmy umiejętność odnajdowania szczęścia i radości w prostocie.

Moja ocena: 8/10

niedziela, 5 maja 2024

 

POLSKI TOP RADIA 357 – MOJE WRAŻENIA


3 maja odbyła się 4. już edycja Polskiego Topu Radia 357, a jest to wydarzenie, które jednoczy fanów bigbitu lat 60-tych, popu i rocka lat 80-tych, alternatywy lat 90-tych, słowem wielbicieli polskiej muzyki. I może nie ma już tych emocji, które towarzyszyły pierwszym topom (jeszcze w Trójce), ale i tak jest mnóstwo wspomnień, wzruszeń i oczekiwania, czy znowu wygra Obywatel G.C., a może tym razem to będzie „Krakowski spleen” Maanamu, a może „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena. No, cóż, na szczycie niespodzianek nie było: TOP 4 pozostał bez zmian, a na 5. z 8. awansował Myslovitz, a miejsca ustąpiła mu „Autobiografia” Perfectu.

TOP upłynął pod słusznym hasłem „Ścieżka dźwiękowa mojego życia”, a przyświecała mu idea stworzenia murala upamiętniającego dziesięć najważniejszych utworów wybranych przez patronów Radia 357. Ponad 12-godzinną fantastyczną audycję poprowadzili kolejno Marek Niedźwiecki, Ola Budka, Marcin ”Marcel” Łukawski, a za grand finale odpowiadał Piotr Stelmach.

Radio 357 zaprezentowało na antenie 131 najpopularniejszych nagrań wraz z wybranymi dalszymi pozycjami. Pojawiło się także pięć koncertowo-garażowych nagrań Spiętego. Radio ma jednak miłą tradycję zamieszczania wyników TOP 357 i w tegorocznym notowaniu pojawiło się 25 nowości:

356. MICHAŁ BAJOR Nie chcę więcej
343. SISTARS Sutra
338. IRENA JAROCKA Kawiarenki
335. RAZ DWA TRZY Oczy tej małej
333. WILKI Baśka
327. ZBIGNIEW HOŁDYS Co się stało z Magdą K.?
322. MESAJAH Każdego dnia
316. URSZULA DUDZIAK Papaya
311. LORDOFON Francoise Hardy
306. RYSZARD RYNKOWSKI szczęśliwej drogi już czas
303. PAWEŁ DOMAGAŁA Weź nie pytaj
285. ANNA JURKSZTOWICZ Stan pogody
276. BASIA Cruising for bruising
275. KAZIK NA ŻYWO Tata dilera
254. BAJM Jezioro szczęścia
212. KAŚKA SOCHACKA Madison
205. MĘSKIE GRANIE ORKIESTRA 2023 Supermoce
185. RIVERSIDE Friend or foe
181. WODECKI / PATER FEAT. WIKTOR WALIGURA Nad wszystko uśmiech twój
165. NOSOWSKA Ledwie wczoraj
126. DARIA ZE ŚLĄSKA Kill Bill
97. MATYLDA / ŁUKASIEWICZ Matka
88. KACPERCZYK FEAT. ARTUR ROJEK Syn okiennika
65. SPIĘTY Blue
44. DAWID PODSIADŁO Mori

Cztery utwory pojawiły się w TOP 357 awansując spoza oficjalnego zestawienia:

358. ORGANEK Wiosna (awans z miejsca 384)
346. LADY PANK Tańcz, głupia, tańcz (awans z miejsca 362)
337. MAREK GRECHUTA Niepewność (awans z miejsca 368)
334. PERFECT Wyspa, drzewo, zamek (awans z miejsca 363)

Największe spadki w obrębie TOP 357 odniosły następujące nagrania:

357. KULT Po co wolność (spadek o 121 pozycji)
354. KRZYSZTOF ZALEWSKI Ptaki (MTV Unplugged) (spadek o 102 pozycje)
344. STRACHY NA LACHY Żyję w kraju (spadek o 89 pozycji)
251. KRÓL Z Tobą / do domu (spadek o 81 pozycji)
350. BRODKA & A_GIM Wszystko czego dziś chcę (spadek o 80 pozycji)

Były też spektakularne awanse:

168. ZBIGNIEW WODECKI & ZDZISŁAWA SOŚNICKA Z tobą chcę oglądać świat (awans o 82 pozycje)
236. MYSLOVITZ Chłopcy (awans o 74 pozycje)
242. SEWERYN KRAJEWSKI Uciekaj moje serce (awans o 65 pozycji)
206. VARIUS MANX Zanim zrozumiesz (awans o 65 pozycji)
255. MAREK GRECHUTA & ANAWA Wiosna, ach to Ty (awans o 59 pozycje)

Mnie bardzo ucieszył awans o 23 oczka kultowego dla mnie nagrania Urszuli „Dmuchawce latawce wiatr” na miejsce 129.

W TOP 100 pojawiło się w porównaniu z ubiegłym rokiem 8 nowych piosenek. Poza wspomnianymi nowościami (Dawid Podsiadło, Spięty, Kacperczyk z Rojkiem oraz Matylda z Łukasiewiczem) były to następujące pozycje:

99. MR. Z’OOB Kawałek podłogi (awans o 25 pozycji)
96. MIKROMUSIC Tak mi się nie chce (awans o 39 pozycji)
93. LECH JANERKA Rower (awans o 32 pozycje)
85. HEY List (awans o 39 pozycji)

Oznacza to, że 8 utworów pożegnało TOP 100:

102 (-10) COMA Spadam
103 (-13) ARTUR ROJEK Syreny
104 (-22) COMA Los, cebula i krokodyle łzy
106. (-35) KRZYSZTOF ZALEWSKI Miłość, miłość
108. (-34) LUXTORPEDA Autystyczny
112. (-17) T.LOVE King
119. (-32) GRZEGORZ TURNAU Naprawdę nie dzieje się nic
122. (-59 ooops) DAWID PODSIADŁO Nieznajomy

Największe awanse w obrębie TOP 100:

70. LOMBARD Szklana pogoda (awans o 28 pozycji)
37. MAŁGORZATA OSTROWSKA Meluzyna (awans o 24 pozycje)
73. VARIUS MANX Piosenka księżycowa (awans o 23 pozycje)
68. ZBIGNIEW WODECKI Zacznij od Bacha (awans o 23 pozycje)

Największe spadki w TOP 100:

83. KAZIK Twój ból jest lepszy niż mój (spadek o 33 pozycje)
60. DARIA ZAWIAŁOW Jeszcze w zielone gramy (spadek o 25 pozycji)
91. KACZMARSKI GINTROWSKI ŁAPIŃSKI Mury (spadek o 21 pozycji)

O ile nie mylą mnie moje obliczenia, w TOP 100 pojawiło się 74 wykonawców. Aż 22 spośród nich udało się wprowadzić do TOP 100 przynajmniej 2 nagrania. Rekordzistami byli tu bezapelacyjnie: Kult, Hey i Dżem – po 4 utwory oraz Maanam, Perfect, Zbigniew Wodecki  i Edyta Bartosiewicz – po 3 utwory.

Do TOP 357 trafiło 183 wykonawców, spośród których 41 artystów umieściło na liście co najmniej 3 nagrania. W tej kategorii zwycięzcą jest grupa Kult z 13 nagraniami, następnie Maanam – z 11 piosenkami oraz piątka artystów z 8 nagraniami – Perfect, Dżem, Republika, Edyta Bartosiewicz i Budka Suflera. W TOP 357 znalazło się 7 nagrań Myslovitz, Marka Grechuty (także z zespołem Anawa), Lady Pank oraz zespołu gwiazd (każdego roku innego) pod nazwą Męskie Granie Orkiestra. 6 piosenek zdołali wprowadzić Czesław Niemen i Raz Dwa Trzy, 5 – Zbigniew Wodecki, Kazik, Kaśka Sochacka (really?), Hey, Grzegorz Turnau i T.Love, 4 – Lao Che (pozdrawiam płockich ziomali, zwłaszcza Mariusza Densta), Fisz Emade Tworzywo, Krystyna Prońko, Jacek Kaczmarski, Lombard, Bajm, Kortez i Brodka. W zestawieniu znalazły się po 3 nagrania 14 wykonawców – Obywatel G.C., Chłopcy z Placu Broni, Dawid Podsiadło, Nosowska, Stare Dobre Małżeństwo, Artur Rojek, Coma, Strachy na Lachy, Maryla Rodowicz, Organek, Wilki, Oddział Zamknięty, Czerwone Gitary, Anna Maria Jopek.

 Ciekawostką jest bogata lista aktorów, którzy zagościli na TOPie: Edmund Fetting, Piotr Fronczewski a.k.a. Franek kimono, Krystyna Janda, Jerzy Stuhr, Bogusław Linda, Zbigniew Zamachowski i Paweł Domagała. Pojawiło się także dwoje artystów zagranicznych; Goran Bregovic (w duecie z Kayah) i Pat Metheny (w duecie z Anną Marią Jopek), nie wspominając o pojawieniu się Basi – naszego najgorętszego muzycznego towaru eksportowego z „Cruising for bruising” (bardzo szkoda, że nie można głosować na „Time and tide”).  

A jak ułoży się moje głosy? Początkowo wybrałem 129 piosenek, ale szybko uporałem się z eliminacją tych 29. W tym roku postanowiłem uhonorować polskie gwiazdy estrady lat 70-tych i 80-tych, wokalistki, których słuchali jeszcze moi Rodzice, a ja nimi jako nastolatek gardziłem, by później dostrzec ich ogromny talent i piękno wykonywanych przez nie utworów: Alicja Majewska, Grażyna Łobaszewska, Halina Frąckowiak, Hanna Banaszak, Irena Jarocka, Irena Santor, Krystyna Prońko, Łucja Prus.

Moje głosy ułożyły się następująco (w nawiasie pozycja w oficjalnym TOP 357):

ALICJA MAJEWSKA Jeszcze się tam żagiel bieli (209)
ANDRZEJ ZAUCHA C’est la vie – Paryż z pocztówki (72)
ANIELI & NOSOWSKA Jaśniejąca
ANNA JANTAR Nic nie może wiecznie trwać (63)
ANNA MARIA JOPEK Szepty i łzy
ANNA MARIA JOPEK & PAT METHENY Tam, gdzie nie sięga wzrok (230)
ARTUR ROJEK Syreny (115)
AYA R.L. Księżycowy krok
BAJM Dwa serca, dwa smutki (223)
BAJM Jezioro szczęścia (245)
BEATA BARTELIK Sen na pogodne dni
BRODKA Varsovie (293)
BRODKA & A_GIM Wszystko czego dziś chcę (350)
BUDKA SUFLERA Jolka, Jolka pamiętasz (30)
BUDKA SUFLERA Noc komety (175)
CHŁOPCY Z PLACU BRONI Kocham wolność (17)
CZESŁAW NIEMEN Dziwny jest ten świat (7)
CZESŁAW NIEMEN Sen o Warszawie (27)
DAWID PODSIADŁO W dobrą stronę
DŻEM Partyzant (320)
EDYTA BARTOSIEWICZ Ostatni (95)
EDYTA GEPPERT Jaka róża taki cierń (183)
EDYTA GÓRNIAK To nie ja
EWA DEMARCZYK Karuzela z Madonnami (283)
EXODUS jeszcze czekam
FIREBIRDS Harry
FIREBIRD 24 zachody słońca
FISZ EMADE TWORZYWO Dwa ognie (247)
FISZ EMADE TWORZYWO OK Boomer (11)
GRAŻYNA ŁOBASZEWSKA Czas nas uczy pogody (31)
GRZEGORZ TURNAU Naprawdę nie dzieje się nic (119)
HALINA FRĄCKOWIAK Papierowy księżyc (241)
HALINA ŻYTKOWIAK Pięć minut łez
HANNA BANASZAK W moim magicznym domu (178)
HEY Mimo wszystko (191)
IRENA JAROCKA Wymyśliłam cię
IRENA SANTOR Powrócisz tu
IZABELA TROJANOWSKA Wszystko czego dziś chcę (135)
JULIA MARCELL Tarantino
JUSTYNA STECZKOWSKA Sama
KAYAH & GORAN BREGOVIC Śpij, kochanie, śpij (313)
KAZIK NA ŻYWO Plamy na słońcu
KLAUS MITFFOCH Jezu jak się cieszę (50)
KLINCZ Latarnik
BŁAŻEJ KRÓL Te smaki, te zapachy (213)
KRYSTYNA JANDA Na zakręcie (54)
KRYSTYNA PROŃKO Jesteś lekiem na całe zło (32)
KRYSTYNA PROŃKO Psalm stojących w kolejce (62)
KRYSTYNA PROŃKO & MAJKA JEŻOWSKA On nie kochał nas
KRZYSZTOF ZALEWSKI Miłość miłość (106)
KRZYSZTOF ZALEWSKI Polska
KULT Do Ani (41)
L.STADT Oczy kamienic
LADY PANK Mniej niż zero (130)
LAO CHE Hydropiekłowstąpienie (26)
LOMBARD Adriatyk ocean gorący (341)
LOMBARD Szklana pogoda (70)
MAANAM Jestem kobietą
MAANAM Krakowski spleen (3)
MAANAM Kocham cię kochanie moje (40)
MAANAM To tylko tango (289)
MAD MONEY Na twojej orbicie
MAŁGORZATA OSTROWSKA Meluzyna (37)
MAREK BILIŃSKI Dom w dolinie mgieł
MAREK GRECHUTA & ANAWA Dni, których nie znamy (16)
MARYLA RODOWICZ Niech żyje bal (159)
MATYLDA/ŁUKASIEWICZ Matka (97)
MELA KOTELUK Fastrygi
MĘSKIE GRANIE ORKIESTRA 2021 I Ciebie też, bardzo (13)
MYSLOVITZ Długość dźwięku samotności (5)
MYSLOVITZ W deszczu maleńkich żółtych kwiatów
OBYWATEL G.C. Nie pytaj o Polskę (1)
OBYWATEL G.C. Paryż – Moskwa 17.15 (258)
ODDZIAŁ ZAMKNIĘTY Obudź się (193)
ORGANEK Niemiłość
PABLOPAVO & LUDZIKI Karwoski (155)
PATRICK THE PAN Nie chcę psa
PERFECT Autobiografia (6)
RENATA PRZEMYK & KATARZYNA NOSOWSKA Kochana (116)
REPUBLIKA Nieustanne tango
REPUBLIKA Obcy astronom
RÓŻE EUROPY & EDYTA BARTOSIEWICZ Jedwab (45)
SEWERYN KRAJEWSKI Uciekaj moje serce (242)
SKALDOWIE & ŁUCJA PRUS W żółtych płomieniach liści (325)
SMOLIK & ARTUR ROJEK 50 tysięcy 881
SMOLIK & KATARZYNA KURZAWSKA C.Y.E. (Close Your Eyes)
SZTYWNY PAL AZJI Wieża radości, wieża samotności (12)
T.LOVE King (112)
TACO HEMINGWAY Następna stacja (146)
TILT Jeszcze będzie przepięknie (59)
TILT Mówię ci, że (152)
URSZULA Dmuchawce latawce wiatr (129)
URSZULA Malinowy król
URSZULA Na sen
VARIETE I znowu ktoś przestawił kamienie
VARIUS MANX Piosenka księżycowa (73)
VOO VOO Gdybym (292)
WILKI Eroll
ZBIGNIEW WODECKI Lubię wracać tam gdzie byłem (9)
ZDZISŁAWA SOŚNICKA Aleja gwiazd (177)

W TOP 10 oficjalnego zestawienia znalazło się 6 moich głosów, w TOP 100 – 30, zaś w TOP 357 – 66, a 34 - przepadły w otchłani TOPu.  Myślę, że to oznacza, że jestem muzycznym przeciętniakiem. Obawiam się, że szczególnie mało głosów dostały trzy wybrane przeze mnie utwory – bardzo ważne dla mnie kompozycje: „Sen na pogodne dni” Beaty Bartelik, Mad Money „Na Twojej orbicie” oraz „Pięć minut łez” Haliny Żytkowiak – nagranie, które odkryłem dzięki interpretacji Ralpha Kamińskiego.

Uwagi ogólne? Niezbyt dużo zmian – widoczna jest zachowawczość głosujących, ruchy w zestawieniu są niewielkie. Zaskoczenia? Brak kilku artystów w TOP 100: Lady Pank – wprawdzie mają na całej liście aż 7 utworów, ale żeby jeden z najważniejszych polskich zespołów wszech czasów nie miał hitu w „setce”? Myślę, że na utwór w TOP 100 zasłużyli też: Maryla Rodowicz (to jednak piosenkarka – ikona), Kayah, Bajm i Coma. Słabo wypadła Brodka (cztery utwory, ale wszystkie daleko). Nie ukrywam, że jestem rozczarowany, że w TOP 100 pojawiły się tylko 2 utwory Republiki i 2 utwory Czesława Niemena – prawdziwej legendy. W TOP 357 zabrakło mi Meli Koteluk, Justyny Steczkowskiej i – mimo wszystko – Edyty Górniak (wiem, co piosenkarka zrobiła ze swoją karierą, ale to jeden z najlepszych głosów w historii polskiego showbiznesu i miała kiedyś kilka dużych przebojów na koncie).

Jak będzie za rok? Może dojdzie do spektakularnych przetasowaniach? Pewnie nie, ale znów będzie wspomnieniowo i wyjątkowo. I pamiętajmy, że taki TOP to jedyna lista, na której TSA może spotkać się z Ewą Demarczyk, Taco Hemingway z Czesławem Niemenem, a Kaśka Sochacka z Mieczysławem Foggiem.

PS. Dziękuję wszystkim za wspólne słuchanie. Miło jest być jednym z ponad 12 tysięcy głosujących. 

wtorek, 30 kwietnia 2024

 

„BĘKART” (Bastarden / The Promised Land) Dania / Szwecja / Niemcy 2023


Premiera kinowa: 15 marca 2024

„Bękart” to niezwykłe skandynawskie widowisko historyczne, które urzeka opowiadaną historią, pięknymi zdjęciami północnych krajobrazów oraz wybitną grą aktorską. Film jest adaptacją niezwykle popularnej powieści Idy Jessen ”The Captain and Ann Barbara”.

Kapitan Ludvig Kahlen (doskonały Mads Mikkelsen) powraca do kraju jako weteran wojenny i otrzymuje od króla zgodę na zbudowanie kolonii na jałowym, skalistym wybrzeżu Jutlandii. Jeśli jego misja-marzenie się powiedzie, otrzyma ziemię na własność wraz z tytułem szlacheckim. Ludvig nie zyskał stopnia wojskowego dziedzicząc go od swoich przodków (jest synem służącej i bękartem bogatego szlachcica) – zasłużył na niego ciężką pracą dla armii i pełnym oddaniem sprawom ojczyzny.

Kolonizacja nadmorskich nieużytków jest dla Kapitana pasmem udręk ze strony nieokiełznanej natury, ale także człowieka. Jego wielkim wrogiem staje się Frederik De Schinkel (świetna rola Simona Bennebjerga) – bogaty, sadystyczny i pozbawiony wszelkich ludzkich odruchów arystokrata i właściciel ziemski, który uważa, że skrawek lądu Kapitana należy do niego. Jedynymi sprzymierzeńcami Ludviga staja się uciekinierzy z pałacu Frederika – małżeństwo pracowników – Johannes (Morten Hee Andersen) i jego żona Ann Barbara (bardzo dobra Amanda Collin). Kiedy Johannes zostaje schwytany przez ludzi Frederika i bestialsko zamordowany, Ann Barbara zostaje przy Kapitanie. Para przygarnia ciemnoskórą dziewczynkę Anmai Mus i czyni wszystko, by jałowa ziemia zamieniła się w prosperującą plantację ziemniaków.

Nie jestem wielbicielem kina historycznego, ale „Bękart” to historia, która chwyta za serce i pokazuje, że w życiu – poza ambicjami i chęcią awansu – powinny liczyć się uczucia, emocje oraz inni ludzie. Film jest bardzo dobrze, widowiskowo zrealizowany. Ogląda się go w napięciu, kibicując Kapitanowi w walce z żywiołami i przeciwnościami losu oraz w budzącym się jego uczuciu do Ann Barbary. Aktorzy grają fantastycznie, zwłaszcza Collin jako Ann Barbara, Bennebjerg jako Frederik, ale przede wszystkim Mads Mikkelsen jako tytułowy Bękart. Z przyjemnością śledzę karierę tego wybitnego aktora, cieszę się, że Hollywood coraz częściej upomina się o tego niezwykle utalentowanego Duńczyka, a „Bękart” dostaje się do TOP 3 moich ulubionych filmów z aktorem, gdzie pozostałe pozycje zajmuje świetne „Na rauszu” i przygnębiające, ale bardzo prawdziwe „Polowanie”. Mam przeczucie, że Mikkelsen może zostać kolejnym europejskim aktorem, który kiedyś otrzyma Oscara.

„Bękart” to film, który powinien zainteresować każdego – jest tam trochę historii, ciekawi protagoniści i antagoniści, nietypowa opowieść o miłości, zwycięstwo dobra i zasłużona kara za zło, zatem polecam film wszystkim widzom i czytelnikom Popkulturalnego Maniaka.

Moja ocena: 8/10

poniedziałek, 29 kwietnia 2024

 

„KOBIETA Z…” Polska / Szwecja 2023

Premiera kinowa: 5 kwietnia 2024


O tym, że Małgorzata Hajewska-Krzysztofik jest aktorką wybitną wiedziałem od momentu, kiedy zobaczyłem ją w filmie (nomen omen) Małgorzaty Szumowskiej „33 sceny z życia”, gdzie Hajewska zagrała umierającą matkę głównej bohaterki, Julii. W tej epizodycznej roli było coś tak przejmującego, że zapamiętałem ją chyba na zawsze. Była świetna, partnerując Agacie Buzek w „Iluzji”. W „Ciemno, prawie noc” jako Apolonia Kitty Kitty pojawiała się na kilka chwil, a i tak jej występu nie sposób zapomnieć. Hajewska stała się mistrzynią drugiego planu, aż wreszcie przyszedł czas na rolę główną – w filmie ważnym i o ważnych kwestiach mówiącym.

Andrzej / Aniela rodzi się gdzieś na południu Polski, w latach 70-tych. Wraz z obserwacją transformacji Polski, obserwujemy przemianę Andrzeja (Mateusz Więcławek) w Anielę (Hajewska-Krzysztofik), kiedy bohater coraz wyraźniej zaczyna odczuwać, że jest kobietą. To nie są fanaberie, przebieranki, chwilowe eksperymenty. Andrzej jest pomyłką natury, błędem Pana Boga, co rujnuje jego życie i utrudnia egzystencję jego najbliższych – żony Izy (Bogumiła Bajor / Joanna Kulig), syna, rodziców (Anna Tomaszewska, Jerzy Bończak).

Jeśli miałbym określić film jednym określeniem, epitetem, powiedziałbym, że film jest dogłębnie przejmujący. Obserwacja życia i walki Anieli o godność pokazuje widzowi, jak ciężko jest być osobą transpłciową, jak dramatyczną decyzją jest tranzycja, jak trudno jest zyskać akceptację najbliższych i przyjaciół, nie wspominając o dalszym otoczeniu. To nie jest pierwszy film mówiący o problemie ludzi urodzonym w nieswoim ciele, ale dużą zasługą tandemu Szumowska – Englert jest spokojne, realne ukazanie problemu, bez zbędnej sensacji, bez niepotrzebnego dramatyzmu.

Hajewska-Krzysztofik jest znakomita jako Aniela, ale film „skradł’ jej Mateusz Więcławek jako młody Andrzej – wrażliwa kobieta ukryta w męskim ciele, odkrywająca powoli swoją seksualność, potrafiąca dobrze się poczuć jedynie na balu sylwestrowym w przebraniu pielęgniarki. Aktor naprawdę wybitnie radzi sobie z tą trudną rolą. Świetna jest także drugoplanowa Joanna Kulig – zwłaszcza w wybuchowej scenie, kiedy Andrzej decyduje się prawnie zmienić płeć.

Małgorzata Szumowska wywołuje u mnie mieszane uczucia. Kręci filmy, które uwielbiam (choćby „33 sceny z życia”, „Body/Ciało”, „Śniegu już nigdy nie będzie”), ale też takie, których nie znoszę („Sponsoring”, „W imię”). „Kobieta z …” znajdzie się gdzieś pośrodku. Film jest dobry, ale brakuje mu głębi, nowego spojrzenia na problem, jest emocjonalnie letni, mimo że towarzyszy mu przez cały czas dojmujący smutek. Nie sądzę, aby film okazał się interesujący dla każdego widza, ale polecam go wrażliwcom i tym, którzy cenią dobre aktorstwo.

Moja ocena: 7,5/10