„PIERWSZY DZIEŃ MOJEGO ŻYCIA” (Il primo giorno della mia via), Włochy 2023
Premiera kinowa: 21 lipca 2023
W kinach można obecnie zobaczyć „Pierwszy dzień mojego
życia”, najnowszy film Paolo Genovese, ulubieńca włoskich widzów i krytyków,
który zasłynął niezwykle popularnym także w Polsce obrazem „Dobrze się kłamie w
miłym towarzystwie”. Jeśli ktoś ma nadzieję, że „Pierwszy dzień…” to równie
udany film jak największy hit reżysera, może się głęboko rozczarować.
„Pierwszy dzień mojego życia” to historia czwórki samobójców,
którzy otrzymują od losu i od swojego swoistego anioła stróża (sympatyczny jak
zawsze Toni Servillo) kolejną szansę – dodatkowe siedem dni na przemyślenie
dramatycznej decyzji o odebraniu sobie życia. Ta pechowa czwórka to ludzie
skrajnie różni i całkowicie odmienne problemy popchnęły ich ku samobójstwu.
Poznajemy Arianne (dama włoskiego kina Margherita Buy) – policjantkę, która
postanawia odebrać sobie życie po śmierci córki, gdyż nie daje sobie rady z
bólem i samotnością, Daniele (bardzo dobry Gabriele Christini) – nastolatka,
który zmaga się z nadwagą, a rodzice zmuszają go, by jako Johnny Big Boy
prowadził kanał youtube), Emilię (Sara Serraiocco) – utytułowaną gimnastyczkę,
która po poważnej kontuzji trafiła na wózek inwalidzki oraz Napoleone (Valerio
Mastandrea) – coacha i mówcę motywacyjnego, który nie potrafi ogarnąć swego
życia i walczy z bólem egzystencjalnym.
Podczas siedmiu dni tajemniczy mężczyzna – anioł stróż
próbuje nakłonić samobójców do zmiany decyzji – pokazuje im cierpienie
najbliższych, ich własne pogrzeby, przedstawia krótkie filmiki z urywkami z ich
życia w przyszłości, jeśli zdecydują się porzucić myśli samobójcze. Każdy z
czworga bohaterów poddanych eksperymentami reaguje na te działania w całkowicie
inny sposób, ale nie w każdym przypadku tydzień nowego życia kończy się tak
samo …
Idea filmu jest interesująca, gra aktorów – bardzo dobra, autorom
udało się stworzyć specyficzny, mroczny nastrój w deszczowym Rzymie, czy w
tajemniczym hotelu, w którym mieszkają ofiary, ale mam wrażenie, że film jest
szalenie powierzchowny, często naiwny, brakuje mu głębi i szerszej perspektywy
na problem samobójstwa i śmierci. Być może intencją twórców było właśnie
nakręcenie filmu lżejszego kalibru, ukazującego problem, ale nie przedstawiającego
prawdziwie tragicznych konsekwencji decyzji o odebraniu sobie życia.
Film rozczarowuje, brakuje mu rozmachu słynnego poprzednika
- „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”. Oczywiście, fani włoskiej
kinematografii i wielbiciele tego typu kina mogą odnaleźć w filmie wiele pozytywów,
ja do końca zadowolony nie jestem.
Moja ocena: 6/10