poniedziałek, 29 kwietnia 2024

 

„KOBIETA Z…” Polska / Szwecja 2023

Premiera kinowa: 5 kwietnia 2024


O tym, że Małgorzata Hajewska-Krzysztofik jest aktorką wybitną wiedziałem od momentu, kiedy zobaczyłem ją w filmie (nomen omen) Małgorzaty Szumowskiej „33 sceny z życia”, gdzie Hajewska zagrała umierającą matkę głównej bohaterki, Julii. W tej epizodycznej roli było coś tak przejmującego, że zapamiętałem ją chyba na zawsze. Była świetna, partnerując Agacie Buzek w „Iluzji”. W „Ciemno, prawie noc” jako Apolonia Kitty Kitty pojawiała się na kilka chwil, a i tak jej występu nie sposób zapomnieć. Hajewska stała się mistrzynią drugiego planu, aż wreszcie przyszedł czas na rolę główną – w filmie ważnym i o ważnych kwestiach mówiącym.

Andrzej / Aniela rodzi się gdzieś na południu Polski, w latach 70-tych. Wraz z obserwacją transformacji Polski, obserwujemy przemianę Andrzeja (Mateusz Więcławek) w Anielę (Hajewska-Krzysztofik), kiedy bohater coraz wyraźniej zaczyna odczuwać, że jest kobietą. To nie są fanaberie, przebieranki, chwilowe eksperymenty. Andrzej jest pomyłką natury, błędem Pana Boga, co rujnuje jego życie i utrudnia egzystencję jego najbliższych – żony Izy (Bogumiła Bajor / Joanna Kulig), syna, rodziców (Anna Tomaszewska, Jerzy Bończak).

Jeśli miałbym określić film jednym określeniem, epitetem, powiedziałbym, że film jest dogłębnie przejmujący. Obserwacja życia i walki Anieli o godność pokazuje widzowi, jak ciężko jest być osobą transpłciową, jak dramatyczną decyzją jest tranzycja, jak trudno jest zyskać akceptację najbliższych i przyjaciół, nie wspominając o dalszym otoczeniu. To nie jest pierwszy film mówiący o problemie ludzi urodzonym w nieswoim ciele, ale dużą zasługą tandemu Szumowska – Englert jest spokojne, realne ukazanie problemu, bez zbędnej sensacji, bez niepotrzebnego dramatyzmu.

Hajewska-Krzysztofik jest znakomita jako Aniela, ale film „skradł’ jej Mateusz Więcławek jako młody Andrzej – wrażliwa kobieta ukryta w męskim ciele, odkrywająca powoli swoją seksualność, potrafiąca dobrze się poczuć jedynie na balu sylwestrowym w przebraniu pielęgniarki. Aktor naprawdę wybitnie radzi sobie z tą trudną rolą. Świetna jest także drugoplanowa Joanna Kulig – zwłaszcza w wybuchowej scenie, kiedy Andrzej decyduje się prawnie zmienić płeć.

Małgorzata Szumowska wywołuje u mnie mieszane uczucia. Kręci filmy, które uwielbiam (choćby „33 sceny z życia”, „Body/Ciało”, „Śniegu już nigdy nie będzie”), ale też takie, których nie znoszę („Sponsoring”, „W imię”). „Kobieta z …” znajdzie się gdzieś pośrodku. Film jest dobry, ale brakuje mu głębi, nowego spojrzenia na problem, jest emocjonalnie letni, mimo że towarzyszy mu przez cały czas dojmujący smutek. Nie sądzę, aby film okazał się interesujący dla każdego widza, ale polecam go wrażliwcom i tym, którzy cenią dobre aktorstwo.

Moja ocena: 7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz