„KOBIETA Z…” Polska / Szwecja 2023
Premiera kinowa: 5 kwietnia 2024
O tym, że Małgorzata Hajewska-Krzysztofik jest aktorką
wybitną wiedziałem od momentu, kiedy zobaczyłem ją w filmie (nomen omen) Małgorzaty
Szumowskiej „33 sceny z życia”, gdzie Hajewska zagrała umierającą matkę głównej
bohaterki, Julii. W tej epizodycznej roli było coś tak przejmującego, że
zapamiętałem ją chyba na zawsze. Była świetna, partnerując Agacie Buzek w „Iluzji”.
W „Ciemno, prawie noc” jako Apolonia Kitty Kitty pojawiała się na kilka chwil,
a i tak jej występu nie sposób zapomnieć. Hajewska stała się mistrzynią drugiego
planu, aż wreszcie przyszedł czas na rolę główną – w filmie ważnym i o ważnych
kwestiach mówiącym.
Andrzej / Aniela rodzi się gdzieś na południu Polski, w latach
70-tych. Wraz z obserwacją transformacji Polski, obserwujemy przemianę Andrzeja
(Mateusz Więcławek) w Anielę (Hajewska-Krzysztofik), kiedy bohater coraz wyraźniej
zaczyna odczuwać, że jest kobietą. To nie są fanaberie, przebieranki, chwilowe
eksperymenty. Andrzej jest pomyłką natury, błędem Pana Boga, co rujnuje jego
życie i utrudnia egzystencję jego najbliższych – żony Izy (Bogumiła Bajor /
Joanna Kulig), syna, rodziców (Anna Tomaszewska, Jerzy Bończak).
Jeśli miałbym określić film jednym określeniem, epitetem,
powiedziałbym, że film jest dogłębnie przejmujący. Obserwacja życia i walki
Anieli o godność pokazuje widzowi, jak ciężko jest być osobą transpłciową, jak
dramatyczną decyzją jest tranzycja, jak trudno jest zyskać akceptację
najbliższych i przyjaciół, nie wspominając o dalszym otoczeniu. To nie jest pierwszy
film mówiący o problemie ludzi urodzonym w nieswoim ciele, ale dużą zasługą tandemu
Szumowska – Englert jest spokojne, realne ukazanie problemu, bez zbędnej
sensacji, bez niepotrzebnego dramatyzmu.
Hajewska-Krzysztofik jest znakomita jako Aniela, ale film „skradł’
jej Mateusz Więcławek jako młody Andrzej – wrażliwa kobieta ukryta w męskim
ciele, odkrywająca powoli swoją seksualność, potrafiąca dobrze się poczuć
jedynie na balu sylwestrowym w przebraniu pielęgniarki. Aktor naprawdę wybitnie
radzi sobie z tą trudną rolą. Świetna jest także drugoplanowa Joanna Kulig –
zwłaszcza w wybuchowej scenie, kiedy Andrzej decyduje się prawnie zmienić płeć.
Małgorzata Szumowska wywołuje u mnie mieszane uczucia. Kręci
filmy, które uwielbiam (choćby „33 sceny z życia”, „Body/Ciało”, „Śniegu już
nigdy nie będzie”), ale też takie, których nie znoszę („Sponsoring”, „W imię”).
„Kobieta z …” znajdzie się gdzieś pośrodku. Film jest dobry, ale brakuje mu
głębi, nowego spojrzenia na problem, jest emocjonalnie letni, mimo że
towarzyszy mu przez cały czas dojmujący smutek. Nie sądzę, aby film okazał się interesujący
dla każdego widza, ale polecam go wrażliwcom i tym, którzy cenią dobre
aktorstwo.
Moja ocena: 7,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz