wtorek, 25 stycznia 2022

 

„KURIER FRANCUSKI Z LIBERTY, KANSAS EVENING SUN” (The French Dispatch), Niemcy/USA 2021

Premiera kinowa: 19 listopada 2021

Wes Anderson to jeden z moich ulubionych reżyserów amerykańskich. Uwielbiam jego poczucie humoru, sposób prowadzenia aktorów, bajkowo-kolorowy świat jego filmowych wizji. Do moich ulubionych produkcji Andersona zaliczam „Grand Budapest Hotel”, „Kochanków z Księżyca. Moonrise Kingdom” oraz „Genialny klan”. Nie można też zapomnieć o genialnej rysunkowej „Wyspie psów”. Czy do grona moich faworytów dołączył „Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun”?

„Kurier Francuski” to ceniona i wydawana na świecie gazeta, redagowana przez amerykańskich dziennikarzy pod duchowym przywództwem redaktora naczelnego, Arthuta Hovitzera, Juniora (świetny jak zawsze Bill Murray) z siedzibą we francuskim miasteczku Ennui-sur-Blasé. Śmierć Artura jest przyczynkiem do powstania ostatniego numeru pisma. W filmie poznajemy cztery najważniejsze historie, które ukazały się w ostatnim numerze.

Pierwsza opowieść nazywa się „Reporter na rowerze”, a prezentujący ją Herbsaint Sazerac (Owen Wilson) opowiada o najbardziej mrocznych i tajemniczych zaułkach Ennui-sur-Blasé i historii miasta.

Dużo dłuższa i intrygująca okazuje się druga opowieść „Konkretne arcydzieło” – to historia wybitnego malarza, Mosesa Rosenthalera, który jest odbywającym karę więzienia niebezpiecznym mordercą (fantastyczna rola Benicia del Toro). Jego więzienną muzą jest piękna i powabna strażniczka Simone (znana choćby z ostatniego Bonda, a przede wszystkim „Życia Adeli” Léa Seydoux), a twórczością artysty zaczynają się interesować znani mecenasi, choćby Julian Cadazio (bardzo dobry Adrien Brody). Narratorką tej opowieści jest redaktor „Kuriera Francuskiego” J. K. L. Berensen (moja ukochana boska Tilda Swinton).

Kolejna historia, zatytułowana „Poprawki do manifestu” to aktorski popis Timothée Chalameta, który gra Zeffirelliego, przywódcę studenckich rozruchów, który poznaje życie u boku swoich dwóch kochanek – tej młodszej, Juliette (Lyna Khoudri) i tej nieco starszej, Lucindy (cudowna Frances McDormant).

Wreszcie docieramy do ostatniej opowieści o złowieszczym tytule „Prywatna jadalnia komisarza” – to historia, w której na tle przedstawianych przez stylizowanego na Jamesa Baldwina Roebucka Wrighta wiadomości o tradycjach kulinarnych poznajemy mrożącą krew w żyłach historię uprowadzenia małoletniego syna komisarza policji (Mathieu Amalric). Komiksowy fragment tej historii to prawdziwe arcydzieło.

Anderson tworzy niesamowitą kolorową wybuchową mieszankę humoru, koloru i znakomitych ról. Akcja filmu dzieje się tak szybko, a dialogi są tak błyskotliwe, że trzeba przez cały czas uważnie podążać za aktorami na ekranie. Każda rólka, choćby drugoplanowa, to majstersztyk. „Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun” to hołd oddany amerykańskiemu dziennikarstwu, ale też amerykańskiej popkulturze. Francja i tajemnicze miasteczko Ennui-sur-Blasé nadają filmowi jedynie dodatkowego kolorytu. „Kurier…” to naprawdę film o Ameryce, ale nie tej współczesnej, Ameryce, która już odchodzi w zapomnienie. W filmie roi się od kontekstów,  aluzji, nawiązań i symboli. Jest ich tak dużo, że nie sposób za nimi nadążyć. Dlatego zaopatrzyłem się już w oryginalny scenariusz filmu, żeby jeszcze raz prześledzić losy bohaterów i ich niesamowite dialogi.

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz