„Tenet” (Tenet), USA 2020
Polska premiera: 26 sierpnia 2020
„Tenet” to wielki powrót hollywoodzkich produkcji na ekrany
kin po pandemii. To najnowszy film wizjonera kina, brytyjskiego reżysera
Christophera Nolana, twórcy m.in. niesamowitej „Incepcji”, wybitnej trylogii
„Dark Knight”, która zrewolucjonizowała spojrzenie na filmy o Batmanie, czy
bardzo dobrej „Dunkierki”. Jak na tle tych produkcji wypada „Tenet”?
Film rozpoczyna się terrorystycznym atakiem na operę,
przypominającym sceny, które pamiętamy z moskiewskiego teatru na Dubrowce.
Akcja jest bardzo szybka, Jednym z jej uczestników jest główny bohater filmu,
którego znamy jako Protagonistę (John David Washington). Bohater trafia do
świata międzynarodowych szpiegów, a jego zadaniem staje się ratunek ludzkości.
Wspomaga go Neil (Robert Pattison), którego gra okazuje się być nie do końca
czysta. Protagonista na swojej drodze spotyka piękną Kat (cudna i bardzo wysoka
– ponoć 190 cm wzrostu – Elizabeth
Debicki), żonę rosyjskiego biznesmena i przestępcy Andreia (bardzo dobry w tej
roli Kenneth Branagh). Czy to spotkanie zmieni życie protagonisty?
Okazuje się, że aby ocalić ludzkość, trzeba działać nie
tylko w teraźniejszości, ale przenikać do przyszłości i przeszłości oraz ignorować
wszelkie prawa fizyki. Ta filmowa konieczność pozwala Nolanowi na stworzenie
obrazu wyjątkowego, zaburzającego tradycyjne postrzeganie świata, co znamy już
z jego wcześniejszych produkcji - „Incepcja” i „Interstellar”. Sceny
batalistyczne, chwile walki Protagonisty z innymi bohaterami, pościgi z głośną,
przejmującą, nowatorska muzyką w tle mogą budzić zachwyt i uznanie i sprawiają,
że 150 minut obrazu mija dość szybko.
Moja znikoma znajomość fizyki oraz praw rządzących w naturze
i możliwości ich naginania, nie pozwoliła mi jednak w pełni docenić i zrozumieć
najnowszą produkcję Nolana. Film pozostał dla mnie jedynie widowiskowym pokazem
dobrej gry aktorskiej i naprawdę wspaniałych spektakularnych efektów
specjalnych, ale uchwycenie głębszego sensu, który z pewnością przyświecał
reżyserowi, pozostał poza moim zasięgiem.
Nolan ma „dobrą rękę’ do kreacji aktorskich w swoich filmach.
Trylogia o Batmanie z pewnością pomogła zdobyć sławę i uznanie takim gwiazdom
jak Christian Bale, czy Heath Ledger. Mam nadzieję, że podobnie będzie z
zyskującym w Hollywood coraz większą popularność Johnem Davidem Washingtonem –
synem słynnego Denzela, który dotychczas kojarzony był z brawurową rolą w
filmie „Czarne bractwo. BlacKkKlansman”, któremu główna rola w tym ambitnym,
unikalnym widowisku może pomóc zdobyć filmowy mainstream.
Film może stać się doskonałą rozrywką dla fanów kina
futurystycznego, nie znającego ograniczeń czasu, przestrzeni i nauki. Obawiam
się jednak, że nie każdy odnajdzie w nim samą czysta przyjemność. Ścieżka
dźwiękowa z fantastycznym nagraniem „The Plan” Travisa Scotta, powinna jednak
spodobać się wszystkim.
Moja ocena: 7,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz