piątek, 4 września 2020

 

„Dyrdy-Marki, czyli ja już nic nie muszę” Marek Niedźwiecki, Wielka Litera 2020

W środę, 2 września, ukazała się najnowsza książka mojego Guru, jednego z najważniejszych polskich dziennikarzy muzycznych, twórcy i wieloletniego prowadzącego Listy Przebojów Programu Trzeciego, Pana Marka Niedźwieckiego „Dyrdy-Marki, czyli ja już nic nie muszę”. To trzecia – obok „Nie wierzę w życie pozaradiowe” oraz „Radiocie” – pozycja z gawędami i wspomnieniami Pana Marka, choć należy jeszcze pamiętać o dwóch wspaniałych tomach "Lista Przebojów Programu Trzeciego 1982 - 1994" oraz "Lista Przebojów Trójki 1994 - 2006" i „Australijczyku’ – wspomnieniach z licznych podróży do Australii.

Wobec książek Marka Niedźwieckiego jestem zawsze bezkrytyczny, bo uwielbiam Go jako radiowca, dziennikarza i człowieka. Umiejętność opisywania pewnych muzycznych i niemuzycznych zdarzeń jest w jego książkach niesamowita. Nie inaczej jest w „Dyrdy-Markach”.

Autor podzielił książkę na krótkie rozdziały, poświęcone różnym kwestiom ze świata muzyki i nie tylko. Pierwszy rozdział „Ja już nic nie muszę”, który jest także podtytułem całej pozycji, nawiązuje do incydentu  z piosenką Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój”, której dotarcie na szczyt Listy zostało odczytane przez władze radia jako prowokację i dowód na jawne manipulowanie wynikami Listy. Było to notowanie 1998. Na dwa tygodnie przed jubileuszem 2000. notowania Lista przestała istnieć a Pan Marek odszedł z pracy w Programie Trzecim. Wszyscy słuchacze bardzo się o Niego martwili, ale rozdział pokazuje, że Pan Marek radzi sobie z zaistniałą sytuacją. Życie zmusiło Go, by uwierzyć jednak w życie pozaradiowe, a „Dyrdy-Marki” wydają się swoistą terapią dla autora.

Niedźwiecki dużo pisze o swoich fascynacjach – muzyce, podróżach, kuchni (Pan Marek zawarł nawet w książce przepisy kulinarne), ekologicznym podejściu do życia i sympatii do ludzi. Pisze o swoich ulubionych płytach polskich i zagranicznych, o wywiadach z największymi artystami światowego show-businessu, takimi jak Madonna, czy Lionel Richie, ale tez o spotkaniach i przyjaźni z bardziej niszowymi artystami, jak Stacey Kent, czy Dana Gillespie. Pięknie pisze o swoich podróżach, miłości do Australii i Gór Izerskich, przyjaciołach, których ma na całym świecie i fascynujących wspomnieniach z przeszłości – dzieciństwa, czasów studenckich, pierwszych krokach przy tworzeniu Listy Przebojów Trójki.

Mój ulubiony fragment dotyczy, oczywiście, spotkania Pana Marka z Madonną w hotelu Ritz w Paryżu. Dziennikarz spotkał się z artystka z okazji promocji albumu „Bedtime Stories” i po rozmowie podarował Jej pamiątkę z Polski – wódkę Chopin. Madonna – wtedy już ogromna gwiazda ze sprzedanymi milionami płyt - okazała się normalną, otwartą, kontaktową rozmówczynią. Madonna podczas rozmowy rezygnuje z ekstrawagancji i krzykliwości na rzecz merytorycznej rozmowy o nowej płycie.

Poza uwielbieniem list przebojów i miłością do muzyki, łączy mnie z Panem Markiem jeszcze jedna rzecz – zbieractwo, nie tylko płyt. Moja Żona bardzo często krytykuje mnie, że nabywam płyty CD, a potem ich często nawet nie odpakowuję. Mnie samego nieco to martwiło, podobnie jak samego Pana Marka, do momentu kiedy przeczytałem fragment Jego rozmowy z Panem Wojciechem Mannem:

„Mam płyty, których nigdy nie rozpieczętowałem. (…) Nie ja jeden tak mam. Pytam kiedyś Wojtka Manna, pokazując na spory stosik:

-  Wojtek, a co tam leży?
- No, płyty.
- Nie otwierasz tego?
- Nie, skoro już mam…”

Natychmiast przeczytałem Żonie cytowany fragment. Chyba nie była do końca zadowolona…

„Dyrdy-Marki” to doskonały dowcipny, chwilami przywołujący wzruszające wspomnienia tekst, który – moim zdaniem – może zainteresować nie tylko fanów Marka Niedźwieckiego i muzyki. To także książka o tym, jak życie wyglądało kiedyś, jacy byli dawniej ludzie, a jak wszystko się teraz zmieniło. To ślicznie wydany zestaw intrygujących opowieści, napisanych przez chłopaka z małego miasteczka, który dotarł w swoim zawodowym życiu na wyżyny, zmienił gust muzyczny całych pokoleń Polaków, zachowując przy tym skromność, ogromną kulturę osobistą, wrażliwość i szacunek dla drugiego człowieka.

Moja ocena: 10/10


1 komentarz:

  1. Podzielam zdanie Pana Marcina. Czytałam wszystkie wydane książki Autora i z takim samym zainteresowaniem oddawałam się lekturze "DyrdyMarków". Tęsknię bardzo do auduycji Pana Marka, w eterze, a ta książka pozwala na chwilę zapomnieć o tym przykrym, majowym wydarzeniu i choć na chwilkę wrócić do tamtych radosnych i niezapomnianych chwil. W nadziei na spotkanie znowu przy odbiorniku...

    OdpowiedzUsuń