niedziela, 27 lutego 2022

 

„ŚMIERĆ NA NILU” (Death on the Nile), USA / Wielka Brytania 2022

Premiera kinowa: 11 lutego 2022


Początek roku w kinach z pewnością należy do znakomitego Kennetha Branagha. Niedawno pisałem o jego wielkiej szansie oscarowej – bardzo osobistym filmie „Belfast”, a w repertuarze kin  jest już „Śmierć na Nilu” – kolejny projekt genialnego Irlandczyka, film, który Branagh nie tylko wyreżyserował, ale zagrał w nim główną rolę – znamienitego i uroczego detektywa wszech czasów – Herculesa Poirota.

„Śmierć na Nilu” to już druga udana adaptacja prozy Agathy Christie, której realizacji podjął się Branagh. W 2017 roku mogliśmy obejrzeć „Morderstwo w Orient Expressie”. Cechą obu obrazów jest niesamowita atmosfera oraz zgromadzona na planie plejada gwiazd, nawet w rolach drugoplanowych.

Piękna i niezwykle majętna arystokratka i milionerka, Linnet Ridgeway, poznaje Simona (Armie Hammer) – przystojnego narzeczonego swojej najlepszej przyjaciółki Jacqueline (Emma Mackey) i odbija go swojej koleżance. W pełną przepychu i bogactwa podróż poślubną – rejs ekskluzywnym statkiem po Nilu – Linnet zabiera swoich najbliższych i przyjaciół, trafia tam również Hercules Poirot oraz nieproszona porzucona narzeczona. Wśród gości znajduje się malarka i bogaczka Euphemia (Annette Bening) wraz ze swym synem Boucem (Tom Bateman). Na pokład trafia też matka chrzestna panny młodej Marie van Schuyler wraz ze swą tajemniczą przyjaciółką-opiekunką, panią Bowers (w te role wcielają się znane z niezwykle popularnego brytyjskiego sitcomu „Absolutely Fabulous” Jennifer Saunders i Dawn French) oraz były narzeczony Linnet – Doktor Bessner (Russell Brand). Wśród gości jest też kuzyn i doradca panny młodej Ali Fazal (Andrew Katchadourian) oraz znakomita śpiewaczka jazzowo-bluesowa, Salome Ottobourne (bardzo dobra w tej roli Sophie Okonedo, nominowana w 2004 roku do Oscara za film „Hotel Ruanda”) wraz ze swą piękną córką Rosalie (Letitia Wright).

Na pokładzie statku dochodzi do tragedii – Linnet zostaje zastrzelona. Jak to zawsze u Agathy Christie bywa, wszyscy są podejrzani, ale wszyscy mają też jakieś alibi. Każda scena przynosi nowe intrygi, a Linnet okazuje się być niejedyną ofiarą tajemniczego mordercy - trup  ściele się gęsto. Czy uda się rozwiązać zagadkę śmierci milionerki o nieprzeciętnej urodzie? Czy ktoś zdoła zrozumieć wszystkie zawiłe relacje między bohaterami? Oczywiście, przecież wśród zaproszonych gości jest Hercules Poirot.

Film jest bardzo dobrze i z rozmachem zrealizowaną rozrywką dla całej rodziny. Kenneth Branagh sprawdza się wspaniale jako reżyser, ale jest też fantastycznym, zabawnym i uwodzicielskim Herculesem. Atrakcyjności filmowi dodają piękne zdjęcia – widoki Nilu i piramid, chyba czasami podrasowane sprawną ręką komputerowego specjalisty od efektów specjalnych. Obraz ogląda się naprawdę sympatycznie, choć mógłby być nieco bardziej skondensowany w czasie.

„Śmierć na Nilu” – mimo złowieszczego tytułu – to kino jakiego teraz potrzebujemy, w obliczu toczącej się pandemii i potwornego konfliktu za naszą wschodnią granicą. Miło było oderwać się na dwie godziny od wszelkich trosk i problemów i dlatego film polecam. Dla rozrywki i ku lekkiemu pokrzepieniu serc.

Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz