czwartek, 3 lutego 2022

 

„GIEREK”, Polska 2022

Premiera kinowa: 21 stycznia 2022

Pewnie nie wszyscy czytelnicy Popkulturalnego Maniaka pamiętają lata 70-te i epokę Gierka. Ja pamiętam ten okres jak przez mgłę, dużo bardziej przemawiają do mnie lata 80-te, które już w pełni świadomie przeżyłem. Mimo to filmowa biografia Edwarda Gierka, wbrew fatalnym recenzjom, negatywnym opiniom widzów i wielu mankamentom, wywarła na mnie dosyć pozytywne wrażenie.

Film zbudowany jest na zasadzie klamry – rozpoczyna i kończy tą samą sceną internowania Edwarda Gierka (Michał Koterski) nocą z 12 na 13 grudnia 1981 roku. W środku otrzymujemy obraz peerelowskiej Polski lat 70-tych i prezentację szybkiej i błyskotliwej kariery Gierka – od partyjnego przywództwa w Katowicach po pozyskanie najwyższego stanowiska w Polsce – I Sekretarza Komitetu Centralnego PZPR. Film przedstawia Gierka jako polityka bystrego, ludzkiego, bacznie obserwującego, co dzieje się w Europie Zachodniej i zafascynowanego Stanami Zjednoczonymi, ale także marionetkę – krajem faktycznie rządzi bardzo sprzyjający Związkowi Radzieckiemu Generał Jaruzelski (Antoni Pawlicki), otoczony gronem swoich szpiegów i zaufanych współpracownikiem. Gierek chce rozwijać państwo, buduje nowe, nowoczesne zakłady pracy, wprowadza nowe technologie, ale fundusze na wszelkie inwestycje pozyskuje z pożyczek i kredytów od zagranicznych banków. Prowadzi to do wielkiej inflacji, wzrostu cen i upadku Gierka po należącej do niego złotej dekady lat 70-tych.

Często w swoich recenzjach zwracam uwagę na bardzo dobre aktorstwo. W tym przypadku nie mogę tego powiedzieć. Michał Koterski bardzo się stara jako tytułowy bohater, ale jest w tej roli zaledwie poprawny, nie do końca przekonuje swoim aktorstwem. Nie najlepiej wypada Małgorzata Kożuchowska jako Stanisława – żona Edwarda – jest histeryczna, rozedrgana, niewiarygodna. Bardzo źle wypada Antoni Pawlicki jako Generał Jaruzelski – gra głupkowato, nieprzekonująco, w niczym nie przypomina decydenta wprowadzenia stanu wojennego. Nieco lepiej wypada Sebastian Stankiewicz jako towarzysz Maślak oraz – ku mojemu zaskoczeniu – Agnieszka Więdłocha jako Marzena, inteligentna i błyskotliwa sekretarka Gierka, tłamszona przez Służbę Bezpieczeństwa.

Film jest też nieco zbyt długi, trwa 140 minut, ale jest ciekawym i chyba w miarę rzetelnym obrazem ówczesnej Polski. Na pewno uruchamia pewne pokłady nostalgii, ale nie tworzy przekonującej całości, choć życiorys Edwarda Gierka rzeczywiście zapewnił materiał na interesujący scenariusz. Być może zatrudnienie innych aktorów i usprawnienie scenariusza mogłyby poprawić jakość tego obrazu filmowego. A tak „Gierek” pozostaje jedynie filmem znośnym, do zaakceptowania, ale z rekomendacjami chyba się tym razem wstrzymam.

Moja ocena: 6,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz