piątek, 31 lipca 2020

“Matthias i Maxime” (Matthias & Maxime), Kanada 2019

Polska premiera: 20 lutego 2020


Filmowe “enfant terrible” kanadyjskiego kina, 31-letni obecnie Xavier Dolan, wraca do kina jako reżyser i główny aktor swojego najnowszego filmu „Matthia i Maxime”. Od reżyserskiego debiutu Dolana z 2009 roku, kiedy to jako dziewiętnastolatek bez żadnego filmowego zaplecza, szturmem wszedł na kinowego ekrany całego świata i wywołał prawdziwą furorę na Festiwalu w Cannes swoją produkcją „Zabiłem moja matkę” minęło nieomal 11 lat. Dolan jest z pewnością dojrzalszy, bardziej doświadczony, ale czy tworzy lepsze kino?

Matthias i Maxime są prawdziwymi przyjaciółmi od wczesnego dzieciństwa, choć ich losy potoczyły się całkowicie odmiennie. Matthias (Gabriel D'Almeida Freitas) odnosi sukcesy jako obiecujący prawnik i jest w szczęśliwym, ustabilizowanym związku. Maxime (w tej roli sam Dolan) pracuje dorywczo w barze, musi zajmować się wychodzącą z nałogu schorowaną matką, próbuje nawiązać relację z koleżanką z pracy, ale ta widząc jego niedojrzałość i niezdecydowanie, nie chce wchodzić w głębszą relację z chłopakiem. Dlatego Maxime podejmuje decyzję o wyjeździe do Australii na dwa lata, czym wszystkich absolutnie zaskakuje.

Podczas jednej z ostatnich wspólnych imprez, siostra jednego z przyjaciół nakłania Matta i Maxa do zagrania małych rólek w jej etiudzie filmowej, którą tworzy na swoją uczelnie. Przyjaciele mają zagrać w krótkiej scence i namiętnie się pocałować. Pocałunek ten bardzo wiele zmienia w ich życiu…

Najnowszy obraz Dolana podzielił krytyków – jedni są filmem zachwyceni, dostrzegają subtelnie i wrażliwie podane wątki autobiograficzne (Dolan tym razem zrezygnował z zatrudniania gwiazd i większość ról w filmie grają jego najbliżsi przyjaciele, co pozwalało na stworzenie bardziej intymnej, osobistej atmosfery), podkreślają grę symboli i doskonale zaprezentowany proces szukania tożsamości przez głównych bohaterów. Inni – nie dostrzegają w filmie żadnego nowatorstwa – ani w fabule (oskarżanej nieomal o banał i cliche), ani formie.

Film jest z pewnością bardzo atrakcyjny wizualnie i estetycznie – Dolan – jak zwykle – dba o piękne ujęcia, grę barw. Nie można się nie zgodzić, że w ciekawy sposób ukazuje bohaterów przez pryzmat obserwowania ich z daleka – w lustrzanym odbiciu, przez okno. Cała historia jednak rzeczywiście do końca mnie nie przekonała. W filmie brakowało mi naprawdę głębokich emocji – takie, jakie Dolan pokazał chociażby w dwóch poprzednich filmach „To tylko koniec świata”, a zwłaszcza w fantastycznej „Mamie”.  Może to celowy zabieg reżysera, który chciał nakręcić film nieco bardziej subtelny i spokojny?

Czekajmy zatem, jak będzie rozwijała się kariera tego z pewnością utalentowanego i nietuzinkowego twórcy.

Moja ocena: 7/10


czwartek, 30 lipca 2020

TOP 60 KATE BUSH

Dziś urodziny obchodzi Kate Bush, jedna z moich ulubionych brytyjskich pupilek, niezwykle kreatywna, choć rzadko nagrywająca, wokalistka obdarzona wyjątkowym głosem i niesamowitą osobowością. Jej debiutancki singiel „Wuthering Heights” to obok „Heart of glass” Blondie pierwsze zagraniczne nagranie, które wywarło na mnie jako małym dziecku piorunujące wrażenie. Nic dziwnego, że właśnie „Wuthering Heights”, czyli „Wichrowe Wzgórza” to numer 1 mojego subiektywnego TOP 60 moich ulubionych nagrań Kate Bush. Inspiracją dla tego nagrania była piękna angielska powieść autorstwa Emily Bronte, na podstawie której pisałem potem swoją pracę magisterską z literatury angielskiej pt. „Elementy gotyckie w twórczości sióstr Bronte”. I jak tu nie kochać Kate Bush? Enjoy!

60. Night of the swallow
59. Reaching out
58. There goes a tenner
57. Hammer horror
56. Misty
55. Under ice
54. Mother stands for comfort
53. Between a man and a woman
52. Kite
51. Moving
50. Watching you without me
49. Deeper understanding
48. The fog
47. Never be mine
46. You’re the one
45. Waking the witch
44. The song of Solomon
43. Wild man
42. And dream of sheep
41. The big sky
40. Love and anger
39. Walk straight down the middle
38. Hello Earth
37. Why should I love you?
36. Lily
35. Them heavy people
34. Delius (Song of summer)
33. Suspended in Gaffa
32. Eat the music”
31. The morning fog
30. How to be invisible
29. Lyra
28. The dreaming
27. December will be magic again
26. Breathing
25. The red shoes
24. Experiment IV
23. Top of the city
22. Wow
21. All the love
20. King of the mountain
19. Under the ivy
18. And so is love
17. Strange phenomena
16. Sister and brother (& MIDGE URE)
15. Sat in your lap
14. Army dreamers
13. Hounds of love
12. Rubberband girl
11. This woman’s work
10. The man I love (& LARRY ADLER)
9. Babooshka
8. The sensual world
7. Cloudbusting
6. Rocket man
5. Moments of pleasure
4. The man with a child in his eyes
3. Don’t give up (& PETER GABRIEL)
2. Running up that hill
1. Wuthering Heights



wtorek, 28 lipca 2020

MAANAM TOP 60      

Był sobotni poranek. Spędzałem wakacje na pięknej greckiej wyspie Zakyntos. Słychać było cykady, jak w piosence Maanamu „Cykady na Cykladach”. Nagle znalazłem w internecie informację o śmierci Kory. Ale jak to? Przecież jeszcze niedawno udzielała wywiadów, mówiła o remisji choroby. Ogromny żal – Jej głos, Jej charyzmatyczny wizerunek i niezliczone ilości przebojów towarzyszyły nam przez tyle lat. Kora była niesamowitą osobowością, scenicznym wampirem, wrażliwą poetką, prawdziwą gwiazdą. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego zespół Maanam nie odniósł międzynarodowego sukcesu. Spośród polskich legend lat 80-tych to właśnie Kora z zespołem najbardziej na to zasłużyli. I właśnie wtedy zacząłem tworzyć zestawienia TOP 60 moich ulubionych artystów. Choć w zamyśle miało to być jednorazowe przedsięwzięcie na 60. urodziny Madonny,  po powrocie z pogrzebu Kory, co było niesamowitym, choć niezwykle smutnym doświadczeniem, oddałem hołd tej wybitnej Piosenkarce i przygotowałem moje pierwsze subiektywne notowanie – TOP 60 ulubionych nagrań Maanamu. Przypominam je dzisiaj. Czy to zestawienie tworzone dziś byłoby nieco inne? Pewnie tak, domyślam się, że wygrałby „Krakowski spleen”, ale dwa lata temu, pod wpływem emocji, przygotowałem następującą listę. Enjoy!

60. Do kogo biegłam
59. W ciszy nawet kamień rośnie
58. Twist
57. Nie bój się nie bój
56. Wolno, wolno płyną łodzie
55. Mówią, że miłość mieszka w niebie
54. Owady podniosły skrzydła do lotu
53. Nic dwa razy
52. Biegnij razem ze mną
51. Nocny patrol
50. Puerto Rico
49. Smycz
48. Wieje piaskiem od strony wojny
47. Ty nie ty
46. Samotność mieszka w pustych oknach
45. Złote tango, złoty deszcz
44. Karuzela marzeń
43. Paranoja jest goła
42. Ta noc do innych jest niepodobna
41. Miłość od pierwszego spojrzenia
40. Jedyne prawdziwe tango
39. Salamander
38. Blues Kory
37. Żądza pieniądza
36. Jest już późno
35. Zapatrzenie
34. Parada słoni
33. oprócz
32. O! Nie rób tyle hałasu
31. Derwisz
30. Bądź taka, nie bądź taka
29. Ocean wolnego czasu. Kraków.
28. Tu jest mój dom
27. Espana forever
26. Po to jesteś na świecie
25. Nie poganiaj mnie, bo tracę oddech
24. Róża
23. Anioł
22. Bez Ciebie umieram
21. Pałac na piaski
20. Eksplozja
19.Lipstick on the glass
18. Kreon
17. Szare miraże
16. Cykady na Cykladach
15. Granice
14. Sie ściemnia
13. Szał niebieskich ciał
12. Jesteśmy ze stali
11. Lucciola
10. Boskie Buenos
9. Zdrada
8. Wyjątkowo zimny maj
7. Raz dwa raz dwa
6. Kocham Cię, kochanie
5. Po prostu bądź
4. To tylko tango
3. Krakowski spleen
2. Simple story
1. Jestem kobietą




sobota, 25 lipca 2020

„Gdzie śpiewają raki” Delia Owens, Wydawnictwo Świat Książki 2019

Przekład: Bohdan Maliborski


Wczoraj odłożyłem przeczytaną ze wzruszeniem amerykańską powieść „Gdzie śpiewają raki”, autorstwa Delii Owens i dużo wskazuje na to, że ta wyjątkowa pozycja stanie się moją ulubioną lekturą 2020 roku. To piękna, poetycka, ale bardzo smutna powieść o symbiozie człowieka z naturą, o samotności, ale też bólu, cierpieniu i okrucieństwie człowieka wobec jednostki.

Delia Owens ma za sobą udane życie naukowca – biologa i zoologa oraz liczne nagradzane publikacje naukowe z tej dziedziny, a „Gdzie śpiewają raki” to jej debiut fabularny – debiut wybitny, niepowtarzalny i poruszający. Akcja powieści rozgrywa się na mokradłach nad oceanem, gdzieś w Karolinie Północnej. Książka rozpoczyna się w 1969 roku, kiedy miasteczkiem wstrząsa niespodziewana śmierć Chase’a Andrewsa – młodego, bogatego człowieka, sportowca, lokalnego bożyszcza tłumów. Do śmierci (nieszczęśliwego wypadku? okrutnego morderstwa z premedytacją?) dochodzi na mokradłach, a mieszka tam samotnie tylko jedna osoba – Kya, pustelniczka, miłośniczka przyroda, Dziewczyna z Bagien, jak nazywają ją miejscowi.

Dzięki retrospekcjom poznajemy wcześniejsze życie Kyi. W pierwszym rozdziale opuszcza ją ukochana mama. Zakłada ulubione buty ze skóry aligatora i odchodzi  Kya ma dopiero siedem lat. Potem z domu znikają dwie starsze siostry, potem brat Jodie, z którym dziewczynka ma znakomite relacje. Kya zostaje z ojcem – pełnym agresji, wiecznie pijanym weteranem II wojny światowej. To z jego powodu wszyscy wynieśli się z bagien – nie mogli żyć dłużej w nienawiści, cierpieniu, poniżeniu i wiecznym strachu. Ale dlaczego nikt nie pomyślał o najmłodszym dziecku z rodziny? Ostatecznie ojciec także znika z ubogiej chaty na mokradłach i z życia Kyi. Dziecko zaczyna samodzielnie walczyć o przetrwanie.

Sprzedaje złowione kraby i wędzone ryby, żeby kupić jedzenie. W szkole spędza tylko jeden dzień – wyśmiana i wyszydzona przez rówieśników. Cała religijna społeczność miasteczka odsuwa się od dziewczyny, uważając ją za brudną, niewykształconą, złą, może niebezpieczną dziwaczkę. Jedyną pomoc i zainteresowanie dziecko otrzymuje od lokalnego ciemnoskórego sprzedawcy, Skoczka, i jego żony Mabel. Oni rozumieją, czym jest alienacja i odrzucenie. Z Kyią zaprzyjaźnia się również jej nieco starszy kolega z dzieciństwa, Tate.

Jak potoczą się losy biednej dziewczyny? Czy ktoś wykorzysta jej głęboką przyrodniczą wiedzę na temat bagien i oceanu, rytuałów lokalnych ptaków, skorupiaków, innych zwierząt i roślin? Czy istnieje związek między śmiercią Chase’a Andrewsa a życiem Dziewczyny z Bagien?

„Gdzie śpiewają raki’ to poruszająca opowieść o walce człowieka z przeciwnościami losu, o miłości i nienawiści, także o tym, dlaczego każdy potrzebuje innego człowieka.  Autorka w wyjątkowy sposób opisuje proces dojrzewania Kyi i kształtowania jej osobowości w obawie przed drugim człowiekiem, ale w uwielbieniu i ogromnym szacunku dla świata natury. Podziwiam także bardzo piękny przekład, autorstwa Bohdana Maliborskiego.

Ten urokliwy, choć przygnębiający tekst czyta się jednym tchem. Kya natychmiast zyskuje sympatię i szacunek czytelnika. Z książki można też dowiedzieć się bardzo wiele o oceanicznej i bagiennej faunie i florze Północnej Ameryki. Polecam zdecydowanie każdemu. Znakomita i bardzo emocjonalna lektura.

Moja ocena: 10/10


czwartek, 23 lipca 2020

"Supernova", Polska 2019

Data premiery: 16 września 2019

Jednym z najciekawszych obrazów filmowych, które udało mi się zobaczyć w kinie w tym roku, jest polska produkcja „Supernova” – debiut reżyserski Bartosza Kruhlika. Film otrzymał cztery nominacja w tegorocznej edycji polskiej nagrody filmowej Orły,  a Kruhlik wrócił z Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni w 2019 roku ze Złotymi Lwami za Najlepszy debiut reżyserski. Film właśnie ukazał się na DVD, dlatego zdecydowałem się go przypomnieć.

Film jest bardzo krótki, jak na fabułę, trwa zaledwie 78 minut, ale od początku do końca trzyma widza w dużym napięciu. Prawie cała akcja rozgrywa się w jednym miejscu – na asfaltowej drodze między dwiema wsiami, na polskiej prowincji. Drogą wędruje Iwona (Agnieszka Skibicka) z dwojgiem małych dzieci. Za nimi wlecze się pijany Michał (Marcin Zarzeczny) – mąż Iwony i ojciec dzieci. Wie, że to już koniec, miarka się przebrała. Iwona zabiera dzieci i odchodzi od niego…

Na drodze dochodzi do tragicznego wypadku. Powoduje go prominentny polityk (Marcin Hycnar). Na miejsce zdarzenia przybywają służby specjalne, ratownicy medyczni i, oczywiście, policja. Jeden z policjantów – Sławek (świetny, choć praktycznie debiutujący główna rolą na dużym ekranie, Marek Braun) wyraźnie nie radzi sobie z sytuacją. Dlaczego? Przy drodze pojawia się coraz więcej ludzi: to kierowcy i pasażerowie przejeżdżających aut oraz mieszkańcy wsi, zwabieni sygnałem samochodów służb, pojawia się nawet lokalny proboszcz. To przekrój małomiasteczkowej społeczności i obraz jej mentalności. Czy dojdzie do linczu na winnym tragedii polityku? Czym jest tytułowa Supernova?

Obraz Bartosza Kruhlika jest naprawdę bardzo udany, aż chce się czekać na drugi film reżysera. Niezwykle ciekawym zabiegiem było umieszczenie akcji w jednym punkcie. Intrygują także debiutujący w produkcji kinowej aktorzy; z wyjątkiem Marcina Hycnara i kilku aktorów w rolach drugoplanowych, prawie wszyscy grający w filmie to nowe twarze na ekranie. Projekcji filmu, w której uczestniczyłem, towarzyszyło spotkanie autorskie z reżyserem oraz Markiem Braunem – odtwórcą roli aspiranta Sławka. Bardzo ciekawie prezentowali film i okazali się niezwykle sympatycznymi ludźmi.

Naprawdę warto poświęcić swój czas tej produkcji. Polskie kino ze znakiem jakości.

Moja ocena: 9/10


środa, 22 lipca 2020

Jacek Ostrowski „Ostatnia wizyta”, Od deski do deski 2017

Najwybitniejszym literatem z Płocka bez wątpienia jest Władysław Broniewski. Są tacy, którzy nie cenią jego poetyckiej twórczości, ale ja z pewnością do nich nie należę. Jest jeszcze grupa prężnych i zdobywających uznanie i nagrody płockich poetów, ale w tej chwili żadna gwiazda nie świeci równie jasno, jak gwiazda Pana Jacka Ostrowskiego. Wczoraj (21 lipca) w nowej i nowoczesnej Mediatece Książnicy Płockiej odbyło się spotkanie autorskie z pisarzem, prowadzone przez Panią Joannę Banasiak, Dyrektora Książnicy.

Niestety, pomyliłem godzinę rozpoczęcia spotkania i nieco się spóźniłem, czego niezmiernie żałuję. Pan Jacek nie tylko promował swoją najnowszą powieść „Świrus”, ale ciekawie i z charakterystycznym dla niego poczuciem humoru opowiadał o swoich zainteresowaniach, miłości do Płocka – rodzinnego miasta, procesie twórczym, bogatych artystycznych planach na przyszłość i swojej wybitnej córce, Magdalenie Król, najmłodszej w Polsce profesor weterynarii. Nie brakło dowcipnych i bardziej poważnych komentarzy do bieżącej rzeczywistości, a spotkanie zakończyło się zabawnym performansem. Pisarz został aresztowany przez kapitana Mariańskiego – bohatera jego kryminalnej sagi.

Jacek Ostrowski przebojem wdarł się do panteonu polskich twórców powieści kryminalnych, głównie dzięki czterem pozycjom: „Paragraf 148”, „Czarny wdowiec”, „Sarkofag” i „Świrus”. Akcja wszystkich pozycji rozgrywa się w Płocku na przełomie lat 70-tych i 80-tych, a główną bohaterką sagi jest Zuza Lewandowska – bezkompromisowa, odważna i bardzo inteligentna płocka adwokatka. Jak tylko przeczytam „Świrusa”, dedykuję tej płockiej aktualnie już kwadrologii oddzielny post, a dziś skupię się na pozycji, dzięki której poznałem twórczość pana Ostrowskiego.

Książka „Ostatnia wizyta” ukazała się w cyklu Seria na F/Aktach i jest fabularyzowanym dokumentem, dotyczącym jednej z najbardziej tajemniczych i przykrych historii, która wydarzyła się w Płocku – mieście autora, ale też moim miejscu zamieszkania. W latach 70-tych uprowadzona została bardzo znana płocka lekarka, doktor Stefania Kamińska. Lekarka zamieszkiwała w centrum miasta, przy ulicy Tumskiej, i była znana z całkowitego oddania swoim pacjentom. Zostało to wykorzystane przez porywacza. Doktor Kamińska, mimo szeroko zakrojonych działań milicji i służb specjalnych, nigdy nie została odnaleziona.

Ta tajemnicza i tragiczna sprawa sprzed lat stała się dla pisarza kanwą dla powieści. Doktor Kamińska funkcjonuje w książce jako Stanisława Krzemińska. Mieszkaniec Konina – Zbigniew Pielach – dostaje zlecenie porwania doktor pediatrii z Płocka od wysoko postawionych funkcjonariuszy. Pielach to faktycznie Ukrainiec, który podobne zlecenia dla Polski Ludowej i Związku Radzieckiego wykonywał już wcześniej. Jest znany ze swojej bezwzględności, nie chce, żeby wszyscy poznali jego mroczną przeszłość, jest zadłużony. To wystarczy majorowi Orłowskiemu do szantażu i zmuszenia przestępcy do kolejnych działań.

Książka z detalami odtwarza plan działania porywacza. Autor znakomicie zna topografię miasta, gdzie rozgrywa się większość akcji powieści. Dlaczego doktor Kamińska musiała zostać porwana i prawdopodobnie zamordowana? Komu przeszkadzała ta ciesząca się nieposzlakowaną opinią dobra, starsza kobieta? Jakie tajemnice znała?

Powieść czyta się jednym tchem. Świat lat 70-tych, który przywołuje Ostrowski, jest bardzo realny. Na wyróżnienie zasługuje także język pisarza. Pielach posługuje się typowymi dla okresu historycznego kolokwializmami,  odwiedzający go funkcjonariusze mówią charakterystyczną nowomową komunistycznych pachołków. Książka jest napisana w sposób soczysty i zachęcający do lektury.

Moja ocena: 8/10 (wyższą notę zostawiam dla Zuzy)

Skandal w MEDIATECE!

Żródło zdjęcia: https://www.facebook.com/KsiaznicaPlocka

poniedziałek, 20 lipca 2020

Karaś / Rogucki „Ostatni bastion romantyzmu”, Kayax 2020

Ostatni bastion romantyzmu - Karaś/Rogucki

Kiedy w ubiegłym roku krajowy muzyczny światek obiegła wiadomość, że działalność zawieszają dwie istotne grupy: funkcjonująca na rynku od wielu lat Coma z charyzmatycznym Piotrem Roguckim na wokalu i młody duet The Dumplings, nikt nie pomyślał chyba nawet, że 2020 rok przyniesie płytę firmowaną nazwiskami artystów z obu zespołów: Karaś/Rogucki. To, moim zdaniem, jedna z najlepszych i najciekawszych wydanych do tej pory w tym roku płyt polskich – album niezwykle ciekawy brzmieniowo i wybitny w warstwie tekstowej.

„Ostatni bastion romantyzmu” broni się znakomicie. Płyta jest bardzo równa estetycznie i jakościowo. Nie ma na niej słabszych propozycji. Produkcją płyty zajął się sam Kuba Karaś. Wokal Roguckiego jest jak zwykle dobry i duet zdążył wypracować charakterystyczne gitarowo-elektroniczne intrygujące brzmienie.

Mimo że utwory często porywają rytmem, to nie jest wesoła płyta. Autorem wszystkich tekstów (z wyjątkiem coveru  T.Love „1996” w zupełnie nowej, znakomitej aranżacji) jest sam Rogucki. Większość piosenek ma wydźwięk katastroficzny i apokaliptyczny. „Deszcz meteorytów unicestwia Ziemię Za chwilę niczego nie będzie” – słyszymy w doskonałym, rozpoczynającym płytę nagraniu „Kilka westchnień”, „Temperatura naszych ciał w efekcie klimatycznej zbrodni, Podnosi się, aby wszystko stopić” - śpiewa Rogucki w „Nie mogę spać”. Z kolei w „La petite mort” słyszymy: „W mieście rozgrywa się wojna, oddycham zatrutym światłem Chciałbym Cię namówić na małą śmierć.” Nadzieją nie tchnie także tekst przebojowej „Katriny”: „Jutro się kończy świat”. Katastrofalną wizję podkreśla kończące płytę nagranie autorstwa Muńka Staszczyka „1996”: „To jest ten kraj popatrz, popatrz sam (…) Nietolerancji i znieczulenia raj”.

Na płycie można odnaleźć więcej komentarzy do bieżącej, dziwnej, niestabilnej sytuacji naszego kraju i świata. Autor tekstów krytykuje nasze bezrefleksyjne przywiązanie do mediów społecznościowych (”nagłówki szmatławych portali”, „dodaj mnie do swoich znajomych”). Rogucki często odwołuje się do motywu światła (nawet jedna z piosenek nosi tytuł „Świecę we wszystkich kierunkach”) oraz powierza i związanego z nim oddechu – „Nie da się oddychać” („Witaminy”), „Nie mogę przy tobie oddychać” („Bolesne strzały w serce”), „Oddycham zatrutym światłem” (La petit mort”, zaś tytułowa „Katrina” to huragan

Bardzo się cieszę, że ta płyta powstała, bo stanowi nową jakość na polskim rynku muzycznym, pokazuje, że przedstawiciele młodego pokolenia (Kuba Karaś ma obecnie 24 lata) świetnie „dogadują się” muzycznie z pokoleniem „w średnim wieku” (Piotr Rogucki - 42 lata). Płyta jest też pięknie wydana – CD jest stylizowana na płytę winylową. Zachęcam do posłuchania tej udanej produkcji.

Moja ocena: 9/10


sobota, 18 lipca 2020

„W tenisie love znaczy zero” (Love Means Zero), USA 2017

Wyznam, że bardzo cenię sobie pojawiające się w polskich kinach filmy dokumentalne. Pamiętam, że byłem zachwycony filmem „Sugar Man”, w ubiegłym roku moją uwagę przyciągnął fil „Maiden” o pierwszej żeńskiej drużynie okrążającej kulę ziemską jachtem, jest też wiele znakomitych dokumentalnych pozycji biograficznych. Wczoraj w ramach cyklu Filmoterapia z Sensem w naszym lokalnym Novym Kinie Przedwiośnie dość nieoczekiwanie trafiłem na dokument psychologiczno-sportowy – film „W tenisie love znaczy zero”.

Dokument w reżyserii Jasona Kohna opowiada o stworzonej na przełomie lat 70-tych i 80-tych, odnoszącej ogromne sukcesy, szkole tenisowej dla młodzieży, założonej i prowadzonej przez Amerykanina włoskiego pochodzenia, Nicka Bollettieri. Choć Nick paradoksalnie nigdy nie był ekspertem w dziedzinie tenisa, można śmiało powiedzieć, że zrewolucjonizował profesjonalny świat tej dyscypliny, doprowadził do pojawienia się wielkoszlemowych turniejach coraz młodszych zawodników, a wychowankami jego szkoły były takie sportowe osobowości i gwiazdy, jak Andre Agassi, Boris Becker, czy Monica Seles.

Film jest skonstruowany na zasadzie wywiadu reżysera z osiemdziesięcioośmioletnim obecnie Bollettierim, przerywanego scenami archiwalnymi z wywiadami jego podopiecznych oraz fragmentami najważniejszych meczy, także z takich prestiżowych turniejów, jak Wimbledon, French Open, czy US Open. Słyszymy też byłe gwiazdy wypowiadające się o szkole i o trenerze z perspektywy lat (co ciekawe, najwybitniejszy uczeń Nicka, Andre Agassi, odmówił udziału w projekcie).

Dokument to psychologiczne stadium człowieka bezrefleksyjnie opętanego żądzą sukcesu, bezwzględnego tyrana, który tak potrafi wpłynąć na młodych tenisistów (by nie rzec – zmanipulować ich), że – mimo morderczych treningów, ciężkiej pracy w szkole i w internacie i ciągłej rywalizacji – prawie wszyscy kochali swojego trenera, bezgranicznie mu ufali i traktowali jak ojca. Bollettieri, doprowadzając swoich zawodników na sam szczyt, często rujnował ich psychikę i poczucie rzeczywistości.

Film jest kolejnym ciekawym spojrzeniem na świat tenisa, zwłaszcza po dwóch fabułach dotyczących tego sportu, które stosunkowo niedawno gościły na ekranach naszych kin: „Wojna płci” z 2017 roku z emmą Stone i Steve’m Carellem oraz „Borg/McEnroe. Między odwagą a szaleństwem” z tego samego roku ze świetnymi rolami Sverrira Gudnasona i Shia LaBeoufa. To produkcja nie tylko dla zagorzałych wielbicieli tenisa i sportu w ogóle, ale dla wszystkich, których interesuje psychologia człowieka i wpływ jednostki na drugą osobę.

Moja ocena: 8/10


piątek, 17 lipca 2020

TOP 60 COLDPLAY

W tym tygodniu mija 20 (tak 20!) lat od wydania debiutanckiego albumu grupy Coldplay „Parachutes”. W tym czasie Chris Martin i jego ekipa wydali osiem longplayów i wszystkie dotarły do szczytu brytyjskiej listy przebojów oraz niezliczoną ilość przebojowych singli. Grupa Coldplay wyrosła na podaj najważniejszy zespół XXI wieku. Podjąłem zatem decyzje, że najwyższy czas na mój subiektywny TOP 60 ulubionych nagrań Coldplay. To zestawienie było bardzo trudne i wymagające, bo eliminowanie piosenek – ze względu na ich niewątpliwą urodę – było niezwykle trudne, ale udało się. Enjoy!

60. Cry cry cry
59. What if
58. All I can think about is you
57. Kaleidoscope
56. Midnight
55. Up against the world
54. Birds
53. Glass of water
52. Always in my head
51. Arabesque
50. Life in technicolour II
49. Hypnotised
48. Death and all his friends
47. A message
46. Miracles
45. Church
44. Army of one
43. Brothers and sisters
42. Something just like this (& CHAINSMOKERS)
41. Up in flames
40. Ink
39. Daddy
38. Another’s arms
37. Cemeteries of London
36. Violet hill
35. Wish I was here (& CAT POWER)
34. True love
33. A head full of dreams
32. Lhuna (& KYLIE MINOGUE)
31. Shiver
30. Champion of the world
29. O (Fly on)
28. Charlie Brown
27. The hardest part
26. 2000 miles
25. Up with the birds
24. A sky full of stars
23. Adventure of a lifetime
22. Hymn for the weekend
21. Up and up
20. Miracles (Someone special) (& BIG SEAN)
19. Everyday life
18. Orphans
17. Everglow
16. In my place
15. Scientist
14. Every teardrop is a waterfall
13. Magic
12. Talk
11. Christmas lights
10. Princess of China (& RIHANNA)
9. Viva la vida
8. Paradise
7. Yellow
6. Fix you
5. God put a spell upon your face
4. Trouble
3. Speed of sound
2. We all fall in love sometimes
1. Clocks


środa, 15 lipca 2020

„Zdrajca” (Il Traditore), Włochy 2019

Polska premiera: 3 lipca 2020

Moja ulubiona firma dystrybucyjna Gutek Film w bardzo udanym stylu powraca na rynek po przerwie spowodowanej pandemią znakomitą włoską produkcją „Zdrajca” w reżyserii Marca Bellochio.

Lata 80-te. Sycylia. Palermo. Temat może być tylko jeden – cosa nostra – „nasza rzecz, nasza sprawa”.  Oparty na zeznaniach członka mafii, Tomassa Buscetty, znanego jako Don Massimo, scenariusz z detalami odtwarza historię wojny o prymat w mafii między zwaśnionymi rodami Gambino i Corleone.

Kiedy do władzy dochodzi okrutny Salvatore Riina z klanu Corleone, a Tomasso Buscetta (znakomity Pierfrancesco Favino) zostaje aresztowany, na wieść o mafijnych porachunkach, zabiciu jego dwóch synów i bezwzględności mafijnych przestępców wobec dzieci, kobiet i seniorów, zaczyna sypać. Czyni to rzekomo w imię interesu cosa nostry – pogwałcone zostały jej odwieczne wartości i tradycje i ktoś musi za to odpowiedzieć.

Film jest bardzo długi (2h 32 min.), dużą część stanowią sceny z procesu mafiosów, ale nawet na chwilę nie traci swojego tempa i napięcia. Błyskotliwe dialogi, interesująca problematyka, sceny ukazujące okrucieństwo mafijnych zabójców, znakomite role drugoplanowe czynią z obrazu osiemdziesięciojednoletniego Bellochio prawdziwy majstersztyk. Nic dziwnego, że Włosi zdecydowali, że właśnie „Zdrajca” będzie reprezentował  ich kraj jako film międzynarodowy podczas ubiegłorocznej edycji Oscarów (dużo lepszy wybór, niż też niezły „Dogman” z poprzedniego roku) i aż dziw bierze, że film pozostał bez choćby nominacji Akademii.

To znakomite dzieło dla wielbicieli i znawców mocnego, ostrego, brutalnego kina. Jeśli procesy mafijnych bossów nie były do końca projekcją scenarzystów i reżysera, a w miarę wiernym odzwierciedleniem ówczesnych realiów, włoscy sędziowie i prokuratorzy mieli ciężki orzech do zgryzienia. Zachęcam do obejrzenia – naprawdę perełka w potoku nieudanych ogórkowo-pandemicznych propozycji tego sezonu.

Moja ocena: 8/10


poniedziałek, 13 lipca 2020

„Zulejka otwiera oczy” Guzel Jachina, Noir Sur Blanc 2017

Przekład: Henryk Chłystowski



Moje czytelnicze wybory są zdeterminowane przez literaturę anglosaską, sporadycznie staram się jednak sięgać po literackich przedstawicieli innych kultur. Do debiutanckiej powieści Guzel Jachiny „Zulejka otwiera oczy” (książka roku 2018 według mojego ulubionego blogu Miasto Książek Pauliny Surniak) zabierałem się kilkakrotnie – książka jest obszerna, a jej problematyka przytłaczająca. 

Główną bohaterką powieści jest młoda Tatarka, Zulejka, która wraz z mężem Murtazą i jego matką mieszka w głuszy Tatarstanu. Najbliższe miasto to odległy Kazań i Zulejka po kryjomu marzy o odwiedzeniu stolicy. Kobieta pracuje bardzo ciężko od świtu do zmroku, by uniknąć złości męża i nienawidzącej jej teściowej. Często wykonuje zajęcia ponad swoje siły, a jedynym wytchnieniem i momentem ulgi dla kobiety jest modlitwa do Allaha i wspomnienie czterech córeczek, które Zulejka straciła. 

Życie Zulejki i jej rodziny przypada na tragiczne historycznie czasy. Pewnego wieczora do wioski przybywają czerwonoarmiści i kobieta – jako żona kułaka – trafia na zsyłkę. Za przejęcie domu Murtazy odpowiada młody, ambitny funkcjonariusz aparatu władzy – Ignatow. Opisy transportu ludzi w niehumanitarnych warunkach budzą przerażenie. Zulejce udaje się przeżyć i dotrzeć do miejsca zesłania, gdzie wraz z niewielką grupą ocalałych pod dowództwem Ignatowa musi rozpocząć budowę kolonii nad rzeką Angarą, nieopodal rzeki Jenisej. Jak zesłańcom uda się przetrwać bez żadnych środków do życia i pomocy? Jakim dowódcą okaże się Ignatow? 

Książka jest niezwykle poruszająca, ale bardzo ciekawa. Autorka oparła swoją genialną debiutancką powieść na opowieściach babki – też Tatarki. Zaskakuje znajomością ówczesnych realiów, topografii Rosji i historii rozkułaczanych. Śmiało i w udany sposób kreśli portret Zulejki, która z zalęknionej kobiety staje się ważnym ogniwem kolonii dla zesłańców. Książka jest pełna wzruszeń, ale nigdy nie zmienia się w ckliwy melodramat. Chylę czoła przed panem Henrykiem Chłystowskim, który po mistrzowsku dokonał przekładu powieści. „Zulejka otwiera oczy” to ambitna i ekscytująca, choć przerażająca, podróż w głąb Rosji. Zdecydowanie polecam! 

Moja ocena: 9,5/10

sobota, 11 lipca 2020

TOP 60 TOMEK LIPIŃSKI & TILT

Dziś szczególny dzień w historii naszego kraju – dzień bardzo ważny politycznie. Pomyślałem sobie, że najlepszym artystą do prezentacji TOP 60 na dziś będzie Tomek Lipiński. W zestawieniu nie znalazły się nagrania Brygady Kryzys i zespołu Fotoness, jedynie Tiltu – sztandarowego zespołu Tomka Lipińskiego oraz jego nagrania solowe. W latach 80-tych Tilt zawsze potrafił w swoich bardzo mądrych tekstach przemycić jakieś subtelne treści polityczne i nadzieję na lepsze jutro, a moje ulubione nagranie zespołu stało się swoistym symbolem walki o zmianę. Oto mój subiektywny zestaw sześćdziesięciu ulubionych nagrań Tilt i Tomka Lipińskiego. Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie. Pozdrawiam Wszystkich. Enjoy!

60. Tego biznesu
59. Powstań powstań
58. Chodzę, chodzę, chodzę po mieście
57. To samo od nowa
56. Trzeba ją wychłostać
55. To tylko kilka słów
54. Wiatr wieje nareszcie
53. Joseph put the style in me
52. Każdy się boi swojej paranoi
51. It’s all over for you
50. Zdrajca dla zdrajców
49. Za zamkniętymi drzwiami
48. Czad czad czad
47. Pozytywna
46. Blokada czad
45. Szare koszmary
44. Uciekasz
43. Dlaczego to ty
42. To nie mój dom
41. Jeśli myślisz, że jestem Twoim wrogiem
40. Ku swemu zdziwieniu
39. Czuję się źle
38. Jah Music
37. Miasto fcionga
36. Gdzie te serca
35. Hej witaj znów
34. Jest tylko to
33. Jeszcze nie wiem, co się dzieje
32. Po
31. Nie idź w tamtą stronę
30. Wyżej niż na szczycie
29. To czego pragniesz
28. Musisz zawsze wierzyć w siebie
27. Całkiem coś innego
26. Sześćdziesiąty ósmy
25. Tańczę na niebie
24. Co się stało w tym kraju nad Wisłą
23. Boski wiatr
22. Jak gdyby nigdy nic
21. Ostatnia piosenka o miłości
20. O jaki dziwny dziwny dziwny
19. Zawsze, wszędzie, teraz
18. Westchnienie ciszy
17. Ludzie umierają
16. Nie bój się, to się skończy źle
15. Niech się stanie, co ma się stać
14. Emocjonalny terror
13. Niczego nie chcę więcej
12. Fale łaski (techno, rege)
11. Gdyby wszystkie słowa
10. She was the night
9. Cicho cicho oddycham śpiąc
8. Nie pytaj mnie
7. Moje serce pełne ciebie
6. Runął już ostatni mur
5. Nie wierzę politykom
4. Tak jak ja kocham Cię
3. Mówię Ci, że
2. Rzeka miłości, morze radości, ocean szczęścia
1. Jeszcze będzie przepięknie


TOP 60 RADIO SONGS

Radio zawsze bardzo wiele dla mnie znaczyło. Od wczesnego dzieciństwa słuchałem Trójki, sporadycznie Jedynki i Rozgłośni Harcerskiej Jako nastolatek pokochałem Radio Luxembourg, potem słuchałem (i nadal często włączam) BBC Radio, od czasu do czasu uruchamiałem rozgłośnie komercyjne, ale zawsze wiernie wracałem do Trójki: dla Redaktorów, niepowtarzalnej atmosfery, świetnej muzyki dla każdego, a przede wszystkim Listy Przebojów. Trwające od dawna trudności Programu Trzeciego Polskiego Radia coraz bardziej mnie martwiły, ale to, co wydarzyło się przy aferze z piosenką Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój” przelało czarę goryczy. Nie ma Listy Trójki, nie ma Pana Niedźwieckiego, Pana Manna, Pana Kaczkowskiego i dziesiątek fantastycznych dziennikarzy. Pozostały wspomnienia i puste piątki bez listy. Trójkowicze z nadzieją uruchomili wczoraj kanały Radia Nowy Świat. Czy to będzie dla nas Nowy Świat?

Okazuje się, że różni artyści bardzo chętnie śpiewają o radiu. Po małym researchu wybrałem mój subiektywny zestaw sześćdziesięciu utworów ze słowem RADIO w tytule. Dziś zatem zamiast listy utworów danego artysty, notowanie przebojów o radiu – tej magicznej skrzynce, która potrafi dawać nam tyle radości i zmieniać świat. Enjoy!

60. SPOON Car radio
59. VANESSA CARLTON Private radio
58. SYSTEM OF A DOWN Radio/Video
57. REBA MCENTIRE Turn on the radio
56. SMASH MOUTH Radio
55. PATTI SMITH Radio Bagdad
54. TINA TURNER On the radio
53. XTC Radios in motion
52. GOOD CHARLOTTE Sex on the radio
51. HALL & OATES Portable radio
50. NIRVANA Radio Friendly Unit Shifter
49. CLASH This is Radio Clash
48. BIZ MARKIE This is something for the radio
47. RAMONES (Do you remember) Rock and roll radio
46.
FELICJAN ANDRZEJCZAK Radio moja miłość
45. NELLY FURTADO … on the radio
44. JOE JACKSON On your radio
43. RAGE AGAINST THE MACHINE Guerrilla radio
42. TOM JONES All the love is on the radio
41. QUEENS OF THE STONE AGE God is in the radio
40. EVERLY BROTHERS Radio and TV
39. TALKING HEADS Radio head
38. TIFFANY Radio romance
37. THE DOORS The WASP (Texas radio and Big Beat)
36. BLUE OCTOBER Italian radio
35. SCISSORS SISTER Tits on the radio
34. WALL OF VOODOO Mexican radio
33.
EWA BEM Piosenka o radiu
32. ANNA KARWAN Słucham cię w radiu co tydzień
31. KRAFTWERK Radio Sterne
30. WILCO Radio cure
29. BRUCE COCKBURN Radio shoes
28. AL STEWART Song on the radio
27. RYSZARD RYNKOWSKI Radio Romans
26. ALKALINE TRIO Radio
25. ELVIS COSTELLO & THE ATTRACTIONS Radio radio
24. WEEZER Turning up the radio
23. ROGER WATERS Radio waves
22. BUDKA SUFLERA Twoje radio
21. BEACH BOYS That’s why God made the radio
20. BEYONCE Radio
19. MARK KNOPFLER Radio City serenade
18. DONNA SUMMER On the radio
17. HARRY NILSSON Turn on your radio
16. BRUCE SPRINGSTEEN & THE E-STREET BAND Radio nowhere
15. HOLE Boys on the radio
14. JET Radio song
13. R.E.M. Radio Free Europe
12. JONI MITCHELL You turn me on I’m a radio
11. RÓŻE EUROPY Radio młodych bandytów
10. RUSH Spirit of radio
9. MADONNA Turn up the radio
8. STEREOPHONICS I wouldn’t believe your radio
7. RAMMSTEIN Radio
6. R.E.M. Radio song
5. REGINA SPECTOR On the radio
4. BUGGLES Video killed the radio star
3. LANA DEL REY Radio
2.
SHAKESPEAR’S SISTER Hello turn your radio on
1. QUEEN Radio Gaga

I mały bonus na koniec – NIK KERSHAW Radio Musicola i LOMBARD Znowu radio (bo zapomniałem o tych utworach).