„Zdrajca” (Il Traditore), Włochy 2019
Polska premiera: 3 lipca 2020
Moja ulubiona firma dystrybucyjna Gutek Film w bardzo udanym
stylu powraca na rynek po przerwie spowodowanej pandemią znakomitą włoską
produkcją „Zdrajca” w reżyserii Marca Bellochio.
Lata 80-te. Sycylia. Palermo. Temat może być tylko jeden –
cosa nostra – „nasza rzecz, nasza sprawa”. Oparty na zeznaniach członka mafii, Tomassa
Buscetty, znanego jako Don Massimo, scenariusz z detalami odtwarza historię
wojny o prymat w mafii między zwaśnionymi rodami Gambino i Corleone.
Kiedy do władzy dochodzi okrutny Salvatore Riina z klanu
Corleone, a Tomasso Buscetta (znakomity Pierfrancesco Favino) zostaje
aresztowany, na wieść o mafijnych porachunkach, zabiciu jego dwóch synów i
bezwzględności mafijnych przestępców wobec dzieci, kobiet i seniorów, zaczyna
sypać. Czyni to rzekomo w imię interesu cosa nostry – pogwałcone zostały jej
odwieczne wartości i tradycje i ktoś musi za to odpowiedzieć.
Film jest bardzo długi (2h 32 min.), dużą część stanowią
sceny z procesu mafiosów, ale nawet na chwilę nie traci swojego tempa i
napięcia. Błyskotliwe dialogi, interesująca problematyka, sceny ukazujące
okrucieństwo mafijnych zabójców, znakomite role drugoplanowe czynią z obrazu
osiemdziesięciojednoletniego Bellochio prawdziwy majstersztyk. Nic dziwnego, że
Włosi zdecydowali, że właśnie „Zdrajca” będzie reprezentował ich kraj jako film międzynarodowy podczas
ubiegłorocznej edycji Oscarów (dużo lepszy wybór, niż też niezły „Dogman” z
poprzedniego roku) i aż dziw bierze, że film pozostał bez choćby nominacji Akademii.
To znakomite dzieło dla wielbicieli i znawców mocnego, ostrego,
brutalnego kina. Jeśli procesy mafijnych bossów nie były do końca projekcją
scenarzystów i reżysera, a w miarę wiernym odzwierciedleniem ówczesnych
realiów, włoscy sędziowie i prokuratorzy mieli ciężki orzech do zgryzienia.
Zachęcam do obejrzenia – naprawdę perełka w potoku nieudanych ogórkowo-pandemicznych
propozycji tego sezonu.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz