„EXIT 8” (8-ban deguchi), Japonia 2025
Premiera kinowa: 26 września 2025
Kinematografia japońska relatywnie rzadko trafia na polskie
ekrany, zatem z zainteresowaniem pobiegłem na mocno reklamowany film „Exit 8”.
Czy była to dobra decyzja?
Młody mężczyzna podróżujący metrem (Kazunari Ninomiya –
zdecydowanie, obok wizualnego aspektu filmu – najlepszy element całej
produkcji) właśnie się dowiaduje, że jego partnerka, z którą niedawno się
rozstał, trafiła do szpitala, gdyż spodziewa się dziecka. Mężczyzna postanawia
wysiąść na najbliższej stacji i dotrzeć do ukochanej. Stacja okazuje się
labiryntem – pułapką, z której nie sposób się wydostać. Zaginiony musi uważnie
czytać wszelkie wskazówki i instrukcje znajdujące się na ścianach i podążać z
godnie z ich treścią. Trafia do swoistej gry, gdzie musi pokonywać kolejne
poziomy. Musi też dostrzegać wszelkie anomalie, które pojawiają się na stacji.
Nieuwaga lub nieostrożność powodują powrót na sam początek gry.
Zagubiony biega po stacji jak w matni i spotyka jedynie troje
innych bohaterów – idącego mężczyznę z teczką, młodą kobietę i małego chłopca.
Czy stacja okaże się śmiertelną pułapką, czy zagubionemu uda się odnaleźć
wyjście numer 8?
Trailer zapowiadał emocjonujący thriller z sytuacjami bez
wyjścia, a otrzymaliśmy dość przeciętny obraz, który wbrew zapowiedziom – nie
trzyma w napięciu, a wręcz się dłuży. Podczas seansu wielu widzów odrywało oczy
od ekranu i zaglądało do telefonu, żeby zabić czas dłużyzn. Można dostrzec
walory innowacyjne filmu, jego inspirację grami video, swoiste interaktywne
wprowadzenie widza do gry, ale całość okazuje się zbyt ciężka i ostatecznie
nieatrakcyjna.
Zastawiam się nad metaforyką pułapki, w której znalazł się
młody mężczyzna. Być może matnia to metafora sytuacji życiowej, w której się
znalazł – nieplanowana ciąża byłej partnerki. Przed zagubieniem się na stacji
miał jeszcze kontakt z kobietą i rozważali wyjścia z tej sytuacji. Być może
walka, którą toczy pod ziemią, próbując wydostać się z metra, pokazuje, że nie
ma sytuacji bez wyjścia i zawsze znajduje się jakieś rozwiązanie, choć trzeba
za to zapłacić.
Film jest egzotyczny, nowoczesny, ale ostatecznie nie
obudził we mnie pozytywnych odczuć. Być może to propozycja dla młodszej
generacji – wielbicieli gier komputerowych, w których przejście z jednego
poziomu na kolejny jest naturalną kolejnością rzeczy. Mnie to jednak nie
przekonało, choć jestem w stanie zauważyć i docenić pewne pozytywy, stąd dość
optymistyczna nota końcowa.
Moja ocena: 6/10