niedziela, 31 sierpnia 2025

 TOP 60 NOSOWSKA

Kiedy zespół HEY ogłosił decyzję o zawieszeniu działalności, w rozpaczy w 2018 roku przygotowałem TOP 60 HEY I NOSOWSKA, gdzie zamieściłem najlepsze – moim zdaniem – utwory zespołu i solowe oraz gościnne dokonania Kasi Nosowskiej. Na fali popularności wygrało wtedy nagranie „Gdzie jesteś, gdzie jestem?”. Już wtedy wiedziałem, że i HEY, i Nosowska – jako jedna z najważniejszych twórczych osobowości na polskim rynku muzycznym – zasługują na oddzielne zestawienia. I właśnie – w związku z wczorajszymi urodzinami Katarzyny – nadszedł czas na TOP 60 Nosowskiej. Ta Artystka to już obecnie żywa instytucja – wokalistka, pisarka, poetka, felietonistka, twórczyni medialna – niesamowicie kreatywna i wybitna postać. Teksty Nosowskiej są tak wyjątkowe i przenikliwe, że po wysłuchaniu każdej nowej płyty trudno się z nich otrząsnąć. Kaśka kipi inteligencją, ma niesamowite skojarzenia lingwistyczne, potrafi zestawiać ze sobą idee, na połączenie których inni nigdy by nie wpadli. Ma mnóstwo kolaboracyjnych projektów, bo chyba każdy (no może prawie każdy) artysta z Polski chciałby z Kasią współpracować. Trudno było stworzyć ten TOP, bo materiał jest bardzo obszerny i prawie wszystko jest genialne, ale się udało. A zwycięża przepiękny duet z Renatą Przemyk – piosenka, która przeszywa serce i duszę. Przedstawiam moje subiektywne zestawienie TOP 60 Kaśki Nosowskiej. Z dedykacją dla Mary - najwierniejszej fanki. Enjoy.

60. Milena
59. Ofelia (& SANAH)
58. Nasz truskawa
57. Bezsenni (& KRZYSZTOF KRAWCZYK)
56. Zadymka (& VOO VOO)
55. Ognia (& MAREK DYJAK)
54. O lesie
53. Wanna (& KRÓL)
52. Ku przyszłości (& DEZERTER)
51. Nomada
50. Boso
49. Wielka dama tańczy sama
48. Chodziliśmy nocami (& DIMON)
47. Prosta rzecz (& ARTUR ROJEK & KRZYSZTOF GRABOWSKI)
46. O nas
45. Kto tam u Ciebie jest
44. Ziarno prawdy|
43. O papierkach
42. Neodym (& KRÓL)
41. Runo
40. Zielono mi
39. Papadamy (& PAULINA PRZYBYSZ)
38. Nagasaki
37. Dom (& KRÓL)
36. Piosenka kobieca (& WOJCIECH WAGLEWSKI)
35. Jutro jest dziś (& O.S.T.R.)
34. Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic nie było (& VOO VOO)
33. Klucze (& MIUOSH)
32. Gdy rozum śpi
31. Piękna degrendolada
30. Sosna
29. King
28. Ja pas
27. Majak (& NATALIA SZROEDER)
26. Electrified
25. Keskese
24. Kto
23. Larum
22. Brawo dla Państwa
21. Wzgórze (& VOO VOO)
20. Błyszcz (& KRÓL)
19. Uciekaj moje serce
18. Tramwaje i gwiazdy (& MIUOSH)
17. Jeśli wiesz co chcę powiedzieć
16. Wieje
15. Nie ma nas (& TOMASZ MAKOWIECKI)
14. Tfu
13. Karatetyka
12. The Iris sleeps under the snow (& SMOLIK)
11. Wojna (& FISZ EMADE TWORZYWO)
10. Zoil (& KAZIK)
9. Można (& KRÓL)
8. Się ściemnia (& MAANAM)
7. Era retuszera
6. Rzadko widuję Cię z dziewczętami (& YUGOTON & PAWEŁ KUKIZ)
5. Nerwy i wiktoriańscy lekarze
4. Ledwie wczoraj
3. Przytomna
2. Jaśniejąca (& ANIELI)
1. Kochana (& RENATA PRZEMYK)



sobota, 30 sierpnia 2025

 TOP 60 – LISTA PRZEBOJÓW TRÓJKI – ROK 1995 – MOJE PODSUMOWANIE

Dziś powracam po zbyt długiej przerwie do mojego cyklu - prezentuję roczne podsumowania Listy Trójki (TOP 60) widziane moimi oczami – moja kolejność tych sześćdziesięciu najważniejszych nagrań roku. Dziś rok 1995. To był dla muzyki dobry rok. A dla mnie? Poszedłem do pracy. Skończyły się sympatyczne lata studenckie i trzeba było zacząć nieść kaganek oświaty. To był z pewnością udany rok dla Edyty Bartosiewicz, Kasi Kowalskiej, Hey, Varius Manx, Myslovitz. Debiutanckie płyty Kayah, Justyny Steczkowskiej i Edyty Górniak zachwyciły mnie światowym rozmachem. Z rzeczy zagranicznych bardzo chętnie sięgałem po płytę „Medusa” Annie Lennox z coverami jej ulubionych przebojów z „No more I love you’s” na czele. Fantastyczne płyty wydali też Blur, Oasis, Bjork, Radiohead, Pulp, ale Ci artyści nie docierali wtedy jeszcze na wysokie miejsca Listy Trójki. Numerem 1 roku 1995 na mojej liście zostało piękne nagranie Madonny „Take a bow”, które skomponował dla niej Babyface. W Wielkiej Brytanii to była porażka – piosenka dotarła tylko do 16. miejsca, ale w Stanach Zjednoczonych piosenka okupowała szczyt listy Billboard Hot 100 przez 7 tygodni i to był jej rekord (wcześniej „Like a virgin” było na topie listy 6 razy). Byłem bardzo dumny i szczęśliwy, a wydarzyło się to wtedy, gdy coraz więcej ludzi mówiło: Madonna się już skończyła.

Oto mój subiektywny obraz podsumowania Listy Przebojów Trójki w roku 1995. W nawiasie zamieszczam pozycję z oficjalnego podsumowania LP3. Enjoy!

60. VANESSA MAE Red Hot (51)
59. MICHAEL JACKSON You are not alone (14)
58. ELTON JOHN Blessed (60)
57. CONNELS 74-75 (42)
56. ROBERT GAWLIŃSKI Trzy noce z deszczem (12)
55. BRYAN ADAMS Have you ever really loved a woman (22)
54. KASIA KOWALSKA Oto ja (21)
53. CLOSTERKELLER Scarlet (52)
52. FORMACJA NIEŻYWYCH SCHABUFF Lato (41)
51. ELTON JOHN Believe (48)
50. VANESSA WILLIAMS Colors of the wind (58)
49. ONA Drzwi (43)
48. VARIUS MANX Mój przyjaciel (35)
47. WILKI Sen o Warszawie (53)
46. BON JOVI Always (34)
45. EDYTA BARTOSIEWICZ Zegar (24)
44. GOLDEN LIFE 24.11.94 (16)
43. QUEEN Heaven for everyone (50)
42. BAJM Dziesięć przykazań (10)
41. T.LOVE Bóg (26)
40. MAFIA Ja (Moja twarz) (44)
39. CELINE DION Pour que tu m’aimes encore (45)
38. NIRVANA The man who sold the world (18)
37. VARIUS MANX Zabij mnie (27)
36. HEY Ho (29)
35. KASIA KOWALSKA A to co mam (4)
34. R.E.M. Bang and blame (28)
33. SIMPLY RED Fairground (31)
32. PERFECT Całkiem inny kraj (37)
31. PERFECT Kołysanka dla nieznajomej (25)
30. OMEGA Gyongyhaju Lany (46)
29. MAANAM Wieje piaskiem od strony wojny (57)
28. GEORGE MICHAEL Like Jesus to a child (19)
27. ANNIE LENNOX Whiter shade of pale (17)
26. HEY Heledore babe (32)
25. KASIA KOWALSKA Jak rzecz (7)
24. COOLIO & L.V. Gangsta’s paradise (56)
23. CRANBERRIES Ode to my family (36)
22. ROBERT GAWLIŃSKI O sobie samym (8)
21. JON ANDERSON Change we must (55)
20. HEY Anioł (23)
19. GRZEGORZ TURNAU Bracka (59)
18. CRANBERRIES Zombie (2)
17. MAANAM Nic dwa razy (38)
16. EDYTA BARTOSIEWICZ Szał (6)
15. BIG DAY Przestrzeń (54)
14. VARIUS MANX Pocałuj noc (3)
13. EDYTA GÓRNIAK Dotyk (1)
12. U2 Hold me, thrill me, kiss me, kill me (11)
11. ANNIE LENNOX No more I love you’s (40)
10. EDYTA BARTOSIEWICZ Tatuaż (15)
9. KAYAH Jak liść (30)
8. EDYTA BAROSIEWICZ Wonderful tonight (33)
7. REPUBLIKA Zapytaj mnie czy Cię kocham (20)
6. JUSTYNA STRECZKOWSKA Sama (39)
5. JUSTYNA STECZKOWSKA Dziewczyna szamana (5)
4. HEY List (9)
3. VARIUS MANX Oszukam czas (49)
2. VARIUS MANX Piosenka księżycowa (47)
1. MADONNA Take a bow (13)



piątek, 29 sierpnia 2025

 

„O PSIE, KTÓRY JEŹDZIŁ KOLEJĄ 2”, Polska 2025

Premiera kinowa: 8 sierpnia 2025


Była sobie kiedyś piękna, lecz arcysmutna książka „O psie, który jeździł koleją” autorstwa Romana Pisarskiego. Dwa lata temu w kinach pojawiła się swobodna, uwspółcześniona adaptacja tej kultowej lektury. Film odniósł ogromny sukces, zatem producenci szybko zdecydowali się na część drugą. Czy jest równie udana jak część pierwsza?

Po udanej operacji serca przeprowadzonej w Stanach Zjednoczonych Zuzia (Liliana Zajbert), właścicielka psa Lampo, przygotowuje się do powrotu do Polski. Jej pies jest znany w całym kraju jako pociągowy podróżnik. W czasie nieobecności dziewczynki opiekę nad pięknym i przesympatycznym zwierzęciem sprawuje Antek (Maksymilian Zieliński) – przyjaciel Zuzi i syn dyrektora stacji Maritmska (sceny dworcowe zrealizowano na uroczym dworcu w Nowym Sączu). Nieszczęśliwy traf  sprawia, że tuż przed powrotem Zuzi Lampo zostaje porwany przez dwóch rzezimieszków (fantastyczne role Krzysztofa Dracza i Karola Osentowskiego). Ma być prezentem dla samotnej córeczki pewnej bogatej kobiety…

Cała Polska rozpoczyna desperackie poszukiwania psa Lampo. Wbrew zakazom rodziców najbardziej w akcję angażują się Zuzia, Antek i bliźniaczo podobna do Lampo suczka Luna. Czy uda im się odnaleźć psa, który pokochał podróże PKP?

W rolę Dyrektora, tak jak przed dwoma laty, wciela się Adam Woronowicz. Odgrywany przez niego bohater przeszedł jednak prawdziwą przemianę moralną. Nadal jest służbistą wielbiącym porządek, ale … pokochał Lampo, zrozumiał, jak wiele pies znaczy w życiu Zuzi i całej stacji. To on jest odpowiedzialny za wielką akcję poszukiwania zaginionego psa. Woronowicz jest znakomity w każdej scenie filmu. Ma w sobie niekończące się pokłady komizmu, ale potrafi też doskonale ukazać przejęcie, zakłopotanie, poświęcenie. Wydaje się być główną gwiazdą filmu i pojawia się w  zdecydowanie większej liczbie scen niż aktorzy grający rodziców Zuzi – Monika Pikała i Mateusz Damięcki.

Za kamerą ponownie stanęła Magdalena Nieć. Wraz z Katarzyną Gacek stworzyła także scenariusz filmu i tę zmianę scenarzystów można odczuć. Część druga opowieści „O psie, który jeździł koleją” to wprawdzie udany, ciepły film familijny, ale brakuje mu uroku i świeżości części pierwszej. Widoczny jest także zdecydowanie wyższy budżet nowej produkcji, co niekoniecznie wpływa na podniesienie jakości obrazu.

Ogromną wartością filmu jest pokazanie siły rodziny, miłości i przyjaźni oraz promocja szacunku dla zwierząt. Przygody Lampo i Zuzi pokazują, że psa, który do kogoś należy, który jest częścią czyjeś rodziny, nie można po prostu wykraść i zmusić, żeby pokochał nowych właścicieli i bezwarunkowo wyzbył się miłości i przywiązania do poprzednich właścicieli.

„O psie, który jeździł koleją 2” to dowód, że kino familijne w Polsce ma się  naprawdę dobrze i choć dwójka nie ma już siły przebicia jedynki, nadal film warto obejrzeć.

Moja ocena: 8/10

 

MAREK NIEDŹWIECKI, PIOTR STELMACH „Single z Żoliborza”, Wydawnictwo Literackie 2025


Pana Marka Niedźwieckiego i Pana Piotra Stelmacha – dwóch wielkich muzycznych dziennikarzy – nie trzeba nikomu przedstawiać. „Single z Żoliborza” to ich prowadzona od dawna audycja/podcast w Radiu 357, a teraz to także ich książka. Na każdą książkę autorstwa Pana Marka czekam zawsze z wypiekami i niewyrównanym oddechem. Nie inaczej było i tym razem!

„Single z Żoliborza” to zapis 34 rozmów obu znawców muzyki poprockowej. Choć obu panów dzielą blisko dwie dekady życia, muzyczne zainteresowania i osobowość, wiele ich łączy: miłość do radia i muzyki, ogromny szacunek dla artystów i słuchaczy oraz – myślę – przyjaźń i zrozumienie. Początkowe rozmowy dotyczą ogólnych wspomnień, podejścia do muzyki, wspólnych doświadczeń, niespodziewanych przebojów, zapraszanych do radia gości, najlepszych i najsłabszych wywiadów. Najważniejszą i najciekawszą częścią wydają się być rozdziały poświęcone wspomnieniom o wielkich muzykach – z Polski i ze świata.

Od Abby i Beatlesów  po Coldplay – pełne ciekawostek, wspomnień, wzruszeń rozmowy dwóch doświadczonych radiowców. Pojawia się także czwórka artystów polskich: kochana przez Marka Niedżwieckiego Basia Trzetrzelewska jako pomost między nami a światem i przykład bezprecedensowego sukcesu polskiej piosenkarki za Atlantykiem, ale przede wszystkim Kora i Manaam, Grzegorz Ciechowski i Republika oraz Perfect. Opowieści o Korze i Obywatelu G.C. szczególnie chwytają za serce, zwłaszcza kiedy obaj dziennikarze mówią o prywatnych kontaktach, czy wręcz przyjaźni z nieżyjącymi już wybitnymi muzykami. Nieocenionym dodatkiem dla mnie – fana list przebojów i wszelkich statystyk i zestawień -  są prywatne TOP 5 Niedźwieckiego i Stelmacha, prezentowane po rozmowie o każdym wykonawcy.

Niedźwiecki i Stelmach inaczej myślą, inaczej mówią, Marek jest bardziej stonowany w swoich wypowiedziach, bardziej wyważony, podczas gdy Piotra, tak jak na antenie, rozsadza energia, mówi szybko, dużo, widoczna jest ekscytacja dziennikarza. A co jest w tym wszystkim najwspanialsze? To jak znakomicie panowie się uzupełniają, jak się wzajemnie rozumieją i nawet jeśli ich podejście do danego artysty, utworu, czy gatunku jest odmienne, potrafią tę swoją odmienność szanować i akceptować. Potrafią być wobec siebie szczerzy do bólu, jak choćby podczas odpowiedzi na pytanie: Czego we mnie nie akceptujesz? / Co Cię we mnie irytuje?

Czy czegoś mi zabrakło? Naturalnie, sekcji poświęconej Madonnie. Piosenkarka jest wprawdzie wzmiankowana w książce, ale uważam, że tak wielkiej i popularnej gwieździe, z którą Pan Marek spotkał się osobiście w Hotelu Ritz w Paryżu podczas promocji płyty „Bedtime stories”, należał się osobny rozdział. No tak, najchętniej przeczytałbym całą książkę o tym, co Panowie Niedźwiecki i Stelmach sądzą o Madonnie i jej niezwykłej karierze.

„Singli z Żoliborza” czyta się rewelacyjnie i po kilku stronach zaczyna się mieć wrażenie, że jest współuczestnikiem tych rozmów, że jest się gdzieś obok Pana Marka i Pana Piotra i obcuje się z ich ogromną wiedzą i muzycznymi gustami. Książka jest bardzo ładnie wydana, a intrygującym dodatkiem są zdjęcia dziennikarzy z gwiazdami światowego formatu, naszą rodzimą muzyczną elitą oraz ozdobione autografami i dedykacjami okładki płyt wybitnych artystów.

Książka jest idealną lekturą dla chart freaków, ludzi, którzy kochają muzykę i listy przebojów, ale też dla tych, którzy przed laty kochali Trójkę – Program Trzeci Polskiego Radia i którzy kształtowali swoje gusta muzyczne dzięki audycjom Pana Marka i Pana Piotra. Trójka – stara, dobra radiostacja, którą w starym, nieomal perfekcyjnym kształcie po prostu nam zabrano – pojawia się nostalgicznie na wielu kartach „Singli z Żoliborza” – nie sposób od tego uciec…

Doskonała lektura.

Moja ocena: 10/10

 

„PRZYJACIÓŁKI” (Trois amies), Francja 2024

Premiera kinowa: 22 sierpnia 2025


Cenię francuskie kino, ma w sobie coś szczególnego, wyróżniającego w porównaniu z innymi europejskimi kinematografiami. Z zainteresowaniem udałem się zatem na pokaz nowej francuskiej produkcji – filmu „Przyjaciółki” w reżyserii Emanuela Moureta, który właśnie pojawił się na ekranach polskich kin.

„Przyjaciółki” to opowieść o losach trzech bardzo bliskich sobie kobiet, które łączy mocna, wieloletnia więź. Joan (India Hair), mama ośmioletniej Niny, to pracująca w liceum anglistka, czująca się nieszczęśliwa w związku ze swoim partnerem, ojcem córeczki, Victorem (Vincent Maccaigne). Podejmuje decyzję o rozstaniu, co kończy się prawdziwą tragedią. Alice (Camille Cottin) pracuje w tej samej szkole i pozornie czuje się spełniona u boku męża, ale jej życie diametralnie się zmienia pod wpływem snu. A śni jej się numer telefonu, pod który dzwoni po przebudzeniu i nawiązuje znajomość, szybko przechodzącą w romans, z uznanym malarzem. Rebecca (Sara Forestier) – także nauczycielka - plastyki, wiecznie poszukująca pracy trzpiotka, poszukuje także miłości i niespodziewanie znajduje ją w ramionach męża Alice, swojej najbliższej przyjaciółki. Jak w obliczu tych wszystkich kryzysów i zwrotów akcji, wirów emocji i relacji, nieoczekiwanych wyzwań potoczą się losy kobiet, które łączyła ponoć bezwarunkowa przyjaźń?

Film nie jest do końca udany. Zwłaszcza w pierwszej części reżyser kładzie duży nacisk na ukazanie losów Joan, która nie jest postacią budzącą sympatię. Choć zmaga się z wieloma problemami, trudno jest wzbudzić w sobie współczucie dla bohaterki. Dużo ciekawiej przedstawia się historia kochającej dwóch mężczyzn Alice, zmuszonej do dokonania właściwego wyboru, a nieoczekiwanie najciekawszy okazuje się zaakcentowany głównie w trzeciej części filmu wątek szalonej Rebecci, która świadomie, choć nie bez wyrzutów sumienia, decyduje się na romans z żonatym mężczyzną, a do tego mężem tak bliskiej osoby.

„Przyjaciółki” to kino bardzo kobiece – z trzema udanymi rolami dobrych aktorek. Z zaskoczeniem odkryłem, że reżyserem filmu jest mężczyzna, bo film cechuje bardzo silny pierwiastek żeński. Historia ma w sobie potencjał, ale toczy się zbyt wolno, głównie sprawa problemów i rozterek Joan wydaje się być zaprezentowana w przydługi i przez to nieco nużący, czy wprost irytujący sposób. Dlatego film można obejrzeć w kinie, ale można też spokojnie poczekać aż pojawi się na platformach streamingowych.

Moja ocena: 6/10

czwartek, 28 sierpnia 2025

 

AGATA ZAMARSKA „Mieszkanie na ostatnim piętrze”, Grupa Wydawnicza FILIA 2025


Jeśli chcecie przeczytać lekki, lecz wciągający kryminał, polecam dziś „Mieszkanie na ostatnim piętrze” nowej polskiej gwiazdki tego gatunku – Agaty Zamarskiej.

Mieszkająca i pracująca w Londynie Karolina nagle otrzymuje niepokojący telefon z :Polski z informacją o niespodziewanej śmierci swojej siostry Moniki, z którą utrzymywała jedynie okazjonalne kontakty. Natychmiast przybywa do Warszawy, zatrzymuje się  w swoim rodzinnym mieszkaniu, w którym po śmierci rodziców mieszkała już tylko Monika i rozpoczyna przygotowania do pogrzebu, a potem do sprzedaży majątku. Poznaje dwójkę sąsiadów, młodych atrakcyjnych ludzi, z którymi Monika wydawała się utrzymywać bardzo przyjazne, bliskie relacje. Tamara jest samotną mamą rezolutnej Amelki i z sukcesem prowadzi cukiernię w mieście. Jest także Przystojny Filip – autor poczytnych horrorów.

Jednym z celów, który wyznacza sobie Karolina, jest ustalenie co naprawdę przydarzyło się Monice. Czy zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, jak uważa policja, czy może było to samobójstwo. Za drugą opcją  przemawia pamiętnik młodej kobiety oraz tragedie, które wydarzyły się w rodzinie Karoliny i Moniki przed laty. Porządkowanie dokumentów i rzeczy osobistych zmarłej dziewczyny ujawnia kolejne fakty, zaś bliższe poznanie sąsiadów i przyjaciół Moniki oraz spotkania z panią Heleną, mieszkającą w kamienicy od lat, rzucają nowe światło na sprawę nieżyjącej siostry. Co tak naprawdę doprowadziło do śmierci Moniki?

Fabuła powieści prowadzona jest dwutorowo: pierwszoosobowa narracja Karoliny prezentuje bieżącą akcję, zaś pojawiające się sporadycznie wspomnienia Moniki powoli przybliżają nas do prawdy, co jest ciekawym zabiegiem literackim. Książka ma dobre tempo, którego nie wytraca do końca. Bohaterowie – głównie Karolina, Tamara i Filip – ukazani są w absorbujący sposób. Dzięki temu książkę połyka się nieomal natychmiast.

„Mieszkanie na ostatnim piętrze” nie jest książką niezwykłą, na zawsze zapadającą w pamięć, ale to przyzwoity thriller, który czyta się z przyjemnością i niesłabnącym zaciekawieniem. Powieść jest z  pewnością godna relaksacyjnej lektury w ostatni już, niestety, weekend wakacji.

Moja ocena: 6/10  

wtorek, 26 sierpnia 2025

 

DLACZEGO ROK 1984 BYŁ DLA MNIE BARDZO WAŻNY – WSPOMNIENIA SPRZED 40 LAT


Niedawno skończył się rok 2024, tym samym zamykając rocznicę 40 lat od roku 1984, który uważam za najważniejszy rok mojego życia, rok, który mnie ukształtował. „Jak to?” – zakrzykną niektórzy. „Przecież Ty wtedy miałeś 10 lat. Jak taki moment w życiu może być aż tak istotny?”.

Otóż, może. Zacznę od tego, że w 1984 roku zacząłem uczyć się angielskiego – w Spółdzielczym Domu Kultury w Płocku. To nie było wtedy wcale takie oczywiste, bo w szkołach panował wszechobecny rosyjski i nauka angielskiego była swego rodzaju przywilejem. Na początku nie byłem aż taki zachwycony, choć nauka języka nie była dla mnie dużym wyzwaniem. Nie do końca odpowiadał mi mój pierwszy nauczyciel – były lotnik biorący udział w bitwie o Anglię. Wiosną i latem zazdrościłem dzieciakom, które widziałem przez okno bawiące się na placyku przed domem kultury, ale bardzo lubiłem swoja grupę, szybko robiłem postępy i … połknąłem bakcyla. I tak ten angielski ze mną został do dziś. Potem poszedłem na anglistykę i od blisko 30 lat nauczanie angielskiego jest moim podstawowym zajęciem.

A jak to się stało, że zostałem nauczycielem? No właśnie – 1984 również miał na to wpływ. Moja Siostra rozpoczęła wtedy studia pedagogiczne z myślą o podjęciu pracy nauczycielki i jak wracała z Łodzi i opowiadała o swoich zajęciach, jakoś mnie to fascynowało. I ten angielski w parze z rodzinnymi tradycjami (Dziadek ze strony Mamy był nauczycielem matematyki) doprowadziły mnie już naprawdę wtedy – w 84 roku do tego, że powinienem zostać nauczycielem. Wprawdzie wówczas bardziej myślałem o języku polskim, ale potem (już nie w 1984 roku) angielski zwyciężył.

Rok 1984 to jednak przede wszystkim rok, który uczynił ze mnie niewolnika muzyki i list przebojów, a był to rok muzycznie wybitny! 7 stycznia po raz pierwszy spisałem notowanie Listy Przebojów Programu Trzeciego – notatki te prowadziłem przez wiele lat (do czasu, kiedy wyparło je internetowe archiwum) i były dla mnie Biblią, oknem na świat, ulubioną lekturą. Kochałem Listę Trójki, kochałem pana Marka Niedźwieckiego, byłem od Jego audycji uzależniony. Wprawdzie Listy zacząłem słuchać w czerwcu 1983 roku, ale rok 1984 to już pełen rok śledzenia Listy i moich notatek.

20 czerwca 1984 roku, tuz przed rozpoczęciem wakacji po czwartej klasie podstawówki, skompilowałem swoja pierwszą listę przebojów – mój TOP 20, inspirowany głównie przez Listę Trójki, ale też Listę Programu Pierwszego (też taka była), Telewizyjną Listę Przebojów oraz Przeboje Dwójki. W pierwszym notowaniu zwyciężyła Republika i „Obcy astronom”. 20 czerwca ubiegłego roku obchodziłem 40. rocznicę istnienia mojej listy, nadal skrupulatnie co tydzień układam swoje notowania, obecnie TOP 25. Jestem z tego bardzo dumny i niczego (poza podstawowymi czynnościami życiowymi) nie robiłem w życiu tak długo, jak układanie mojej listy.

W 1984 roku zrozumiałem, że takie listy przebojów, jak Trójka, powstają tez w innych krajach i dzięki przedrukom w polskiej prasie zobaczyłem listę brytyjską, listę amerykańskiego Billboardu, za koniec roku kolega Ojca przywiózł mi z Anglii dwa numery muzycznego tygodnika Record Mirror z pełną UK TOP 75 Singles & Albums. Byłem tym zafascynowany i dołączyłem (wówczas jeszcze zupełnie nieświadomie) do grupy tzw. chart freaków. Takich ludzi całkowicie oddanych listom przebojów jest w Polsce i na świecie dużo więcej, ale to zrozumiałem dopiero wiele lat później, dzięki Internetowi.

Rok 1984 był muzycznie genialni. Dwa spośród TOP 10 moich albumów wszech czasów ukazały się właśnie wtedy: czarujące „Into the gap” tria Thompson Twins (czy jeszcze ich ktoś pamięta?) oraz fenomenalne „Treasure” Cocteau Twins. Rok 1984 to genialne płyty Alison Moyet, Frankie Goes To Hollywood, U2 (mój pierwszy kontakt z tym zespołem dzięki „Pride (In the name of love”), Wham! i George’a Michaela (choć wtedy wszyscy kpili, że George i Andrew to bardziej produkty zabiegów dentystyczno-fryzjerskich niż prawdziwi artyści), Prince’a, Tiny Turner, Howarda Jonesa i Nika Kershawa, Sade i wielki sukces Madonny i „Like a virgin”. Prawdą jest, że śpiewającą Madonnę usłyszałem dopiero w lutym 1985 roku, ale w 1984 „podmiot artystyczny” ukrywający się pod tą nazwą / tym imieniem / pseudonimem, zaczął mnie intrygować. Madonna była wysoko na różnych listach przebojów (poza Polską) i bardzo chciałem wiedzieć, cóż to za muzyczny kameleon. Aby się dowiedzieć, musiałem jeszcze trochę poczekać.

1984 to także cudowny rok dla polskiego popu i rocka z dominacją Lady Pank, Republiki, Maanamu, Bajmu, Lombardu, Urszuli, Oddziału Zamkniętego i wielu innych cudownych rodzimych artystów. To z całą pewnością jeden z najlepszych sezonów artystycznych w historii muzyki.

I tak – to prawda, że rok 1984 mnie ukształtował – nieco później przyszła jeszcze fascynacja filmem, ale duża część moich najważniejszych pasji urodziła się w 1984 roku. Blog zacząłem prowadzić dopiero 36 lat później, ale dziś świętuję wpis numer 600 i zapraszam wszystkich do jak najczęstszego obcowania z Popkulturalnym Maniakiem.

Źródło ikonografii: https://www.billboard.com/music/music-news/1984-best-year-of-pop-music-ever-essay-6296392/