niedziela, 28 września 2025

 

„ZAMACH NA PAPIEŻA”, Polska 2025

Premiera kinowa: 26 września 2025


Jednym z najbardziej zapamiętanych filmów 1973 roju jest bez wątpienia głośny sensacyjny klasyk „Dzień Szakala” o planowanym zamachu na Charlesa de Gaulle’a. W naszych kinach pojawia się właśnie rodzima produkcja „Zamach na Papieża” w reżyserii Władysława Pasikowskiego z Bogusławem Lindą w roli głównej. Czy to polska odpowiedź na „Dzień Szakala”?

Jest rok 1981. Polskie służby specjalne otrzymują z Moskwy rozkaz zorganizowania zamachu na Karola Wojtyłę – Papieża-Polaka, którego działalność, choćby wspieranie ruchu Solidarność, może zagrozić stabilności bloku wschodniego. Zamachu na Papieża ma dokonać turecki zabójca Ali Agca, a tegoż z kolei tuż po zamachu ma zgładzić polski strzelec wyborowy i były as wywiadu, Konstanty „Bruno” Brusicki (Bogusław Linda). Snajper nie jest chętny, by angażować się w tę sprawę, ale służby specjalne w osobach Szymurka (świetny Ireneusz Czop) i jego nierozgarniętego asystenta Władeczka (równie dobry Dobromir Dymecki) wykorzystują jego terminalne stadium choroby nowotworowej płuc oraz szantażują go – jeśli nie podejmie się udziału w akcji, zginie jego mieszkająca w Hamburgu córka.

Bruno wynajmuje zaprzyjaźnioną prostytutkę Biankę (Karolina Gruszka) i udaje się na południe Polski, by przygotować się do zamachu i poukładać pewne rzeczy w życiu…

Film ma wiele zalet – mocne i ostre dialogi zapadają w pamięć. Oprócz wspomnianych bardzo dobrych ról aktorskich Lindy, Czopa, Dymeckiego i Gruszki znakomicie na drugim planie wypadają Adam Woronowicz jako lokalny sekretarz komitetu partii oraz Zbigniew Zamachowski – szef miejscowej policji. Ciekawie na ekranie wypada też przełom lat 70-tych i 80-tych – widać to w scenografii, kostiumach i fryzurach. Temat jest chwytliwy – Pasikowski nie próbuje na siłę odtwarzać historii, ubarwia ją z kolei lokalnym kolorytem i dodatkowym wątkiem kryminalnym (zaginięcia dzieci). Linda – jest po prostu dobry, ze swoimi powłóczystymi spojrzeniami i autentycznym smutkiem w oczach.

A jednak film nie jest do końca udany, mimo całego swojego potencjału. W obrazie jest wiele dłużyzn – przygotowań do zamachu, próbnych strzałów, cichych rozważań głównego bohatera. Film wytraca wówczas swoje tempo i staje się chwilami po prostu nudny. A może po prostu taka jest specyfika filmów o snajperach, bo podobne wolne tempo miał ostatni film Davida Finchera „Zabójca”.

Nie jestem wielbicielem kina sensacyjnego i nigdy nie przepadałem na filmami Pasikowskiego, choć mam pełną świadomość, że dla wielu to najbardziej kultowy polski reżyser. „Zamach na Papieża” – mimo wielu pozytywów – nie przekonał mnie do siebie.

Moja ocena: 6/10

1 komentarz:

  1. Czemu mi się wydawało, że ten film wychodzi jakoś w listopadzie? No nie wiem. Linde i Pasikowskiego trzeba by obejrzeć. Jestem bardzo ciekawy.

    OdpowiedzUsuń