Madonna „True Blue”, Sire Records

30 czerwca 1986 roku ukazała się jedna z najważniejszych płyt
mojego życia i – obok „Like a Prayer” i „Confessions on a Dance Floor” – jedna z
trzech moich ulubionych płyt Madonny – „True Blue”. To zestaw tętniących
życiem, pełnych energii dziewięciu przebojowych nagrań, które nigdy się nie nudzą.
Mam dla tej płyty ogromny sentyment, bo jest to pierwszy krążek Madonny, który kupiłem
(jeszcze w formie kasety magnetofonowej).
W porównaniu z poprzednim albumem – „Like a Virgin”, „True
Blue” to płyta dużo bardziej kompletna, pełna. Madonna staje się coraz
dojrzalszą i świadomą siebie kobietą i artystką. Na płycie słychać też, że jest
spełniona – ogromną inspiracją przy powstawaniu wydawnictwa był fakt, że tuż
przed nagraniem płyty Madonna poślubiła Seana Penna, znanego amerykańskiego
aktora, którego do dziś uznaje za największą miłość swojego życia.
Aż pięć nagrań z płyty ukazało się na singlu i podbiło listy
przebojów. Zapowiedzią albumu stała się piękna balladowa kompozycja „Live To
Tell” z filmu „At Close Range”, z lirycznym tekstem i video clipem. Kolejnym
promującym płytę nagraniem było „Papa Don’t Preach” – jeden z najważniejszych
tekstowo utworów Madonny, który stał się dla wielu kobiet manifestem praw do
decydowania o własnym losie. Uzupełnieniem piosenki jest znakomite video z
Dannym Aiello w roli ojca Madonny. Jako trzeci singiel z płyty wybrano radosny
i stylizowany muzycznie i teledyskowo na lata 60-te słodki tytułowy „True Blue”.
Kolejnym nagraniem z płyty, którym artystka zaatakowała listy przebojów było
znakomite „Open Your Heart”. W teledysku do nagrania Madonna wciela się w rolę
erotycznej tancerki z peep show. To na planie tego teledysku zostało wykonane
przepiękne zdjęcie na okładkę płyty, autorstwa Herba Rittsa.
Prawdziwy singlowy rarytas Madonna zostawiła jednak na
koniec promocji albumu – był to fantastyczny, wakacyjny utwór „ La Isla Bonita”,
inspirowany kulturą latynoską. Na płycie można jeszcze odnaleźć taneczne, pełne
witalności nagranie „Where’s the Party” – apoteozę młodości i zabawy,
poważniejsze w wymowie „White Heat”, wesołe „Jimmy, Jimmy” i ciekawe
brzmieniowo, kończące płytę nagranie „Love Makes the World Go Round”.
Płyta, napisana i wyprodukowana w całości przez Madonnę,
Stephena Braya i Patricka Leonarda, tworzy spójną, równą jakość. Na albumie nie
ma właściwie słabych nagrań, których nie chce się słuchać podczas muzycznego
powrotu do albumu. Słuchanie płyty zawsze wprowadza w dobry nastrój i dostarcza
dużo pozytywnej energii.
Naprawdę warto, by dziś – 34 lata po premierze albumu – wrócić
do przebojowych nagrań Madonny sprzed lat i posłuchać, że są nadal świeże,
pozytywne i udane.
Moja ocena: 10/10