HEATHER MORRIS „Tatuażysta z Auschwitz”, Wydawnictwo Marginesy 2018
Do wstrząsającego tekstu nowozelandzkiej pisarki Heather
Morris „Tatuażysta z Auschwitz” przymierzałem się kilkukrotnie. Decyzję podjąłem
ostatecznie w tym roku, bo książkę wypromował na nowo serial dostępny obecnie
na platformie Sky Showtime. Serialu na pewno nie obejrzę, bo ogólnie bardzo
rzadko korzystam z tej formy kultury, a poza tym nie mam dostępu do wspomnianej
platformy, ale powieść przeczytałem jednym tchem.
Książka „Tatuażysta z Auschwitz” jest ponoć oparta na
prawdziwej historii słowackiego Żyda, Ludwiga „Lalego” Eisenberga, który
przetrwał dramat obozu koncentracyjnego, a w Auschwitz-Birkenau poznał Gitę –
miłość swojego życia. Aby przeżyć, Lale zdecydował się na swoistą kolaborację z
nazistami, przyjmując funkcję tatuażysty – to spod jego igły wyszły tysiące
numerów więźniów obozu zagłady, które tatuował na przedramieniu wszystkim nowo
przybyłym bez względu na rasę, narodowość, język, czy religię – dla nazistów po
przekroczeniu bramy obozu wszyscy stawali się sobie równi, stawali się niczym.
Lale był świadkiem najtragiczniejszych zbrodni, jakie
widziała historia narodu ludzkiego. Piekło obozu pozwoliła mu przetrwać ciężka
praca, dzięki której mógł cieszyć się w obozie pewnymi udogodnieniami, ale
przede wszystkim niezwykła miłość do poznanej w Birkenau 18-letniej
pięknej słowackiej dziewczyny, Gity. Ich
krótkotrwałe spotkania pozwalały im na chwilową ucieczkę od okrutnej
rzeczywistości i na wiarę, że po zakończeniu wojny będą razem. Lale przeżył.
Czy udało się to jego ukochanej?
Po ponad 60 latach Lale decyduje się przedstawić swoją
historię nowozelandzkiej dziennikarce i autorce scenariuszy, Heather Morris.
Syzyfowa wręcz praca pisarki pozwala jej stwierdzić, że przedstawione przez
Lalego wydarzenia są zgodne z historycznymi faktami, dlatego „Tatuażysta z Auschwitz”
jest fabularyzowanym dokumentem historycznym, bolesnym, niezwykle trudnym w
czytaniu, ale pozbawionym zbędnego sentymentalizmu.
Książka stała się wielkim przebojem literackim, i to bardzo
dobrze, bo prawdę o II wojnie światowej i o tym, jaki los człowiek zgotował
innemu człowiekowi, należy pielęgnować jako ostrzeżenie na przyszłość. Takich
dokumentów są, oczywiście, dziesiątki, większość z nich powstała tuż po wojnie.
Ten przypadek jest zupełnie odmienny. Historia została spisana przeszło 60 lat
po faktycznych historycznych wydarzeniach. Czy Lale Eisenberg-Sokołow obawiał się
moralnej odpowiedzialności za współpracę z Niemcami? Czy praca, którą
wykonywał, była inna od pracy w kamieniołomach? Czy mamy prawo oceniać jego
postawę i wolę walki o życie? Heather Morris zadaje w książce te wszystkie
pytania i skłania do zadumy i refleksji.
„Tatuażysta z Auschwitz” nie jest przyjemną wakacyjną
lekturą, ale to książka udana i ważna. Uważam, że powinni sięgnąć po nią młodzi
ludzie, żeby więcej wiedzieć i starać się zrozumieć. Zarówno tekst Heather
Morris, jak i bardzo dobry przekład Kai Gucio, są świetnie napisane i
skomponowane. „Tatuażysta z Auschwitz” jest godny Waszej uwagi.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz