środa, 8 lipca 2020

Sylwia Kokot-Martin „Potrawka z surojadki” Dreammee Little City Publisher 2019

52073287. sx318 sy475

Nieczęsto będzie się zdarzać, że będę mógł zaproponować jakieś artystyczne dzieło stworzone przez osobę, którą osobiście znam, a tak dzieje się w tym przypadku. Sylwię Kokot poznałem jeszcze podczas studiów – spotkaliśmy się, pracując dla Amerykańskiego Korpusu Pokoju (Poland IX) jako instruktorzy języka polskiego. Pracowaliśmy też wspólnie nad publikacją podręcznika do nauki języka polskiego dla cudzoziemców, zatytułowanego „Jesteśmy w Polsce”. Sylwia miała nie tylko znakomite pomysły metodyczne, ale przygotowała także fantastyczne ilustracje do książki. Autorka od lat mieszka w Orlando na Florydzie, gdzie promuje polska kulturę i naucza naszego języka ojczystego.  Media społecznościowe pozwoliły nam ponownie zetknąć się po latach.

Z ogromną przyjemnością sięgnąłem po powieść Sylwii o enigmatycznym tytule „Potrawka z surojadki”. Książka jest wzruszającym i wspaniale napisanym powrotem do czasów dzieciństwa, początku trudnych lat 80-tych w Polsce. Powieść przedstawia losy rodziny Koguczaków – pana Rafała – artysty-fotografika, człowieka pełnego inicjatyw i prawdziwej artystycznej duszy, jego żony Darii – kobiety twardo stąpającej po ziemi, niekwestionowanej głowy rodziny, oraz ich czwórki dzieci: Flawii, Szymona, Alicji i Bereniki. Nietrudno odgadnąć, że „Potrawka z surojadki” to powieść z kluczem – rodzina Koguczaków to literackie alter ego rodziny Kokotów. Pan Rafał to w rzeczywistości Michał Kokot – nieżyjący już, niestety, znany toruński malarz, fotografik i działacz kultury, pani Daria – to Maria Kokot – bibliotekoznawca, Flawia – to sama Sylwia – narratorka książki, a pozostali Koguczakowie to rodzeństwo autorki.

Sylwia Kokot-Martin w urokliwy sposób, piękną polszczyzną, opisuje dzieciństwo typowych dzieci stanu wojennego – bez komputerów, smartfonów i markowych ubrań, ba, bez podstawowych, w większości reglamentowanych, artykułów w sklepach, a mimo to dzieci szczęśliwych, kochających swoich rodziców i siebie nawzajem, nauczonych porządku i szacunku wobec istotnych wartości. Losy małych Koguczaków przypominają nieco przygody dzieciaków z serialowej „Rodziny Leśniewskich”, czy może nawet „Dzieci z Bullerbyn”.

Państwo Koguczakowie niedawno wprowadzili się do nowego mieszkania na osiedlu z wielkiej płyty w Toruniu, a dodatkowo zainwestowali w zrujnowany dom z kawałkiem pola tuż przy lesie za miastem. Miejsce to staje się rodzinnym azylem, ucieczką z blokowiska, sposobem na niesamowite wakacje. Dzieciaki spędzają tu ze sobą mnóstwo czasu, uczą się życia, mają wiele przygód, często smutnych, często bardzo zabawnych – ojciec otwiera skansen na wsi, rodzina zajmuje się hodowlą jedwabnika, Flawia ma typowe rozterki wieku dojrzewania, Koguczaków odwiedzają znajomi i przyjaciele. Idylliczną atmosferę książki przerywa 13 grudnia 1981 – ogłoszony zostaje stan wojenny, a pani Daria zostaje aresztowana za angażowanie się w działalność nowego związku zawodowego „Solidarność”.

Książka jest naprawdę znakomita. Trudno mi ustalić, co w tekście jest fikcją literacką, a ile w nim rodzinnych prawd, ale szczegółowe odtworzenie atmosfery lat 80-tych jest naprawdę fenomenalne. Zawsze wydawało mi się, że pamiętam mnóstwo szczegółów ze swojego dzieciństwa, ale przy opisach Sylwii oraz przytaczaniu języka używanego w tamtych czasach przez autorkę, moja pamięć wydaje się niezwykle wybiórcza.

Pozycja z pewnością zainteresuje obecnych czterdziestolatków, którzy na pewno mogą identyfikować się z wieloma wydarzeniami z życia Flawii i jej rodzeństwa. Starsi czytelnicy mogą utożsamiać się z Państwem Koguczakami, bo łączą ich z nimi liczne trudne doświadczenia życia w peerelowskiej Polsce, dla młodszych czytelników może to być częściowo wspaniała zabawa przy lekturze, a zarazem idealna lekcja współczesnej historii – w dużej mierze oparta na faktach i doświadczeniach autorki.

To ogromna szkoda, że „Potrawka z surojadki” nie ukazała się nakładem żadnego polskiego wydawnictwa. To książka na wskroś przepełniona Polską i miłością do polskiej tradycji, opisująca bardzo polskie sytuacje i doświadczenia. Polecam gorąco wszystkim czytelnikom. Zawsze mogę tę udaną pozycję pożyczyć zainteresowanym. Sylwio, dziękuję Ci za te książkę i czekam na więcej!

Moja ocena: 9/10


1 komentarz:

  1. Po takim pięknym wstępie i samej recenzji pozostaje mi tylko książkę kupić i oddać się lekturze. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń