Sylwia Kokot-Martin „Potrawka z surojadki” Dreammee Little City Publisher 2019

Nieczęsto będzie się zdarzać, że będę mógł zaproponować
jakieś artystyczne dzieło stworzone przez osobę, którą osobiście znam, a tak
dzieje się w tym przypadku. Sylwię Kokot poznałem jeszcze podczas studiów –
spotkaliśmy się, pracując dla Amerykańskiego Korpusu Pokoju (Poland IX) jako
instruktorzy języka polskiego. Pracowaliśmy też wspólnie nad publikacją
podręcznika do nauki języka polskiego dla cudzoziemców, zatytułowanego
„Jesteśmy w Polsce”. Sylwia miała nie tylko znakomite pomysły metodyczne, ale
przygotowała także fantastyczne ilustracje do książki. Autorka od lat mieszka w
Orlando na Florydzie, gdzie promuje polska kulturę i naucza naszego języka
ojczystego. Media społecznościowe
pozwoliły nam ponownie zetknąć się po latach.
Z ogromną przyjemnością sięgnąłem po powieść Sylwii o
enigmatycznym tytule „Potrawka z surojadki”. Książka jest wzruszającym i
wspaniale napisanym powrotem do czasów dzieciństwa, początku trudnych lat
80-tych w Polsce. Powieść przedstawia losy rodziny Koguczaków – pana Rafała –
artysty-fotografika, człowieka pełnego inicjatyw i prawdziwej artystycznej
duszy, jego żony Darii – kobiety twardo stąpającej po ziemi, niekwestionowanej
głowy rodziny, oraz ich czwórki dzieci: Flawii, Szymona, Alicji i Bereniki.
Nietrudno odgadnąć, że „Potrawka z surojadki” to powieść z kluczem – rodzina
Koguczaków to literackie alter ego rodziny Kokotów. Pan Rafał to w
rzeczywistości Michał Kokot – nieżyjący już, niestety, znany toruński malarz,
fotografik i działacz kultury, pani Daria – to Maria Kokot – bibliotekoznawca,
Flawia – to sama Sylwia – narratorka książki, a pozostali Koguczakowie to
rodzeństwo autorki.
Sylwia Kokot-Martin w urokliwy sposób, piękną polszczyzną, opisuje
dzieciństwo typowych dzieci stanu wojennego – bez komputerów, smartfonów i
markowych ubrań, ba, bez podstawowych, w większości reglamentowanych, artykułów
w sklepach, a mimo to dzieci szczęśliwych, kochających swoich rodziców i siebie
nawzajem, nauczonych porządku i szacunku wobec istotnych wartości. Losy małych
Koguczaków przypominają nieco przygody dzieciaków z serialowej „Rodziny
Leśniewskich”, czy może nawet „Dzieci z Bullerbyn”.
Państwo Koguczakowie niedawno wprowadzili się do nowego
mieszkania na osiedlu z wielkiej płyty w Toruniu, a dodatkowo zainwestowali w
zrujnowany dom z kawałkiem pola tuż przy lesie za miastem. Miejsce to staje się
rodzinnym azylem, ucieczką z blokowiska, sposobem na niesamowite wakacje.
Dzieciaki spędzają tu ze sobą mnóstwo czasu, uczą się życia, mają wiele
przygód, często smutnych, często bardzo zabawnych – ojciec otwiera skansen na
wsi, rodzina zajmuje się hodowlą jedwabnika, Flawia ma typowe rozterki wieku
dojrzewania, Koguczaków odwiedzają znajomi i przyjaciele. Idylliczną atmosferę
książki przerywa 13 grudnia 1981 – ogłoszony zostaje stan wojenny, a pani Daria
zostaje aresztowana za angażowanie się w działalność nowego związku zawodowego
„Solidarność”.
Książka jest naprawdę znakomita. Trudno mi ustalić, co w
tekście jest fikcją literacką, a ile w nim rodzinnych prawd, ale szczegółowe
odtworzenie atmosfery lat 80-tych jest naprawdę fenomenalne. Zawsze wydawało mi
się, że pamiętam mnóstwo szczegółów ze swojego dzieciństwa, ale przy opisach
Sylwii oraz przytaczaniu języka używanego w tamtych czasach przez autorkę, moja
pamięć wydaje się niezwykle wybiórcza.
Pozycja z pewnością zainteresuje obecnych
czterdziestolatków, którzy na pewno mogą identyfikować się z wieloma
wydarzeniami z życia Flawii i jej rodzeństwa. Starsi czytelnicy mogą utożsamiać
się z Państwem Koguczakami, bo łączą ich z nimi liczne trudne doświadczenia
życia w peerelowskiej Polsce, dla młodszych czytelników może to być częściowo
wspaniała zabawa przy lekturze, a zarazem idealna lekcja współczesnej historii
– w dużej mierze oparta na faktach i doświadczeniach autorki.
To ogromna szkoda, że „Potrawka z surojadki” nie ukazała się
nakładem żadnego polskiego wydawnictwa. To książka na wskroś przepełniona
Polską i miłością do polskiej tradycji, opisująca bardzo polskie sytuacje i
doświadczenia. Polecam gorąco wszystkim czytelnikom. Zawsze mogę tę udaną
pozycję pożyczyć zainteresowanym. Sylwio, dziękuję Ci za te książkę i czekam na
więcej!
Moja ocena: 9/10
Po takim pięknym wstępie i samej recenzji pozostaje mi tylko książkę kupić i oddać się lekturze. Dzięki!
OdpowiedzUsuń