sobota, 6 września 2025

 

„ZŁODZIEJ Z PRZYPADKU” (Caught Stealing), USA 2025


Premiera kinowa: 25 sierpnia 2025

Darren Aronofsky to jeden z moich ulubionych reżyserów. Lubię jego niepokojące obrazy, a „Requiem dla snu”, a zwłaszcza „Czarny łabędź” z oscarową rolą Natalie Portman to bardzo ważne filmy mojego życia. A jaka jest najnowsza produkcja Aronofsky’ego „Złodziej z przypadku”?

Otóż „Złodziej z przypadku” to prawdziwa jazda bez trzymanki szybkim i atrakcyjnym rollercoasterem, udana amerykańska komedia gangsterska, która w żaden sposób nie przypomina poprzednich dzieł reżysera, a swoją formą, treścią i sposobem prowadzenia aktorów przywodzi na myśl raczej kino braci Coenów, czy Guy’a Richiego niż Darrena Aronofsky’ego.

Głównym bohaterem filmu jest młody chłopak, Hank (bardzo dobry Austin Butler), typowy bad boy, który nie stroni od dobrej zabawy i kieliszka, barman, były baseballista, którego udana kariera sportowa runęła w gruzy po tragicznym wypadku. Chłopak mieszka w szemranej nowojorskiej kamienicy, gdzie często odwiedza go jego atrakcyjna dziewczyna Yvonne (Zoe Kravitz – tak, córka słynnego L’enny’ego). Sąsiadem Hanka jest Brytyjczyk Russ (świetna drugoplanowa rola Matta Smitha), który okazuje się być dealerem narkotyków. Po ucieczce Russa do Anglii Hank zostaje pomyłkowo uznany za handlarza dragami i rozpoczyna się za nim morderczy pościg okrutnej rosyjskiej mafii i dwóch nie mniej niebezpiecznych chasydzkich braci – Lipy i Shmullego (komiczne kreacje Lieva Schreibera i Vincenta D’Onofrio). Trup ściele się gęsto, a Hankowi powoli kończą się drogi ucieczki…

„Złodziej z przypadku” to udane i przyjemne kino, choć nie brak w obrazie scen przemocy. Film zręcznie przywołuje atmosferę lat 90-tych swoją formą i ścieżką dźwiękową (z fragmentem fantastycznego „Ray of light” Madonny w jednej z barowych scen).

Podoba mi się, jak rozwija się kariera Austina Butlera. Ten młody Kalifornijczyk rzucił mnie na kolana swoją rolą Presleya w filmie „Elvis” (do dziś uważam, że nie powinno skończyć się tu na nominacji do Oscara i Austin powinien dostać złotą statuetkę za tę rolę), był świetny w „Diunie”, zagrał ciekawą rolę w „Motocyklistach” i teraz – w „Złodzieju z przypadku” – ponownie udaje mu się przykuć uwagę widza i zaskarbić jego sympatię. Obawiam się tylko, by nie przylgnęła do niego etykieta aktora grającego nieco zblazowane, znudzone życiem postaci, z trudem układające sobie relacje z kobietami. Trzymam kciuki za Butlera.

Film na pewno nie jest wybitny, ale ogląda się go bardzo dobrze, widać sprawną rękę znanego reżysera, a aktorzy z nawiązką wywiązują się ze swojego zadania. Warto zatem udać się do kina na seans „Złodzieja z przypadku” – to nie będzie stracony czas.

Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz