„PIKNIK POD WISZĄCĄ SKAŁĄ” (Picnic at Hanging Rock), Australia 1975
Dziś recenzja filmu, który właśnie trafił do kin, nie jest
to jednak nowa pozycja, ale wybitny klasyczny obraz australijskiego reżysera
Petera Weira „Piknik pod Wiszącą Skałą” z 1975 roku. Film w zremasterowanej
wersji pojawił się w kinach z okazji jubileuszu 50-lecia powstania.
Widziałem „Piknik pod Wiszącą Skałą” w telewizji w latach
80-tych, ale duży ekran i nostalgia pozwoliły na spojrzenie na arcydzieło z
nieco innej perspektywy.
Jest rok 1900, Australia, dzień Świętego Walentego.
Uczennice prestiżowej prywatnej pensji dla dziewcząt udają się na wycieczkę w
góry. To nie ma być męcząca wędrówka, raczej spacer z piknikiem. Cztery spośród
dziewcząt za zgodą nauczycielek decydują się na wspinaczkę nieco wyżej w góry,
wraca tylko jedna z nich, która niczego nie może sobie przypomnieć. Okazuje
się, że zaginęła także jedna z nauczycielek…
Rozpoczynają się intensywne poszukiwania, w których udział
bierze policja, miejscowi i dwójka młodych chłopców, którzy jako ostatni
widzieli wędrujące dziewczęta: Brytyjczyk Michael (Dominic Guard) i Australijczyk
Albert (John Jarratt). Cudem udaje się odnaleźć jedną z zaginionych. Czy uda
się rozwikłać zagadkę zaginionych dziewcząt?
W filmie z pozoru nic się nie dzieje – najpierw obserwujemy
wędrujące dziewczęta, a potem trwają żmudne bezowocne poszukiwania. Peter Weir
tworzy jednak niezwykłą, magiczną, niepowtarzalną atmosferę w tym obrazie, że
ogląda się go jak najlepsze kino akcji, pełne nieoczekiwanych zwrotów i
zaskoczeń. Film jest przepięknie sfotografowany – pewne sceny mogłyby uchodzić
za impresjonistyczne obrazy, twórcy filmu zresztą celowo zwalniają kadry, żeby
można było w pełni docenić i podziwiać piękno wybranych ujęć. Przez cały czas
zastanawiamy się też, dlaczego doszło do tego incydentu, co się tak naprawdę
stało, jakie siły kierowały dziewczętami i nauczycielką, by boso wędrować coraz
wyżej – ku wierzchołkom gór.
Bardzo ważną rolę w filmie odgrywa właścicielka pensji – Pani
Appleyard (wybitna kreacja Rachel Roberts). Dla niej tragedia, która wydarzyła
się pod Wiszącą Skałą, oznaczała koniec jej życia, koniec dzieła, które
stworzyła – elitarnej szkoły dla dziewcząt, osobistą i zawodową porażkę.
Peter Weir przez lata tworzył lepsze i nieco słabsze kino,
wspomnę tu te lepsze przykłady: „Rok niebezpiecznego życia” z Melem Gibsonem, „Stowarzyszenie
Umarłych Poetów” z Robinem Williamsem, czy „Truman Show” z Jimem Carreyem. Nigdy
już nie osiągnął w filmie takiego poziomu artyzmu, jak w swoim arcydziele z
1975 roku.
„Piknik pod Wiszącą Skałą” to jeden z najlepszych i
najwybitniejszych filmów, jakie kiedykolwiek stworzono. Kino artystyczne na
najwyższym poziomie. Piękne widoki, niepokojąca wspaniała muzyka, potęga natury
i nierozwikłana zagadka, która na zawsze zmieniła życie wszystkich bohaterów…
Recenzję tę dedykuję Zosi Sarneckiej, bo wiem, że to dla
Niej bardzo ważny film.
Moja ocena: 10/10 (bezapelacyjnie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz