„VINCI 2”, Polska 2025
Premiera kinowa: 25 lipca 2025
Juliusz Machulski od lat 80-tych należy do grona moich
ulubionych polskich reżyserów. „Seksmisja” i „Kingsajz” to jedne z moich rodzimych
klasyków wszech czasów, lubię też „Kilerów”, a z nowszych produkcji wyróżnię „Ile
waży koń trojański”, „Kołysankę” i film „Vinci”. No właśnie – „Vinci”- udana
komedia kryminalna sprzed 20 lat. Czy potrzebowaliśmy zatem „Vinci 2”?
Kontynuacja filmu z 2004 roku właśnie przebojem wdarła się
na ekrany kin. Fabuła jest z grubsza podobna do historii z pierwszej produkcji.
Cuma (świetny jak zwykle Robert Więckiewicz) – były złodziej dzieł sztuki -
mieszka spokojnie w Hiszpanii wraz z uroczą partnerką Carmen, kiedy nagle
otrzymuje ofertę nie do odrzucenia: do Krakowa do Mangghi - Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej przywieziony zostanie japoński miecz – niezwykle kosztowny eksponat, który
należy ukraść. Cuma rzuca wszystko i udaje się do Krakowa, gdzie dowiaduje się,
że nad kradzieżą pracuje już duet młodych złodziei – Duch i Cień (nieźli Piotr
Witkowski i Jędrzej Hycnar).
W zaistniałej sytuacji Cuma montuje swoją ekipę, do której
dołączają znani z poprzedniego skoku Szerszeń (Borys Szyc), Magda (dystyngowana
Kamila Baar) oraz Werbus (Jacek Król – szkoda, że miał mniej do zagrania niż w
pierwszej części) wraz z jego dziećmi: Kornelią (Zofia Jastrzębska) i Jankiem
(Jan Jr. Bednarek). Któremu zespołowi uda się przejąć drogocenny artefakt?
Film mógłby być dobry, gdyby był o pół godziny krótszy.
Pierwsza część nieznośnie się dłuży, niektóre dialogi są drewniane i filmu nie
ratują udane sceny, czy pojawienie się znanych postaci w mini-epizodycznych
rolach (Grzegorz Turnau, Dominika Wielowieyska, DJ Wika). Akcja zdecydowanie
przyspiesza w drugiej części – podczas napadu, a zakończenie jest inteligentne
i dowcipne.
Niektórych momentów nie mogę jednak Machulskiemu wybaczyć.
Jedną z zupełnie niepotrzebnych scen jest spotkanie dwójki policjantów (Łukasz
Simlat, Marcin Dorociński). Poziom ich pełnej rzekomych żartów rozmowy zdecydowanie
przekraczał moje możliwości recepcyjne i interpretacyjne. Jedną z kategorii Węży
– polskiej nagrody dla najgorszych filmów – jest Występ poniżej talentu / Występ
poniżej godności. Dorociński naprawdę
zasłużył na tę nagrodę.
W filmie znajdziemy też pewne pozytywy: część scen jest
naprawdę zabawna i udana, Kraków jest pięknie pokazany i nie można niczego
zarzucić aktorstwu: Więckiewicz, Baar, Szyc, Ilona Ostrowska, Mirosław
Haniszewski są na ekranie po prostu bardzo dobrzy. Film może być sympatyczną,
lekką rozrywką i na pewno spodoba się wielu widzom. Mnie jednak do siebie nie
przekonał.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz