MAREK NIEDŹWIECKI, PIOTR STELMACH „Single z Żoliborza”, Wydawnictwo Literackie 2025
Pana Marka Niedźwieckiego i Pana Piotra Stelmacha – dwóch wielkich
muzycznych dziennikarzy – nie trzeba nikomu przedstawiać. „Single z Żoliborza”
to ich prowadzona od dawna audycja/podcast w Radiu 357, a teraz to także ich
książka. Na każdą książkę autorstwa Pana Marka czekam zawsze z wypiekami i niewyrównanym
oddechem. Nie inaczej było i tym razem!
„Single z Żoliborza” to zapis 34 rozmów obu znawców muzyki
poprockowej. Choć obu panów dzielą blisko dwie dekady życia, muzyczne zainteresowania
i osobowość, wiele ich łączy: miłość do radia i muzyki, ogromny szacunek dla
artystów i słuchaczy oraz – myślę – przyjaźń i zrozumienie. Początkowe rozmowy
dotyczą ogólnych wspomnień, podejścia do muzyki, wspólnych doświadczeń,
niespodziewanych przebojów, zapraszanych do radia gości, najlepszych i najsłabszych
wywiadów. Najważniejszą i najciekawszą częścią wydają się być rozdziały
poświęcone wspomnieniom o wielkich muzykach – z Polski i ze świata.
Od Abby i Beatlesów po
Coldplay – pełne ciekawostek, wspomnień, wzruszeń rozmowy dwóch doświadczonych
radiowców. Pojawia się także czwórka artystów polskich: kochana przez Marka
Niedżwieckiego Basia Trzetrzelewska jako pomost między nami a światem i
przykład bezprecedensowego sukcesu polskiej piosenkarki za Atlantykiem, ale
przede wszystkim Kora i Manaam, Grzegorz Ciechowski i Republika oraz Perfect.
Opowieści o Korze i Obywatelu G.C. szczególnie chwytają za serce, zwłaszcza
kiedy obaj dziennikarze mówią o prywatnych kontaktach, czy wręcz przyjaźni z nieżyjącymi
już wybitnymi muzykami. Nieocenionym dodatkiem dla mnie – fana list przebojów i
wszelkich statystyk i zestawień - są
prywatne TOP 5 Niedźwieckiego i Stelmacha, prezentowane po rozmowie o każdym wykonawcy.
Niedźwiecki i Stelmach inaczej myślą, inaczej mówią, Marek
jest bardziej stonowany w swoich wypowiedziach, bardziej wyważony, podczas gdy
Piotra, tak jak na antenie, rozsadza energia, mówi szybko, dużo, widoczna jest
ekscytacja dziennikarza. A co jest w tym wszystkim najwspanialsze? To jak
znakomicie panowie się uzupełniają, jak się wzajemnie rozumieją i nawet jeśli
ich podejście do danego artysty, utworu, czy gatunku jest odmienne, potrafią tę
swoją odmienność szanować i akceptować. Potrafią być wobec siebie szczerzy do
bólu, jak choćby podczas odpowiedzi na pytanie: Czego we mnie nie akceptujesz?
/ Co Cię we mnie irytuje?
Czy czegoś mi zabrakło? Naturalnie, sekcji poświęconej
Madonnie. Piosenkarka jest wprawdzie wzmiankowana w książce, ale uważam, że tak
wielkiej i popularnej gwieździe, z którą Pan Marek spotkał się osobiście w
Hotelu Ritz w Paryżu podczas promocji płyty „Bedtime stories”, należał się
osobny rozdział. No tak, najchętniej przeczytałbym całą książkę o tym, co
Panowie Niedźwiecki i Stelmach sądzą o Madonnie i jej niezwykłej karierze.
„Singli z Żoliborza” czyta się rewelacyjnie i po kilku
stronach zaczyna się mieć wrażenie, że jest współuczestnikiem tych rozmów, że
jest się gdzieś obok Pana Marka i Pana Piotra i obcuje się z ich ogromną wiedzą
i muzycznymi gustami. Książka jest bardzo ładnie wydana, a intrygującym
dodatkiem są zdjęcia dziennikarzy z gwiazdami światowego formatu, naszą rodzimą
muzyczną elitą oraz ozdobione autografami i dedykacjami okładki płyt wybitnych
artystów.
Książka jest idealną lekturą dla chart freaków, ludzi,
którzy kochają muzykę i listy przebojów, ale też dla tych, którzy przed laty
kochali Trójkę – Program Trzeci Polskiego Radia i którzy kształtowali swoje
gusta muzyczne dzięki audycjom Pana Marka i Pana Piotra. Trójka – stara, dobra radiostacja,
którą w starym, nieomal perfekcyjnym kształcie po prostu nam zabrano – pojawia się
nostalgicznie na wielu kartach „Singli z Żoliborza” – nie sposób od tego uciec…
Doskonała lektura.
Moja ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz