niedziela, 20 lipca 2025

 

„BRZYDKA SIOSTRA” (Den stygge stesosteren), Norwegia / Polska / Dania / Rumunia / Szwecja 2025


Premiera kinowa: 4 lipca 2025

Jeśli lubicie body-horrors z odrobiną komedii i parodii, „Brzydka siostra” - norwesko-polska koprodukcja jest dla Was wymarzonym filmem.
Elvira (Lea Myren) – dość nieatrakcyjna i niepokrzesana młoda dama - wraz z siostrą i matką - Rekekką (Ane Dahl Torp) wprowadza się do domu świeżo poślubionego wybranka matki. Traf sprawia, że ojczym w tajemniczych okolicznościach wkrótce kończy swój żywot i Elvira wraz z siostrą zostaje z Rebekką w bogatej posiadłości. Jest jednak jeden problem – a ten problem to piękna córka ojczyma – Agnes (Thea Sofie Loch Naess).
I tu pojawia się jeszcze większy problem: Książę ogłasza bal, na którym wybierze wybrankę swego serca i przyszłą żonę. Rozpoczynają się intensywne i pełne zwrotów akcji przygotowania. Cele są trzy: pozbyć się urodziwej przyrodniej siostry Agnes, zmienić się na bóstwo z pomocą salonu estetyki kosmetologicznej i zdobyć miłość Księcia.
Film jest potwornie naturalistyczny – wiele scen, choćby zabieg korekty nosa Elviry, widok rozkładających się zwłok ojca Agnes, które Rebekka ze skąpstwa odmawia pochować podczas oficjalnego pogrzebu, czy próby odchudzenia Elviry terapią z tasiemca – budzi potworne obrzydzenie, a piszę to ja – wielbiciel obrazu „Substancja” z Demi Moore. Zresztą między wspomnianym filmem a „Brzydką siostrą” można zauważyć wiele analogii.
Film jest swoistą wariacją bajki o Kopciuszku – z nieco odwróconymi rolami. W obrazie pojawiają się elementy magiczne, że wspomnę pojawienie się nieżyjącej matki Agnes, która – jak bajkowa Matka Chrzestna – zapewnia jej transport na bal, czy pędraki, które naprawiają zniszczoną przez wściekłą Elvirę piękną suknię Agnes.
Film ma zaskakująco mądre przesłanie związane z akceptacją własnego działa i bezgranicznym dążeniem do perfekcyjnego wizerunku. Elvira pod wpływem matki jest gotowa na wszystko – ból, cierpienie, zniewagę, aby tylko wyglądać lepiej, atrakcyjniej i aby zostać wybranką Księcia. Do czego to prowadzi, zobaczycie sami. Z filmu, jak z bajki, wypływa jeszcze jeden morał – kiedy wszyscy cię zawiodą, nieoczekiwanie możesz liczyć na tych, od których nigdy nie oczekiwałbyś wsparcia i pomocy.
Mimo całej jego ohydności, film ogląda się dobrze, bo jest ciekawy i dobrze zrealizowany. Duża w tym zasługa polskich twórców, w tym aktorki - Katarzyny Herman, która wciela się w rolę instruktorki tańca, przygotowującej lokalne piękności do balu w zamku Księcia.
Czy polecam? Jedynie widzom, którzy lubią dużo obrzydliwości na wielkim ekranie i mają odrobinę poczucia humoru.

Moja ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz