niedziela, 9 lutego 2025

 

„TO NIE MÓJ FILM”, Polska 2024

Premiera kinowa: 25 grudnia 2024


Ostatnio obejrzałem naprawdę przyzwoity i niegłupi polski film – „To nie mój film” Marii Zbąskiej, ale muszę przyznać, że to jak najbardziej mój film.

Wanda (Zofia Chabiera) i Janek (Marcin Sztabiński) to dobiegające czterdziestki małżeństwo z 10-letnim stażem, które przechodzi wyraźny kryzys. Aby ten kryzys zażegnać, postanawiają wybrać się zimą – w lutym – nad Bałtyk, spędzać czas jedynie na plaży, nocować w namiocie, myć się w wodzie morskiej i strumieniach i przejść tak całe wybrzeże polskiego morza. To wielkie marzenie Janka, dla nich obojga – taki polski Spitsbergen.

Ta wielodniowa wędrówka, często w ekstremalnych warunkach, jest dla Wandy i Janka okazją rozrachunku z ich relacjami i paradoksalnie szansą na lepsze poznanie się, mimo że są ze sobą razem od przeszło dziesięciu lat. Niektóre sceny rozśmieszają nieoczywistym humorem, niektóre wzruszają, kiedy – parafrazując słowa Janka – słyszymy przepiękne wyznanie miłości: „Życie z tobą jest jak więzienie, ale ty jesteś szczeliną w murze, dzięki której mogę oddychać”.

Na plaży spotykają bohaterów nieprzewidziane sytuacje, zaprzyjaźniają się z lisem, przeżywają sztorm, kończy im się jedzenie i wyładowują telefony komórkowe, poznają nieoczekiwanych ludzi, ale kiedy tak wędrują po piasku, śniegu, lodzie, ciągnąc za sobą małe sanki z ekwipunkiem, są tak blisko siebie, jak nie udało im się być przez całe wspólne życie.

Ważnym „aktorem” w filmie jest Bałtyk – piękny, monumentalny, zimny, majestatyczny. To świetny pomysł, że Wanda i Janek decydują się na zimową wyprawę cementującą ich związek nad morzem, a nie w górach.

Odkryciem tego filmu jest dla mnie Zofia Chabiera – to debiut aktorki na dużym ekranie. Jest świetna, zabawna, chwilami irytująca. Aż dziwne, że srebrny ekran nie upomniał się o tę aktorkę już wcześniej. Marcin Sztabiński, posiadający znacznie większe doświadczenie, też ma wreszcie szansę pokazać swój warsztat w głównej roli.

To na pewno świetny film na Walentynki – dużo lepszy od popcornowej amerykańskiej papki, czy pseudozabawnych polskich komedii romantycznych.

Polecam ten film gorąco, mimo panującego na ekranie chłodu, bo to nowe spojrzenie na związek i miłość, ciekawa obserwacja dwojga ludzi i świetny scenariuszowy pomysł na pokazanie kryzysu relacji. „To nie mój film” to błyskotliwe dialogi, dobre aktorstwo, a przede wszystkim pomysł, konsekwentnie realizowany od początku do końca filmu. Dlatego ten film polecam, myślę, że każdy odnajdzie w filmie odrobinę siebie.

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz