"MARIA CALLAS” (Maria), Niemcy / USA / Zjednoczone Emiraty Arabskie / Włochy 2024
Premiera kinowa: 7 lutego 2025
Chilijski reżyser Pablo Larrain upodobał sobie kręcenie
biografii wielkich kobiet o nieoczywistej historii. Swoją trylogię rozpoczął od
filmu „Jackie” – biografii Jackie Kennedy-Onassis z 2016 roku, w 2021 powstał
film „Spencer” – biografia księżnej Diany, a rok 2024 przyniósł historię monumentalnej
diwy operowej – Marii Callas. Co ciekawe, Larrain nie tworzy klasycznych,
chronologicznych biografii – koncentruje się na wycinku z życia bohaterki, a
istotne elementy spoza tego fragmentu czasowego ukazuje jedynie
retrospektywnie. W przypadku „Jackie” był to tydzień od zamachu na prezydenta
Kennedy’ego do pogrzebu, w filmie o księżnej Dianie ukazane zostało przełomowe
Boże Narodzenie, podczas którego Diana zdecydowała się na rozwód z Karolem, w
przypadku Marii Callas – jest to ostatni tydzień jej życia.
Życie Marii Callas (monumentalna rola Angeliny Jolie) to
gotowy materiał na poruszający film biograficzny. Te ostatnie ukazane siedem
dni z życia Artystki to spędzone w Paryżu pasmo dramatów i niepowodzeń. Maria
walczy z poważnymi problemami zdrowotnymi, uzależnieniem od leków, za wszelką
cenę próbuje odzyskać głos, jest samotna i porzucona przez przyjaciół –
pozostała przy niej jedynie para włoskich służących – Bruna (Alba Rohrwacher) i
Ferruccio (Pierfrancesco Favino). Jedynym urozmaiceniem Gwiazdy są spotkania z
młodym dziennikarzem, Mandraxem (znany z „Psich pazurów” Kodi Smit-Mcphee).
Okazją do poznania burzliwych losów artystki są liczne sceny
retrospektywne, ukazujące młodość Callas, spędzoną w Grecji podczas
nazistowskiej okupacji, jej trudne relacje z matką. To także okazja do
zaprezentowania jej burzliwego związku z milionerem, Aristotlem Onassisem (Haluk
Bilginer), który był zarówno miłością, jak przekleństwem jej życia. Film
Larraina to jednak przede wszystkim sceny muzyczne, najważniejsze arie, śpiewane
przez Marię Callas na najbardziej prestiżowych scenach świata. Sceny te
zapierają dech w piersiach i pokazują Callas jako najważniejszą Artystkę
operową wszech czasów.
I wszystko byłoby świetne, gdyby nie fakt, że film jest
bardzo nierówny – obok fragmentów prawdziwie pasjonujących, niezwykle
emocjonalnych i zajmujących całą uwagę, pojawiają się momenty dłużyzn, podczas
których niewiele się dzieje. Nie dowiadujemy się dużo o psychologicznych
pobudkach działań Callas. Nierówna jest też Angelina Jolie – są momenty – jak choćby
ostatnia aria zaśpiewana przez Marię w domu przed śmiercią – które są wyjątkowe
i wybitne. Są też sceny, które aktorce po prostu nie do końca wyszły – mam wrażenie,
że nie we wszystkich fragmentach filmu radziła sobie z playbackiem i było
widać, że nie jest autentyczną wykonawczynią pieśni. Nie da się jednak ukryć,
że nie ma wielu aktorek, które w tak udany sposób byłyby w stanie oddać klasę,
dostojność i godność Marii Callas.
Film jest niewątpliwie przybliżeniem widzowi życia Artystki.
Niestety, spośród biograficznej trylogii Larraina „Marię Callas” uznaję za
najsłabszy film, choć jest obrazem ważnym i w dużej mierze zajmującym. Czegoś
mi jednak w dziele brakuje. Może szybszego tempa, może psychologicznej głębi
bohaterki, a może po prostu kapryszę. Zobaczcie sami.
Moja ocena: 7,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz