„SIMONA KOSSAK”, Polska 2024
Premiera kinowa: 22 listopada 2024
Jak się czuje dziewczyna, która pochodzi z artystycznego
klanu, ale zamiast malowaniem, pasjonuje się biologią, zwierzętami i puszczą, młoda
kobieta, o której matka mówi „Nie jesteś ani ładna, ani zdolna”, a mimo to z
sukcesem pisze przełomową pracę doktorską na temat diety saren? O takiej
dziewczynie – Simonie Kossak – córce Jerzego Kossaka, wnuczce Wojciecha Kossaka
i prawnuczce Juliusza Kossaka – jednych z najważniejszych polskich malarzy
wszech czasów – opowiada fabularna produkcja w reżyserii Adriana Panka? Czy
narodziny w takiej rodzinie stały się dla Simony przekleństwem, czy
błogosławieństwem?
Simonę (naprawdę wspaniała Sandra Drzymalska) poznajemy w
roku 1970, kiedy pisząc pracę magisterską, prowadzi badani na temat dźwięków
wydawanych przez ryby. Ma złe relacje ze swoja starszą ekscentryczną siostrą,
Glorią (Mariannaa Zydek) i jeszcze gorsze z matką, Elżbietą (kolejna rola-perła
w karierze Agaty Kuleszy), dla której wychowanie w kulcie pamięci o rodzinie,
kindersztuba i bezwzględne posłuszeństwo są ważniejsze niż matczyna miłość i
inne uczucia.
Po skończeniu studiów na wydziale biologii Simona postanawia
opuścić rodzinny Kraków i wbrew woli matki zamieszkuje w rozpadającym się domku
pośrodku Puszczy Białowieskiej i rozpoczyna badania nad lokalna populacja
saren. Jej działania naukowe są zlecone przez leśniczego Baturę (dobry
drugoplanowy Borys Szyc). Okazuje się, że w leśnym domku mieszka także fotograf
przyrody, Leszek Wilczek (Jakub Gierszał), z którym Simona nawiązuje płomienny
romans. Problem w tym, że w badania Simony zaczyna ingerować władza ludowa –
badaczka – wbrew faktycznemu stanowi rzeczy - ma wykazać, że sarny niszczą
świeże sadzonki drzew. Jak w zaistniałej sytuacji zachowa się bezkompromisowa
kobieta? Jaką cenę będzie musiała zapłacić za niesubordynację i czy znane
nazwisko ją uratuje?
„Simona Kossak” to piękny, magiczny film z cudownymi
obrazami puszczy, zwierząt, natury. To film mądry, pokazujący jak ingerencja
człowieka w życie lasu zakłóca ekosystem i powoduje nieodwracalne zmiany. A
wszystkiego tego dowiadujemy się dzięki Simonie, głównej bohaterce,
nietuzinkowej, przebojowej kobiecie, która w puszczy znalazła to, czego nie
mógł jej dać rodzinny dom – spokój, spełnienie, oddanie i wierność zwierząt,
którymi się opiekowała. Wzruszające są sceny, kiedy za Simoną podąża stadko
saren, którymi badaczka się zajmuje.
Sandra Drzymalska tworzy kolejną, zapadającą w pamięć
wybitną kreację. Nie ukrywam, że na początku nie przekonywały mnie jej role,
ale „IO”, „Biała odwaga” i teraz „Simona Kossak” to już aktorskie strzały
prosto w dziesiątkę. Drzymalska wydaje się być teraz najważniejszą aktorka
swojego pokolenia. Jako Simona jest rewelacyjna - naturalna, przyciągająca
uwagę, przekonująca. Świetne role tworzą także Agata Kulesza – jako Elżbieta –
bezwzględna matka Simony oraz Marianna Zydek jako Gloria – filmowa siostra
tytułowej bohaterki.
Wielkim walorem filmu są zdjęcia autorstwa Jakuba Stołeckiego,
które w piękny, niezwykły sposób pokazują puszczę, zwierzęta, grę świateł wśród
drzew. Film ogląda się chwilami jak baśń o zaczarowanej kniei, gdzie pośród
tysiącletnich drzew mieszka wyjątkowa kobieta.
Film polecam wszystkim, bo to dobre, interesujące polskie
kino i kolejna inspirująca biografia wyłamującej się ze schematów kobiety.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz