„LEE. NA WŁASNE OCZY” (Lee), USA / Wielka Brytania / Norwegia / Australia / Irlandia / Singapur 2023
Premiera kinowa: 13 września 2024
Kocham Kate Winslet. Od lat uważam ją za jedną z najwybitniejszych i najwszechstronniejszych współczesnych aktorek, zatem z dużymi oczekiwaniami i radością pobiegłem na film "Lee. Na własne oczy".
Kate Winslet gra w tej produkcji bardzo ciekawą postać - amerykańską modelkę, która w 1938 roku osiedliła się w Europie, w Wielkiej Brytanii, i stała się wybitną artystką-fotografikiem, a w czasie II wojny pracowała jako korespondentka wojenna. Jej zdjęcia znał wówczas cały świat. Aż wstyd powiedzieć, ale nigdy wcześniej nie słyszałem o tej niezwykle interesującej postaci, choć w filmie rozpoznawałem prezentowane w nim zdjęcia autorstwa Lee Miller.
Historia opowiedziana jest z perspektywy samej Elizabeth "Lee" Miller, która przedstawia koleje swojego losu synowi, Antony'emu (widziany niedawno w "Challengers" Josh O'Connor). Rozpoczyna się we Francji, gdzie Lee spędza wakacje w towarzystwie kulturalnej śmietanki towarzyskiej i gdzie poznaje Rolanda (Alexander Skarsgard). Jest już znana ze swoich śmiałych i niekonwencjonalnych zdjęć dla magazynów mody. Dla Rolanda przenosi się do Londynu, gdzie dzięki uporowi redaktor angielskiej edycji Vogue'a, Audrey Withers (bardzo dobra drugoplanowa rola Anrei Riseborough) otrzymuje pracę w tym szanowanym magazynie. Po wybuchu wojny podejmuje desperacką i szalenie odważną decyzję, by zostać pierwszą kobietą - korespondentem wojennym. Jedzie na front, fotografuje żołnierzy i miasta niszczone przez spadające bomby, tuż po wyzwoleniu dociera do obozów koncentracyjnych w Buchenwaldzie i Dachau, a jej zdjęcia stają się jednym z najistotniejszych świadectw Holocaustu.
Film
jest ciekawy i prawdziwie zajmujący. Interesujące jest poznanie losów Lee -
niezwykłej, barwnej i nietuzinkowej postaci. Kate Winslet jest świetna -
chwilami zabawna, bardzo emocjonalna, prawdziwa, czuć w jej grze artystyczną
duszę Lee Miller. To ciekawe, że do roli Amerykanki zdecydowano się wybrać
brytyjską aktorkę. Może zdecydowało o tym podobieństwo Winslet do granej
postaci, a może po prostu ogromny talent aktorki.
W filmie pojawia się cała plejada gwiazd, także francuskich aktorek: Marion Cotillard i Naoemie Merlant. Bardzo dobrą kreację tworzy też Andy Samberg jako David E. Scherman - amerykański przyjaciel Lee i jej współtowarzysz podczas wojennej tułaczki po Europie.
Bardzo
autentyczny wydaje się być obraz wojny przedstawiony w produkcji. Film nie
epatuje okrucieństwem, a sceny militarne, czy ukazujące okupowane miasta robią
wrażenie wiarygodnych.
"Lee. Na własne oczy" to przede wszystkim obraz niesamowitej kobiety, kobiety, która nie bała się mówić o prawdzie i tej prawdy pokazywać, która nie przejmowała się konwenansami i łamała reguły i tabu, ale też kobiety złamanej życiem, koszmarnymi wspomnieniami z dzieciństwa oraz traumą wojny.
Bardzo polecam ten film - dla stworzonej atmosfery, dla głębszego poznania intrygującej postaci, ale przede wszystkim dla kolejnej wybitnej roli, którą na ekranie stworzyła wielka Kate Winslet.
Moja
ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz