środa, 18 września 2024

 

„BEETLEJUICE BEETLEJUICE” (Beetlejuice Beetlejuice), USA 2024


Premiera kinowa: 6 września 2024

Uwielbiam Tima Burtona. Ten szalony wizjoner kina i ekscentryk od blisko czterech dekad tworzy niesamowite, barwne, zaskakujące i urzekające produkcje filmowe – od „Gnijącej panny młodej” po Edwarda Nożycorękiego”. Jednym z kultowych obrazów Burtona jest „Sok z żuka” (Beetlejuice) z 1988 roku. Kiedy usłyszałem, że po 35 latach powstaje sequel „Soku z żuka” oniemiałem. Oniemiały wyszedłem też z kina po projekcji, bo część druga – „Beetlejuice Beetlejuice” to fantastyczna i przezabawna rozrywka.

Jedna z głównych bohaterek „Soku z żuka” – Lydia Deetz (Winona Ryder) to już nie nastolatka, ale matka zbuntowanej nastoletniej córki Astrid (cudowna Jenna Ortega, niezapomniana Wednesday Adams), gwiazda telewizyjnego show o nawiedzonych domach i ukochana producenta wspomnianego programu, Rory’ego (Justin Thoroux). W tajemniczych okolicznościach ginie Charles Deetz = ojciec Lydii i macocha – Delia (przekomiczna Catherine O’Hara), sama Lydia oraz Astrid spotykają się w Domu Duchów w Winter River. Lydia jest przez cały czas prześladowana przez duchy przeszłości, na czele z przebiegłym Beetlejuice’m – bioegzorcystą z zaświatów (fenomenalny Michael Keaton). Astrid poznaje w Winter River sympatycznego Jeremy’ego (Arthur Conti), który zabiera ją do krainy umarłych. Kto ją stamtąd uratuje?

Film Burtona jest naprawdę udany – zabawny, pełen aluzji do poprzednich obrazów reżysera i do współczesnej popkultury (choćby Soul Train, który zabiera umarłych w zaświaty), kolorowy, nienaganny w kwestii kostiumów i charakteryzacji. Cała historia jest wielce nieprawdopodobna, ale zajmująca. Obraz zaświatów i wszystkich obecnych tam duchów i umarlaków robi wrażenie.

Fantastyczne jest także aktorstwo. Moją filmową ulubienicą jest, oczywiście, pełna wdzięku i uroku Astrid – Jenna Ortega. Liczę na to, że młoda aktorka nie zostanie zaszufladkowana jako bohaterka halloweenowych hitów, bo w dziewczynie tkwią talent i potencjał. Dobrze radzi sobie Ryder, O’Hara (niezapomniana mama Kevina) jest wprost boska. Wrażenie robią też Monica Bellucci jako Delores – zakochana w Beetlejucie wysysaczka dusz oraz Willem Dafoe jako Wolf Jackson.

Na wyróżnienie zasługuje też bardzo udana ścieżka dźwiękowa Danny’edo Elfmana, okraszona wieloma hitami spod znaku Soul Train, zaś Michael Keaton jako Beetlejuice śpiewający „Right here waiting” Richarda Marxa już stał się klasykiem.

„Beetlejuice Beetlejuice” nie jest filmem wyjątkowym, który przejdzie do historii kina, ale jest godnym następcą klasycznego już obrazu „Sok z żuka”. Myślę, że wszyscy nastolatkowie z lat 80-tych są wdzięczni Burtonowi za nakręcenie tego filmu. Nostalgiczny powrót do krainy duchów, w zabawnej i miłej atmosferze filmu, z pewnością nie jednemu widzowi poprawił humor. Obok filmu „Deadpool i Wolverine” film Burtona to jak dla mnie największa rozrywkowa niespodzianka tego roku. Mam nadzieję, że w okolicy Halloween film trafi do streamingu i wówczas uda mi się zobaczyć go raz jeszcze.

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz