„KOD ZŁA” (Longlegs), USA / Kanada 2024
Premiera kinowa: 12 lipca 2024
Nie jestem znawcą horrorów, ani admiratorem tego gatunku,
natomiast hype stworzony wokół produkcji „Kod zła” skłonił mnie do obejrzenia
tego filmu i powiem krótko: było warto!
Film rozpoczyna się sceną, w której do kilkuletniej
dziewczynki bawiącej się na śniegu przy białym domu niespodziewanie podchodzi
dziwny mężczyzna. Nie widzimy jego twarzy, ale postać nie budzi zaufania. Niespotykanie
niepokojącym głosem mówi o zbliżających się urodzinach dziewczynki.
Następnie akcja filmu przenosi nas w lata 90-te ubiegłego
wieku. W siedzibie FBI wiszą portrety Billa Clintona. Młoda agentka Lee Harker
(bardzo dobra Maika Monroe) zostaje przydzielona do nierozwiązanej od lat
sprawy morderstw rodzin w Stanach Zjednoczonych. Model zbrodni jest zwykle
zbliżony: na miejscu pojawia się tajemniczy mężczyzna, znany jako Longlegs –
Długonogi (fantastyczny Nicholas Cage), zostawia zaszyfrowaną wiadomość, a następnie
głowa rodziny morduje dzieci, żonę, czasem jeszcze inne postronne osoby
znajdujące się przypadkowo na miejscu zbrodni i na końcu popełnia samobójstwo.
Nieco wycofana i niełatwa w kontaktach agentka Harker,
obdarzona nadprzyrodzonymi umiejętnościami, nie tylko z sukcesem rozwiązuje
enigmatyczne szyfry, ale powiązuje sprawę z okultyzmem i satanizmem. Czy jej
rola podczas prób wyjaśnienia kwestii makabrycznych morderstw jest przypadkowa?
Kim jest tajemniczy Długonogi i czy rzeczywiście on jest sprawcą wszystkich
zabójstw?
Ten film nie mógł się nie udać. Kiedy reżyserii podejmuje się
Osgood Perkins, syn samego Anthony’ego Perkinsa – gwiazdy „Psychozy” Alfreda
Hitchcocka, jednego z najważniejszych i najbardziej znanych horrorów wszech
czasów, kiedy jedną z głównych ról otrzymuje tak wybitny aktor, jak Nicholas
Cage (także producent filmu), a główną rolę żeńską powierza się ambitnej młodej
aktorce Maice Monroe, obraz jest skazany na sukces. W filmie stworzona jest
niesamowita atmosfera grozy, śledztwo prowadzone przez FBI jest metodyczne, niepokój
wzbudzają miejsca pokazane w obrazie. Przeraża też wizja wszechobecnego zła, z
którym my – normalni, zwykli ludzie – nie jesteśmy w stanie sobie poradzić.
Największym zaskoczeniem filmu jest obecność w nim Nicholasa
Cage’a, który tworzy postać przerażającą i porażającą. Świetnie pokazuje swój
obłęd i fascynację Szatanem. To ciekawe, że aktor, kojarzony główenie z kinem
akcji oraz produkcjami niezależnymi, nagle zagrał w horrorze. A stworzył
antagonistę głęboko zapadającego w pamięć.
Jedyne, na co mogę trochę ponarzekać, to polski tytuł filmu:
„Kod zła” – nazwa odnosi się, oczywiście, do tajemniczych szyfrów porzucanych
na miejscu seryjnych zbrodni, ale czy literalny przekład – „Długonogi” nie
brzmiałby lepiej? Wszak to jeden z głównych bohaterów filmu, siejąca postrach,
niebezpieczna postać z najgorszych koszmarów.
Czy polecam „Kod zła”? Naturalnie. To bardzo dobre,
inteligentne, choć – jak bywa przy większości horrorów – nieco irracjonalne
kino gatunkowe.
Moja ocena: 9/10
PS. Dziękuję Annie, mojej horrorowej towarzyszce, za coroczną kinową przygodę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz