„DEADPOOL & WOLVERINE” (Deadpool & Wolverine), USA 2024
Premiera
kinowa: 26 lipca 2024
Nie jestem znawcą komiksów, Marvela i filmów o
superbohaterach. Owszem, oglądam je od czasu do czasu i je doceniam. I pewnie
przeoczyłbym najnowszy hit „Deadpool & Wolverine”, gdyby nie trailer –
znakomity, pełen szybkiej akcji i nowatorskich pomysłów oraz towarzyszące mu
nagranie… Ale o tym potem.
W filmie dwaj superbohaterowie Deadpool (Ryan Reynolds) i
Wolverine (Hugh Jackman) muszą złączyć swoje siły w walce ze wspólnym wrogiem
Tajemniczy Mr Paradox (Matthew Macfayden) wysyła Wade’a i Logana do innej
czasoprzestrzeni zwanej Void, gdzie wszystko pożera stworzenie o nazwie Alioth.
Na miejscu obaj superbohaterowie zostają pojmani przez okrutną Cassandrę Nova
(Emma Corrin), siostrę-bliźniaczkę przywódcy X-Menów, Charlesa Xaviera.
Deadpool i Wolverine szczęśliwie ratują się ucieczką. W czasie swojej wędrówki napotykają
wariację na temat Deadpoola, niejakiego Nicepoola / Miłego Poola (w tej roli
także Reynolds) – posiadacza urokliwego Dogpoola. Spotykają także całą grupę
nieco zapomnianych superbohaterów: Elektrę (Jennifer Garner), Blade’a (Wesley
Snipes), Gampita (Channing Tatum) oraz Johnny’ego Storma (Chris Evans).
Dochodzi też do bitwy różnych wcieleń Deadpoola z głównymi bohaterami, a
wszystko to przy dźwiękach hitu mojego życia – „Like a Prayer” Madonny,
nagranie wykorzystane też zostało w trailerze filmu, co dało piosence Madonny
nowe życie po 35 latach.
Deadpoolowi i Wolverine’owi udaje się zniszczyć Time Ripper
i ocalić ziemską cywilizację. Wszystko kończy się dobrze – w imię dozgonnej
przyjaźni i solidarności.
W filmie pojawia się wiele niewybrednych żartów, niektóre z
nich wywoływały pąs nawet na moim licu. W produkcji wprost roi się od aluzji do
współczesnej popkultury, innych produkcji Marvela i kondycji współczesnego
świata. Aby je wszystkie wychwycić, pewnie trzeba by obejrzeć film co najmniej
raz jeszcze.
Moim odkryciem filmu jest grająca rolę Cassandry brytyjska
aktorka Emma Corrin. Tak, wiem, grała w „The Crown” i jest bardzo uznaną
aktorką, ale ja po raz pierwszy zobaczyłem ją na dużym ekranie i to w tak
nietypowej dla siebie roli. Była znakomita. Narażę się tu pewnie fanom
Wolverine’a i Hugh Jackmana, ale dla mnie najnowsza produkcja Marvela jest
przede wszystkim filmem Ryana Reynoldsa – aktor jest świetny jako Deadpool,
jako Miły Deadpool, jego kwestie skrzą się dowcipem, a rozpoczynający film
„taniec” do piosenki „Bye Bye Bye” N’SYNC już przeszedł do historii kina.
Tak oto Kanadyjczyk i Australijczyk rozwalili kinowy system,
tworząc najgorętszy tytuł tego sezonu. Szczerze, nie podejrzewałem, że film aż
tak mi się spodoba, naprawdę świetnie się bawiłem przez dwie godziny seansu.
Oczywiście, już pojawiają się głosy, że film obraża różne społeczności i ich
uczucia – no cóż, taka jest konwencja filmów o Deadpoolu od lat i powinniśmy
być na małe szoki kulturowe przygotowani. A jeśli się nie podoba, przecież nie
trzeba oglądać.
Czy zachęcam do obejrzenia przeboju „Deadpool &
Wolverine”? Bez dwóch zdań: tak! To jeden z najlepszych tego typu filmów roku,
to ogromna doza rozrywki, a ścieżka dźwiękowa i dobrane nagrania (z „Like a
Prayer” na czele) to prawdziwy majstersztyk.
Moja ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz