niedziela, 30 czerwca 2024

 

„MÓJ SYN EZRA” (Ezra), USA 2023


Premiera kinowa: 21 czerwca 2024

Problem autyzmu pojawia się w kinie sporadycznie, ale filmy przedstawiające problem są zwykle bardzo dobre i powiększają naszą wiedzę na temat ludzi żyjących ze spektrum autyzmu i ich najbliższych. Czy podobnie jest w przypadku nowej amerykańskiej produkcji „Mój syn Ezra” w reżyserii Tony’ego Goldwyna?

Ezra (dobra rola Williama A. Fitzgeralda) to kilkuletni autystyczny chłopiec. Jest bardzo inteligentny, ale ma duże problemy z kontaktem z otoczeniem. Jego rodzice – Jenna (Rose Byrne) i Max (Bobby Cannavale) właśnie się rozstali. Max bezskutecznie próbuje zrobić karierę jako gwiazda stand-upu, ale jest mu trudno skupić się na własnym życiu, kiedy kolejna podstawówka decyduje się pozbyć się Ezry i przenieść chłopca do szkoły specjalnej. Kiedy po wypadku Ezra trafia do szpitala, a Max dowiaduje się, że chłopiec będzie musiał przyjmować środki psychotropowe, wybucha awantura, z powodu której Max trafia do aresztu i otrzymuje trzymiesięczny zakaz kontaktów z synem. Zbiega się to z jego ogromną szansą: dostaje propozycję występu standuperskiego w słynnym talk show Jimmy’ego Kimmela (sam prezenter ma swoje cameo appearance w produkcji).

Max podejmuje desperacką decyzję – porywa Maxa i udaje się z nim w podróż do Los Angeles – po drodze odwiedzają starych przyjaciół rodziny, a wędrówka staje się okazją do wiwisekcji relacji Maxa z synem, żoną, ojcem (Robert de Niro) i próbą analizy jego złożonej osobowości, która już nie raz doprowadziła bohatera do wielu problemów.

I wszystko byłoby świetnie – hollywoodzka obsadza, bardzo dobrze grające dziecko, ciekawy scenariusz (chociaż to wszystko już było), ważna tematyka, ale ogólnie jest … przeciętnie. Dużą winę ponosi za to Bobby Cannavale – jest go na ekranie za dużo, emanuje sprzecznymi emocjami, jest głośny i w wielu momentach zachowuje się bardzo irracjonalnie. Można współczuć małemu Ezrze, że ma takiego ojca. Wyjaśnienia tego zachowania można szukać w trudnej przeszłości bohatera, ale teraz to już dorosły mężczyzna, który powinien być wsparciem dla syna i byłej żony, a nie przeszkodą w ich życiu. Film jest do bólu amerykański, ale na szczęście pozbawiony patosu.

„Mój syn Ezra” był szansą na bardzo dobrą produkcję, ukazującą współczesną rodzinę żyjącą z dzieckiem ze spektrum autyzmu, a wyszło, no cóż, średnio. Dużo wyżej oceniam ostatni polski film o problemie autyzmu – „Śubuk” z Małgorzatą Gorol i Wojciechem Dolatowskim – o pierwszym polskim autystycznym dziecku, które przystąpiło do egzaminu maturalnego. Tu była prawda i emocje, w amerykańskim filmie mi tego zabrakło.

Moja ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz