„SAMI SWOI. POCZĄTEK”, Polska 2024
Premiera kinowa: 16 lutego 2024
Trylogia „Sami swoi” duetu reżysersko-scenopisarskiego
Sylwester Chęciński – Andrzej Mularczyk to bez wątpienia kultowy cykl filmowy –
seria, którą widział bodaj każdy Polak, filmy, które funkcjonują w zbiorowej
kulturowej świadomości naszych rodaków. Każdy zna archetypowe postaci Kargula (Władysław
Hańcza) i Pawlaka (Władysław Kowalski), każdy potrafi przywołać cytaty z filmu,
przypomnieć charakterystyczne wydarzenia z losów rodzin powojennych
przesiedleńców z Kresów na Ziemie Odzyskane. I choć obraz Polaków, który prezentują
filmy, wcale nie jest taki optymistyczny – wszak Pawlak i Kargul to wiecznie
zwaśnieni gwałtownicy, historia rodzin ukazana była w tak uroczy, pełen humoru
sposób, że nie było możliwe, by bohaterów nie pokochać.
Artur Żmijewski – znany i popularny aktor - podjął się
karkołomnego zadania nakręcenia prequela „Samych swoich”. A był to pomysł
szczególnie trudny do realizacji nie tylko ze względu na kultowy charakter
sagi, ale także na fakt, że większość wybitnych aktorów, którzy grali w serii
Chęcińskiego niestety już nie żyje. Dodatkowo jest to reżyserski debiut
Żmijewskiego, który wprawdzie kręcił już pojedyncze odcinki seriali, ale „Sami
swoi. Początek” to jego pierwszy wyreżyserowany film pełnometrażowy. A jakie
wrażenia przyniosło oglądanie filmu? Zaskakująco – dość pozytywne!
Na początku filmu cofamy się aż do roku 1913, do mitycznej
wioski Krużewniki, gdzie mieszkają dwie skłócone rodziny: Pawlaków – z głową
rodu Kacprem (Zbigniew Zamachowski) oraz Kargulów – z seniorem Wincentym
(Janusz Chabior). W tej samej klasie są też nastoletni synowie Pawlaka i
Kargula, którzy darzą się wzajemnie głębokim uczuciem nienawiści. Chłopcy – Kaźmirz
Pawlak (rewelacyjny Adam Bobik) i Władek Kargul (Karol Dziuba) szybko dorastają
i akcja filmu kręci się wokół konfliktów między rodzinami, ale film absolutnie
nie jest nudny. Kazimierz zakochuje się w pięknej Ukraince Niechajce (Paulina
Gałązka w bardzo dobrej roli), ale ze względów majątkowych musi poślubić Manię (Weronika
Humaj). Niechajka nieoczekiwanie zostaje żoną Władka Kargula, co prowadzi do
wielu ciekawych perypetii. Traumą dla bohaterów staje się wybuch drugiej wojny
światowej i konieczność przesiedlenia po jej zakończeniu. Czy bohaterowie z łatwością
opuszczą ukochane Krużewniki? Czy wojna zakończy waśnie?
Film bawi i wzrusza, ale humor obrazu jest kontrolowany, to
raczej humor słowno-sytuacyjny, dobrze przedstawiony przez aktorów, głównie
Adama Bobika. Film nie jest nafaszerowany komicznymi gagami, przez kino nie
przelewają się cały czas salwy śmiechu. Nie brakuje natomiast wzruszeń i chwil
zadumy – obraz wojny i konieczności opuszczenia swojej małej ojczyzny na pewno
ścisnęły gardło niejednego widza.
Obraz jest dobry z punktu widzenia scenografii, kostiumów,
scenariusza Andrzeja Mularczyka (który nota bene ma obecnie 93 lata). Ciekawym
zabiegiem jest obsadzenie Anny Dymnej – gwiazdy sagi „Sami swoi” – w roli Pecynichy
– mądrej ciotki Kazimierza Pawlaka. Ta wybitna aktorka, obok Andrzeja
Mularczyka, staje się swoistym mostem między prequelem a nakręconą przed laty trylogią.
Aktorstwo jest ogólnie mocną stroną filmu.
Największą gwiazdą i odkryciem nowych „Samych swoich” jest
bez wątpienia Adam Bobik jako młody Kazimierz. Jest niesamowity – komiczny,
prawdziwy, zaangażowany, kiedy musi mierzyć się z kontynuacją jednej z
najważniejszych i najszybciej rozpoznawalnych ról w historii polskiej kinematografii
– postacią Kazimierza Pawlaka, którą w wydawałoby się niepowtarzalny sposób
przed laty stworzył niezapomniany Wacław Kowalski. Bobik podobnie mówi,
podobnie chodzi, jest naturalnie zabawny i znakomicie broni się tą rolą.
Widziałem tego aktora wcześniej jako Tatkę w filmie „Tonia” oraz w epizodzie w
świetnej „Kobiecie na dachu” w roli syna głównej bohaterki, ale dopiero
produkcja „Sami swoi. Początek” pozwoliła aktorowi na całościowe zaprezentowanie
pełni talentu. Mam tylko nadzieję, że Bobik nie zostanie teraz ofiarą tej kultowej
roli i kino będzie w stanie dalej wykorzystywać jego talent.
„Sami swoi. Początek” to film przyzwoity, a nie ukrywam, że
obawiałem się nieco, co przyniesie ta produkcja. Mogę film polecić, bo to sympatyczny
obraz, który chwilami nas rozbawi, a chwilami po prostu wzruszy.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz