niedziela, 3 grudnia 2023

 

„ZABÓJCA”  (The Killer), USA 2023

Premiera kinowa: 27 października 2023

O tym, że David Fincher jest wyśmienitym reżyserem, nie muszę nikogo przekonywać. Kilka jego filmów: „Siedem”, „Podziemny krąg”, „Zodiak”, „Czy ciekawy przypadek Benjamina Buttona” to dla mnie (a myślę, że nie tylko dla mnie) klasyki i hollywoodzka elita. Czy najnowszy film Finchera „Zabójca” też trafi do tego wyjątkowego zestawu?

„Zabójca” to typowe kino gatunkowe. Głównym bohaterem jest elitarny płatny zabójca (Michael Fassbender). Prawie nic o nim nie wiemy, nie znamy nawet jego imienia, ale w pierwszej części filmu otrzymujemy szczegółowy opis jego pracy – od momentu otrzymania zlecenia, po jego wykonanie. Widzimy, jak przygotowuje się do przeprowadzenia egzekucji, jak kontroluje emocje i własne ciało, choćby przyspieszony puls, jak przygotowuje broń i jaka ścieżka dźwiękowa (niezapomniane hity Morrisseya i jego grupy The Smiths) towarzyszy jego działaniom.

Widzimy wreszcie moment strzału – zaskakująco – dla samego bohatera – chybionego. Zabójca przez przypadek zabija kobietę znajdującą się w pokoju potencjalnej ofiary. I to jest moment końca kariery zabójcy – prawdziwy assassin nie popełnia błędów. Pomyłka staje się tożsama z wydaniem na siebie wyroku. Rozpoczyna się ostra, bezlitosna i bezkompromisowa walka o przetrwanie, tym bardziej bezwzględna, że stawką jest też ukochana zabójcy – piękna dziewczyna z Dominikany, z którą mieszka w ukrytym miejscu, a do której docierają już ci, którzy otrzymali zlecenie na zabójcę. Jak skończy się ta nierówna gra?

Film jest dobry, ale bardzo specyficzny. Fincher buduje tu napięcie w zupełnie inny sposób niż w „Podziemnym kręgu, czy „Siedem”. Tamte filmy oglądało się z zapartym tchem na brzegu kinowego fotela – w „Zabójcy” takich emocji brakuje – czeka się po prostu na rozwiązanie akcji i na moment, który wyłoni zwycięzcę; zabójcę lub jego przeciwników. Michael Fassbender buduje ciekawą postać, z którą trudno jednak sympatyzować i której trudno sekundować. To przecież pozbawiony skrupułów płatny morderca, który gotowy jest na wszystko i nie ma żadnych zahamowań.

Ciekawe w filmie są brutalne sceny walki. W ciekawych epizodach pojawiają się Charles Parnell jako Hodges – właściciel biura, które zajmuje się pośredniczeniem w płatnych zabójstwach oraz jak zwykle niezawodna Tilda Swinton jako ekspertka, która ma wykonać wyrok na zabójcy za niedotrzymanie warunków umowy.

„Zabójca” to wnikliwe studium jednostki – człowieka całkowicie pozbawionego emocji, który – by całkowicie panować nad sobą – w nieskończoność jak mantrę powtarza sobie w głowie zasady, którym musi być wierny, by wykonać swoją pracę. Być może ten stan emocjonalny bohatera powoduje, że trudno jest wywołać w sobie jakiekolwiek emocje podczas projekcji filmu. Dlatego jestem najnowszą produkcją Finchera nieco rozczarowany, co nie oznacza, że takie kino nie spodoba się innym widzom. Film można zobaczyć w wybranych kinach i jest już dostępny na Netflixie.

Moja ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz