sobota, 30 września 2023

 

DZIŚ 400. POST NA POPKULTURALNYM MANIAKU – O MOIM ULUBIONYM ZAGRANICZNYM PISARZU


Dziś kolejny mały jubileusz mojego bloga – post numer 400. Wprowadziłem tradycję, że każdy co pięćdziesiąty wpis jest szczególny i mówi o jakimś najistotniejszym aspekcie mojej popkulturowej fascynacji. Było już o książce mojego dzieciństwa, książce życia, ulubionym reżyserze, polskim i zagranicznym filmie wszech czasów, ulubionej polskiej wokalistce, a dziś wpis o – moim zdaniem – najlepszym pisarzu zagranicznym.

Od czasów studiów filologicznych fascynuję się literaturą brytyjską, jej rozwojem, niezwykłymi osiągnięciami, niepowtarzalnością. Jest coś w brytyjskiej powieści, co bardzo do mnie przemawia, a nie znalazłem tego w wyśmienitej przecież literaturze amerykańskiej. Na studiach bez wahania zapisałem się na seminarium z powieści angielskiej i z tej dyscypliny pisałem swoją pracę magisterską. Nic zatem dziwnego, że właśnie z tego kręgu kulturowego wybrałem swojego ulubionego pisarza. Kandydatów było dwóch: noblista Kazuo Ishiguro, którego wielbię i kocham czytać od momentu lektury „Okruchów dnia” oraz Ian McEwan. And THE WINNER is … the latter one: Ian McEwan.

McEwan to obecnie 75-letni pisarz angielski, zdobywca wielu nagród, w tym najbardziej przeze mnie cenionej Nagrody Bookera. Z twórczością pisarza po raz pierwszy zetknąłem się dopiero w 2002 roku. Podczas pobytu w Londynie moje zainteresowanie przyciągnęła książka z intrygującym zdjęciem dziecka na okładce. Powieść była eksponowana na wystawach większości sklepów, reklamy pojawiały się na billboardach, pisano o niej jako o literackim wydarzeniu i była jednym z najgorętszych tytułów i najpoważniejszym kandydatem do Booker Prize tego roku (książka ostatecznie przegrała z „Prawdziwą historią gangu Kelly’ego” Australijczyka Petera Careya). Była to „Atonement”, czyli „Pokuta” – jedna z najważniejszych i najpiękniejszych powieści XXI wieku. Książka urzekła mnie językiem, swoją epickością, dbałością o szczegóły i tym, że każde, najdrobniejsze wydarzenie, ma swoje konsekwencje w późniejszej postawie bohaterów. Bardzo podobał mi się monumentalny film oparty na powieści, ale nie zbliżył się nawet do jakości literackiego pierwowzoru.

I tak zacząłem odkrywać prozę McEwana – sięgnąłem po jego wcześniejsze teksty, z których chciałbym wyróżnić „Amsterdam” i „Dziecko w czasie”, a potem z niecierpliwością czekałem na nowe pozycje w twórczym dorobku autora. Pokochałem niepokojącą „Sobotę”, subtelną „Na plaży w Chesil”, nowatorskie „Maszyny jak my”, poruszające „W imię dziecka”, trzymającą w napięciu jak powieść szpiegowska „Słodką przynętę”. Uwielbiam czytać taką prozę.

Często nawet bardzo dobrzy pisarze powtarzają się w swojej twórczości, powielają utrwalone schematy, posługują się podobnymi zabiegami literackimi. Nie ma tego u McEwana – każda powieść pisarza jest inna, świeża, zaskakująca i inaczej zbudowana, co nie oznacza, że bezkrytycznie akceptuję jego wszystkie dokonania. Autor nie przekonał mnie do końca swoją wczesną twórczością, nie przepadam też za powieścią „W skorupce orzecha”, McEwan nie ujął mnie „Czarnymi psami”, ale pozostałe pozycje po prostu uwielbiam. Autor zachwyca mnie swoim językiem, przemyślanym, bogatym, ale nie pełnym niepotrzebnych ozdobników. Jest bardzo sugestywny i cenię go za tę umiejętność.

Ian McEwan cichutko i nieśmiało pojawia się na listach potencjalnych kandydatów do Nagrody Nobla. Bukmacherzy i eksperci dają mu na razie niewielkie szanse, brytyjskim faworytem wydaje się być obecnie Salman Rushdie, a poza tym literacki powędrował do Brytyjczyka stosunkowo niedawno – w 2017 nagrodę otrzymał Kazuo Ishiguro. Było to wtedy całkowicie nieoczekiwane i głęboko wierzę, że któregoś roku przeczytam wiadomość, że laureatem literackiego Nobla został właśnie Ian McEwan – mój ulubiony pisarz.

Pozostaje mi jedynie zachęcić wszystkich do twórczości McEwana, jeśli jeszcze jej nie znacie. Koniecznie zacznijcie od „Pokuty”, a już nigdy nie uwolnicie się od literackiego świata tego wybitnego angielskiego pisarza.


Źródło grafiki: https://literariness.org/2022/07/24/analysis-of-ian-mcewans-first-love-last-rites/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz