sobota, 8 lipca 2023

 

„INDIANA JONES I ARTEFAKT PRZEZNACZENIA” (Indiana Jones and the Dial of Destiny), USA 2023


Premiera kinowa: 30 czerwca 2023

Indiana Jones to bez wątpienia kultowa postać popkulturowej kinematografii. Wraz z pierwszym filmem „Poszukiwacze zaginionej Arki” z 1981 roku aż po poprzednią część „Królestwo Kryształowej Czaszki” z 2008 roku Harrison Ford zyskał ogromną popularność, a Steven Spielberg ugruntował swoją pozycję reżysera znakomitych obrazów rozrywkowo-przygodowych.

Na kolejną odsłonę przygód Indiany Jonesa dane nam było czekać aż 15 lat, ale wreszcie na ekranach kin pojawił się piąty odcinek cyklu: „Artefakt Przeznaczenia”. Po raz pierwszy Spielberg powierzył reżyserię Jamesowi Mangoldowi, który reżyserował już kino akcji („Wolverine”, „Logan: Wolverine”), ale zdobył reputację w Hollywood bardziej artystycznymi pozycjami jak choćby „Przerwana lekcja muzyki”, „Spacer po linie”, czy „Le Mans ’66”). Mangold jest także autorem scenariusza filmu.

Fabuła „Artefaktu Przeznaczenia” jest zbliżona do akcji poprzednich odcinków – Indiana Jones poszukuje istotnego historycznie eksponatu, którego posiadanie warunkuje władzę nad światem. Tym razem przenosimy się do 1969 roku – apogeum Zimnej Wojny i wyścigu zbrojeń między Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Sowieckim. Nazistowski profesor Voller (świetny – jak zawsze - Mads Mikkelsen) pragnie wejść w posiadanie Artefaktu Przeznaczenia, stworzonego przez Archimedesa urządzenia, które pozwala podróżować w czasie. Indiana Jones wraz ze swoim przyjacielem Basilem Shawem (zabawny Toby Jones)  pragnie zapobiec przejęciu historycznego urządzenia przez Niemców. W filmie pojawia się jeszcze jedna kandydatka do wejścia w posiadanie Artefaktu – to przebojowa i bezkompromisowa Helena, córka nieżyjącego przyjaciela Indiany (w tej roli znakomita Phoebe Waller-Bridge, znana z serialu „Fleabag” bardzo utalentowana brytyjska aktorka, gwiazda, która świeci bardzo jasnym światłem w „Artefakcie Przeznaczenia” i niewątpliwie jeszcze o niej usłyszymy).

Film ma słabe recenzje, bo rzeczywiście nie jest fenomenalny. Można jednak poczuć w obrazie ducha poprzednich części, ale już nie tak intensywnie. Akcja jest wartka i ciekawa, jak zwykle nieco przewidywalna i naiwna, ale film ogląda się dobrze. Duża w tym zasługa aktorów, przede wszystkim Harrisona Forda, który jest jednak klasą sam w sobie (mimo że jest z pewnością „odmłodzony” komputerowo). Nie sposób nie wspomnieć o muzyce Johna Williamsa – motyw przewodni serii o Indianie Jonesie nadal wzrusza. Myślę, że film mógłby być odrobinę krótszy, dzięki czemu zyskałby na tempie i jakości akcji. Czegoś w filmie zabrakło, mogło to być spektakularne widowisko, a otrzymaliśmy zaledwie poprawny film przygodowy. Może tym, czego zabrakło, jest duch Stevena Spielberga?

Podsumowując, warto? Warto. „Indiana Jones i Artefakt Przeznaczenia” to dobra, letnia rozrywka, ciekawe kino przygodowe, jakiego brakuje ostatnio w kinach. Fanatyczni wielbiciele serii mogą jednak czuć się nieco rozczarowani najnowszą odsłoną serii.

Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz