„WYRWA”, Polska 2023
Premiera kinowa: 17 marca 2023
„Tysiące twarzy, setki miraży,
to człowiek tworzy metamorfozy” Kora
„Wyrwa” to goszcząca właśnie na ekranach kin adaptacja
bardzo dobrego thrillera Wojciecha Chmielarza. A czy film jest również bardzo
dobry? Niestety, nie.
Maciej (Tomasz Kot) i Janina (Karolina Gruszka) to z pozoru
idealne małżeństwo. Mieszkanie w Warszawie, dwoje dzieci, on – odnoszący sukcesy
korporacyjny bankier, ona – dziennikarka, próbująca sił jako literatka. Kiedy Janka
wyjeżdża w delegację do Krakowa, a jej wyjazd nieoczekiwanie się przedłuża,
Maciej dostaje wiadomość o wypadku, w którym żona zginęła. Zagadką jest
jednakże, dlaczego tragiczny wypadek miał miejsce w okolicy .. Mrągowa.
Maciej podejmuje własne śledztwo w sprawie śmierci Janiny, a
jego nieoczekiwanym sprzymierzeńcem okazuje się Kamil (Grzegorz Damięcki) –
kochanek Janiny. Do jakich wniosków doprowadzą poszukiwania? Jak naprawdę
zginęła Janina? I dlaczego?
I wszystko mogłoby być znakomite, bo Chmielarz dał podstawy
do stworzenia niezłej, trzymającej w napięciu historii filmowej, ale „Wyrwa”
jest, niestety, filmem nijakim, nie do końca ciekawym i udanym. Niektóre sceny
ocierają się co najmniej o niezręczność. Dużym negatywnym zaskoczeniem jest
świetny przecież aktor, Tomasz Kot, który w roli Macieja okazuje się sztuczny, pasywny,
zagubiony, nieprzekonujący, podczas gdy w powieści Maciej jest pełnokrwistym,
dominującym bohaterem.
Dużo lepiej wypada Grzegorz Damięcki jako zakochany w
Janinie celebryta i podstarzały playboy. To on okazuje się zdecydowanie
ciekawszą, bardziej dynamiczną postacią, to jemu zależy bardziej na rozwiązaniu
kwestii tragicznej śmierci Janiny. Ciekawe są też role drugoplanowe – Marii Pakulnis
i Romana Gancarczyka - pogrążonych w żałobie i złości po utracie córki teściach
Macieja, Marty Stalmierskiej – jako Anki, dziewczyny z Mazur, która próbuje
pomóc Maciejowi i Kamilowi oraz Konrada Eleryka jako Ułana – okrutnego,
pozbawionego skrupułów przywódcy lokalnego gangu. To do nich należy ten film, a
nie do Tomasza Kota i Karoliny Gruszki – centralnych postaci historii.
Jedyne, co ujęło mnie w obrazie, to wykorzystanie muzycznego
motywu piosenki „Szare miraże” Maanamu i tańca, spajającego film interesującą klamrą.
Film wydaje się być nieco zmarnowaną szansą na dobry polski
kryminał, ale czegoś produkcji brakuje – może spójności, może bardziej
charyzmatycznego aktora w roli Macieja, może większego napięcia, które jest
naprawdę wszechobecne w książce. Można obejrzeć, ale szału i zachwytu nie ma.
Moja ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz