„POKOLENIE IKEA”, Polska 2023
Premiera kinowa: 3 marca 2023
Ostatnio coraz częściej trafiam do kina na bardzo nieudane
polskie produkcje, że wspomnę tylko fatalną „Pokusę” Marii Sadowskiej. W ten
zestaw doskonale wpisuje się „Pokolenie Ikea” niejakiego Dawida Grala. Film
oparty jest na ponoć bestsellerowej powieści Piotra C. Kontakt z filmem
przekonał mnie, żeby nigdy po tę książkę nie sięgać.
Narratorem i głównym bohaterem filmu jest Piotr C. „Czarny”
(nieco zagubiony w tej roli Bartosz Gelner). Piotr odnosi sukcesy jako
korporacyjny prawnik, zarabia niezłe pieniądze, jest właścicielem zgrabnego
mieszkanka, a jego hobby i główne pozazawodowe zajęcie to „zaliczanie”
dziewczyn. W tym celu bohater prowadzi nawet swoisty dziennik, w którym
alfabetycznie dokumentuje swoje erotyczne zdobycze. Jednym z jego większych
problemów jest fakt, że bardzo trudno jest wyrwać pannę, której imię zaczyna
się na literę C i Ł, bardzo tę życiową komplikację przeżywa i często o niej
wspomina.
Piotr nie potrafi i chyba nie chce stworzyć stałego związku
i status wiecznego Piotrusia Pana i Casanovy mlecznych barów i ekskluzywnych
klubów i kawiarni bardzo mu odpowiada. Gdzie upatrywać przyczyn działania naszego bohatera? Może w
notorycznych zdradach ojca, który ostatecznie porzucił matkę Piotra (w tej roli
– Majka Jeżowska)? A może w zagubieniu pokolenia millenialsów, którzy boją się
zobowiązań i podejmowania istotnych decyzji? Dość znamienne jest, że Piotr potrafi
stworzyć jakąkolwiek dłuższą relację jedynie z nastolatką, a nie widzi, że obok
w biurze pracuje atrakcyjna dziewczyna, jego bliska przyjaciółka Olga
(Michalina Olszańska), która jest w nim po uszy zakochana.
„Pokolenie Ikea” to kolejny niepotrzebny polski film.
Wprawdzie podejmuje ważki temat dotyczący młodych ludzi, obciążonych w banku
niewolniczym kredytem, pracujących w korporacjach od świtu do nocy, rozpaczliwie
i hedonistycznie próbujących odnaleźć sens życia, ale ukazuje to socjologiczne
zjawisko w sposób powierzchowny, chwilami żałosny, chwilami żenujący. Gelner, naprawdę dobry aktor, zupełnie nie
sprawdza się w roli Piotra, dialogi są słabe, wulgarne, często powielane z
innych filmów. Obraz młodych ludzi jest przejaskrawiony i nierzeczywisty,
jednym słowem, film jest po prostu słaby.
Zdecydowanie nie polecam tej produkcji, trudno w niej
dopatrzeć się jakichkolwiek walorów. Obawiam się, że to poważny kandydat do
przyszłorocznej edycji nagrody Węży – polskiego odpowiednika Złotych Malin.
Moja ocena: 2/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz