sobota, 11 marca 2023

 

„Tár” (Tár), USA 2022


Premiera kinowa: 24 lutego 2023

Pośród tegorocznych oscarowych propozycji „Tár” w reżyserii amerykańskiego aktora i reżysera Todda Fielda zasługuje na szczególne wyróżnienie, głównie za sprawą wyjątkowej kreacji Cate Blanchett, moim zdaniem, najlepszej w dotychczasowej karierze aktorki.

Lydia Tár jest uznawana za najważniejszą dyrygentkę w dziejach muzyki. Właśnie objęła kierownictwo nad najlepszą i największą orkiestrą na świecie – Berlin Philharmonic. Na czym polega sukces Lydii? To przede wszystkim jej talent, doskonałe wykształcenie, nieziemska wprost muzykalność, oddanie i pracowitość, ale też bezkompromisowość, despotyzm, przekonanie o własnej nieomylności i częste stawianie się w roli demiurga, brak szacunku dla innych. Lydia tworzy udany związek z Sharon (bardzo dobra rola znanej z filmu „Barbara” niemieckiej aktorki Niny Hoss), z którą wspólnie wychowuje kilkuletnią córkę.

Tár ma jednak jedną słabość – słabość do młodych, atrakcyjnych kobiet – ślicznej rosyjskiej wiolonczelistki Olgi (Sophie Kauer), swojej asystentki Francesci (znana z „Portretu kobiety w ogniu” Noemie Merlant), czy studentki dyrygentury Kristy (Sylvia Flote). Jej słabością jest także roszczenie sobie prawa do wykorzystywania swojej pozycji. Sytuacja znacznie się komplikuje, kiedy Krista popełnia samobójstwo, a w mediach pojawiają się informacje o jej relacjach z Lydią Tár.

Cate Blanchett jest w kadrze od pierwszej po ostatnią chwilę filmu. Jest znakomita, kiedy dyryguje, kiedy udziela wywiadu, kiedy jest matką i partnerką i kiedy flirtuje z młodymi dziennikarkami i artystkami z kierowanej przez siebie orkiestry. Jako Lydia Tár jest magnetyzująca, trudno oderwać od niej wzrok. Można się nie zgadzać z jej poglądami, potępiać jej postawę, ale nie sposób oderwać wzroku od jej hipnotyzującej gry. Kiedy dyryguje na scenie, staje się muzyką, gra każdą częścią swojego ciała. Jest niezwykła i wyjątkowa. Będę niezwykle zawiedzony, jeśli nie odbierze jutro swojego trzeciego Oscara, choć nie widziałem jeszcze innej nominowanej, ponoć niesamowitej roli Andrei Riseborough.

Jedną z najistotniejszych scen z filmu jest moment zajęć Lydii Tár dla młodych adeptów dyrygentury w prestiżowym konserwatorium Julliard. Kiedy bohaterka prosi młodego, ciemnoskórego chłopca, żeby zagrał Bacha, ten odmawia, uważając, że jako niepewny swojej seksualności przedstawiciel innej rasy ma prawo odrzucać twórczość muzyka, który był białym człowiekiem o nie do końca właściwym prowadzeniu się. Dzięki tej scenie poznałem związane z poprawnością polityczną zjawisko cancel culture – odrzucania pewnych trendów, gdyż neguje się ich twórców. Jest to na tyle fascynujący, ale i niebezpieczny fenomen, że postaram się poświęcić mu oddzielny post na Popkulturalnym Maniaku.

Film wywarł na mnie bardzo duże wrażenie, choć jest specyficzny i z pewnością nie spodoba się każdemu widzowi. Jest to jednak film ważny, który zadaje wiele istotnych pytań – do jakich granic może posunąć się twórca, w jakim stopniu wolno nam wykorzystywać władzę, którą posiadamy, gdzie kończą się przywileje osób szczególnych, specjalnych, posiadających autorytet i rozliczne talenty.

„Tár” to ponad dwie godziny inteligentnego, refleksyjnego kina, kina bardzo kobiecego, opowiadającego o niezwykle silnej kobiecie, choć stworzonego przez mężczyznę. Todd Field już wcześniej pokazał swoimi produkcjami „Za drzwiami sypialni” i „Małe dzieci”, że jest reżyserem bardzo wrażliwym, wnikliwym, który potrafi poruszać ważne tematy i zaangażować się w dyskusję z widzem. A Cate Blanchett jest fenomenalna – choć jej bohaterka jest postacią fikcyjną, rys biograficzny jest tak realistyczny, a stworzona persona tak autentyczna, że ma się wrażenie, że film opowiada o prawdziwej osobie. Gorąco polecam i czekam na Oscara dla Blanchett,

Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz