środa, 5 października 2022

 

„ZOŁZA”, Polska 2022

Premiera kinowa: 23 września 2022


„Zołza” to żartobliwa biografia uznanej i odnoszącej liczne zawodowe sukcesy scenarzystki Anny Sobańskiej, luźno inspirowana życiem i karierą Ilony Łebkowskiej. Ile jest w filmie prawdy o Królowej polskich seriali, a ile fantazji i kreatywnej inwencji twórców?

Anna Sobańska (w tej roli Małgorzata Kożuchowska) to kobieta tyleż twórcza, oddana pracy i doskonale zorganizowana, co bezwzględna, wyrachowana, nie mająca szacunku dla współpracowników, czy nawet swoich najbliższych. Fatalnie układają się jej relacje z dziećmi, zwłaszcza z dorastającą córką (Zofia Domalik), coraz trudniej o porozumienie z kochającym i cierpliwym (do czasu) mężem (Artur Żmijewski). Scenarzystka zwalnia pracowników, krzyczy, ubliża, nie liczy się z nikim i z niczym.  Czarę goryczy przelewa atak Sobańskiej na staruszkę – kombatantkę, uczestniczkę Powstania Warszawskiego (urocza Aleksandra Górska), która przez przypadek zajeżdża jej drogę.  Relacja z dziwnych zachowań gwiazdy telewizji trafia do mediów, popularność słabnie, kobieta zaczyna tracić grunt pod nogami. 

Sobańską dotyka jeszcze jeden problem – w najmniej oczekiwanych chwilach nawiedza ją aktorska para bohaterów jednego z jej koronnych seriali „Idealna rodzina” – Wanda (Anna Dymna) i Marian (Leon Charewicz). Serialowe postaci pojawiają się jak Dickensowskie duchy z „Opowieści wigilijnej”, grecki chór z antycznej tragedii, czy literaccy rezonerzy i komentują niewybaczalne zachowania Anny. Bohaterka jest jedyną osobą, która widzi zjawy, co prowadzi do uznania jej za osobę nie w pełni poczytalną. Sobańska zaczyna rozumieć, że musi się zmienić…

Widownia reagowała na liczne sceny wybuchami diabolicznego rechotu, ale ja nie znalazłem tego filmu szczególnie zabawnym (może z małymi wyjątkami). Wprawdzie Kożuchowska dwoi się i troi, żeby dobrze zagrać, wygląda przy tym – jak zwykle – znakomicie, ale tworzy postać niespójną psychologicznie, banalną, okazującą skrajne emocje, mocno niesympatyczną.

Film jako całość jest po prostu nudny. To po prostu zlepek nie związanych ze sobą do końca epizodów z życia gwiazdy. Chyba najciekawsze jest pojawienie się w filmie w trzecioplanowej roli światowej sławy śpiewaka operowego, Jakuba Józefa Orlińskiego jako człowieka wynajmującego dom Annie Sobańskiej. Paradoksalnie artysta jest bardziej znany i doceniany na świecie niż w swoim rodzimym kraju.

Zatem jeśli chcesz zobaczyć w kinie coś fajnego, coś dobrego lub coś wyjątkowego, „Zołza” chyba nie spełni tych kryteriów. Oglądaj na własne ryzyko.

Moja ocena: 4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz