„ZOŁZA”, Polska 2022
Premiera kinowa: 23 września 2022
„Zołza” to żartobliwa biografia uznanej i odnoszącej liczne
zawodowe sukcesy scenarzystki Anny Sobańskiej, luźno inspirowana życiem i
karierą Ilony Łebkowskiej. Ile jest w filmie prawdy o Królowej polskich
seriali, a ile fantazji i kreatywnej inwencji twórców?
Anna Sobańska (w tej roli Małgorzata Kożuchowska) to kobieta
tyleż twórcza, oddana pracy i doskonale zorganizowana, co bezwzględna,
wyrachowana, nie mająca szacunku dla współpracowników, czy nawet swoich
najbliższych. Fatalnie układają się jej relacje z dziećmi, zwłaszcza z
dorastającą córką (Zofia Domalik), coraz trudniej o porozumienie z kochającym i
cierpliwym (do czasu) mężem (Artur Żmijewski). Scenarzystka zwalnia
pracowników, krzyczy, ubliża, nie liczy się z nikim i z niczym. Czarę goryczy przelewa atak Sobańskiej na
staruszkę – kombatantkę, uczestniczkę Powstania Warszawskiego (urocza
Aleksandra Górska), która przez przypadek zajeżdża jej drogę. Relacja z dziwnych zachowań gwiazdy telewizji
trafia do mediów, popularność słabnie, kobieta zaczyna tracić grunt pod
nogami.
Sobańską dotyka jeszcze jeden problem – w najmniej
oczekiwanych chwilach nawiedza ją aktorska para bohaterów jednego z jej
koronnych seriali „Idealna rodzina” – Wanda (Anna Dymna) i Marian (Leon
Charewicz). Serialowe postaci pojawiają się jak Dickensowskie duchy z
„Opowieści wigilijnej”, grecki chór z antycznej tragedii, czy literaccy
rezonerzy i komentują niewybaczalne zachowania Anny. Bohaterka jest jedyną
osobą, która widzi zjawy, co prowadzi do uznania jej za osobę nie w pełni
poczytalną. Sobańska zaczyna rozumieć, że musi się zmienić…
Widownia reagowała na liczne sceny wybuchami diabolicznego
rechotu, ale ja nie znalazłem tego filmu szczególnie zabawnym (może z małymi
wyjątkami). Wprawdzie Kożuchowska dwoi się i troi, żeby dobrze zagrać, wygląda
przy tym – jak zwykle – znakomicie, ale tworzy postać niespójną
psychologicznie, banalną, okazującą skrajne emocje, mocno niesympatyczną.
Film jako całość jest po prostu nudny. To po prostu zlepek
nie związanych ze sobą do końca epizodów z życia gwiazdy. Chyba najciekawsze
jest pojawienie się w filmie w trzecioplanowej roli światowej sławy śpiewaka
operowego, Jakuba Józefa Orlińskiego jako człowieka wynajmującego dom Annie Sobańskiej.
Paradoksalnie artysta jest bardziej znany i doceniany na świecie niż w swoim
rodzimym kraju.
Zatem jeśli chcesz zobaczyć w kinie coś fajnego, coś dobrego
lub coś wyjątkowego, „Zołza” chyba nie spełni tych kryteriów. Oglądaj na własne
ryzyko.
Moja ocena: 4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz