„JOHNNY”, Polska 2022
Premiera kinowa: 23 września 2022
W Święta Wielkanocne 2016 roku dotarła do nas bardzo smutna
wiadomość o śmierci księdza Jana Kaczkowskiego. Kapłan odszedł zaledwie w wieku
37 lat, ale pozostawił po sobie wiele wspomnień. Choć sam miał wrodzone
trudności z poruszaniem się i poważną wadę wzroku dokonał bardzo wiele dla
ludzi. Zasłynął nie tylko jako niestereotypowy katecheta, twórca Hospicjum pod
wezwaniem Świętego Ojca Pio w Pucku, działacz społeczny i humanista, ale także odważny
ksiądz, który potrafił przeciwstawić się kościelnym hierarchom i jako człowiek,
który całe swoje kapłańskie życie poświecił drugiemu człowiekowi.
„Johnny” w reżyserii Daniela Jaroszka to próba przypomnienia
postaci księdza Jana Kaczkowskiego i hołd oddany Jego osobie. W rolę kapłana
wciela się Dawid Ogrodnik – niewątpliwie jeden z największych i
najwybitniejszych polskich aktorów młodego pokolenia. Naśladując księdza Jana
wypada – jak zwykle – rewelacyjnie: potrafi nienagannie imitować sposób mówienia
księdza, jego charakterystyczne gesty, sposób poruszania się, postawę. Z
relacji osób bliskich księdzu Janowi wynika, że Ogrodnik idealnie przywołuje
sylwetkę głównego bohatera.
Nieoczekiwanie film ma dwóch głównych bohaterów
pierwszoplanowych. Drugim z nich jest Patryk Galewski – drobny przestępca, złodziejaszek,
diler narkotykowy, regularnie łamiący prawo narkoman. W tę rolę brawurowo wciela
się Piotr Trojan – niedawny zdobywca Złotych Lwów za rolę męską na Festiwalu
Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni za film „25 lat niewinności. Sprawa Tomka
Komedy” w roku 2020. W tym roku Trojan dołączył do kolekcji kolejne Złote Lwy
za główną rolę w „Johnnym”. Aktor to prawdziwe objawienie polskiego kina.
Wydaje mi się, że w najnowszej produkcji jest jeszcze lepszy niż w historii
Tomasza Komedy. W ramach resocjalizacji Patryk trafia do prowadzonego przez
księdza Jana hospicjum i na oczach widza przechodzi prawdziwą metamorfozę – pomaga
mu w tym postawa księdza, zwłaszcza w obliczu diagnozy śmiertelnej choroby
nowotworowej, oraz codzienne obcowanie z ogromnym cierpieniem pacjentów
hospicjum i oswajanie się ze śmiercią. Dzięki pracy i kontaktom z księdzem
Kaczkowskim Patryk odnajduje swoje zagubione człowieczeństwo. Historia ta
bardzo porusza, ale także buduje, bo jest prawdziwa, oparta na rzeczywistych
wydarzeniach.
W filmie pojawia się także kilka niezwykle interesujących ról
drugoplanowych. Za najciekawszą uznałem rolę Hanny, zmagającej się z chorobą
aktorki, która zaprzyjaźnia się z Patrykiem. Rola ta należy do Marii Pakulnis.
Na wyróżnienie zasługują także Anna Dymna i Witold Dębicki jako rodzice Jana.
Jedynym mankamentem filmu wydaje mi się być ścieżka
dźwiękowa. W obrazie pojawia się szereg dobrych, lecz niezwiązanych ze sobą
piosenek, które są swego rodzaju przerywnikami w fabule. Dużo lepszym
rozwiązaniem byłoby pełne wykorzystanie muzyki filmowej bez wspomnianych piosenek,
może z wyjątkiem wieńczącej film interpretacji nagrania „Nic nie może wiecznie
trwać” Anny Jantar w wykonaniu Dawida Podsiadły.
„Johnny” to film potrzebny, nie tylko dlatego, że przypomina
i przybliża sylwetkę księdza Kaczkowskiego, ale przede wszystkim dlatego, że
daje nadzieję – osobom chorym i im najbliższym, ale także osobom takim jak
Patryk, ludziom, którzy zbłądzili, pogubili się w życiu, często nie z własnej
winy. Kreacje Ogrodnika i Trojana z pewnością przejdą do historii kina
polskiego i nic dziwnego, że właśnie ten film zdobył Nagrodę Publiczności na
tegorocznym Festiwalu w Gdyni. Warto go zobaczyć, choć nie jest go oglądać
łatwo.
Moja ocena: 8/10 (ale
po „dziesiątce” dla aktorów grających główne role)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz