sobota, 16 lipca 2022

 

„ENNIO” (Ennio: The Maestro), Włochy / Belgia / Holandia / Japonia 2021

Premiera kinowa: 6 lipca 2022


Na początku lat 90-tych obejrzałem film „Cinema Paradiso” w reżyserii Giuseppe Tornatore z przepiękną muzyką Ennio Morricone. Ta historia Salvatore – małego sycylijskiego chłopca zafascynowanego kinem – wzruszyła mnie i poruszyła, a film do dziś pozostaje w TOP 10 najważniejszych filmów mojego życia.

Minęło ponad 30 lat, mistrz Morricone odszedł w 2020 roku, a Giuseppe Tornatore – wówczas młody reżyser, któremu Ennio Morricone dał niepowtarzalną szansę na współpracę przy „Cinema Paradiso, dziś dojrzały już i uznany twórca tworzy wyjątkowy dokument – hołd dla wybitnego kompozytora. Dokument możemy oglądać obecnie na ekranach naszych kin.

„Ennio” to dość klasyczny dokument biograficzny, ukazujący życie i twórczość Ennio Morricone, jednego z największych i najwybitniejszych twórców współczesnej muzyki filmowej. Film składa się głownie z wypowiedzi kompozytora, przerywanych opiniami wielu światowej sławy muzyków, kompozytorów, reżyserów i znajomych Morricone. Dokument ma strukturę klasyczną - poznajemy dzieciństwo muzyka, jego drogę do muzycznej perfekcji i studia w konserwatorium w klasie kompozycji, związek z Marią, który przetrwał do śmierci wielkiego Włocha, znakomity epizod z pisaniem muzyki rozrywkowej, początki współpracy z twórcami filmu, głównie reżyserem spaghetti westernów, Sergio Leone oraz dotarcie na szczyt sławy i współpracę przy realizacji bardzo znanych produkcji hollywoodzkich.

Ennio Morricone jawi się jako geniusz – artysta niezwykle płodny, kreatywny, potrafiący łączyć ze sobą gatunki muzyczne, których nikt wcześniej nie łączyć, aranżować utwory w taki sposób, jak nie robił tego żaden muzyk. Reżyserzy z zachwytem mówią, z jaką lekkością i jak szybko tworzył zapadające w pamięć ścieżki dźwiękowej, zainspirowany zaledwie fragmentem filmu lub wybraną sceną, a nawet samym scenariuszem. Tworzył niezwykle szybko i zapisywał nuty sprawniej niż litery. W samym 1969 roku stworzył muzykę do 21 filmów. Długo czekał na docenienie, marzył o Oscarze, otrzymał sześć nominacji: za „Niebiańskie dni” (1979) „Misję” (1986), „Nietykalnych” (1987), „Bugsy’ego” (1991), „Malenę” (2000) i „Nienawistną ósemkę” (2015), ale dopiero ostatnia nominacja – za film Tarantino – zamieniła się w nagrodę (wcześniej w 2007 roku otrzymał Oscara specjalnego – nagrodę honorową za wkład w rozwój kinematografii i muzyki filmowej). Bardzo przeżył porażkę z 1986 roku, kiedy przegrał Oscara za „Misję” z Herbie’m Hancockiem i filmem „Około północy”. Uważał muzykę do „Misji” za najważniejsze dzieło swojego życia.

Był człowiekiem niezwykle skromnym, skłonnym do wzruszeń, zamkniętym i do pewnego stopnia niedostępnym. Przez długie lata zmagał się z decyzją, czy – jako absolwent konserwatorium muzycznego – powinien tworzyć muzykę poważną, czy może „zniżyć się” do komponowania muzyki filmowej, uważanej przez świat muzycznej elity za kulturę niską. Po latach odnalazł kompromis i zgodę w sobie – obok ścieżek dźwiękowych komponował także uznane kompozycje klasyczne, dzieła symfoniczne, orkiestrowe, choćby w hołdzie ofiarom ataku na World Trade Center „Voci di silenzio”.

Dokument trwa blisko 150 minut, a ja przez cały czas słuchałem wypowiedzi Maestro i jego współpracowników i przyjaciół z zapartym tchem, oglądałem fragmenty klasyków, do których stworzył muzykę, a przede wszystkim przysłuchiwałem się tym wyjątkowym kompozycjom, często z zaskoczeniem odkrywając, że ten znany motyw jest też autorstwa Morricone.

Piękny, ciepły i bardzo interesujący obraz, prezentujący naprawdę wyjątkową postać. – wielkiego Artystę i dobrego Człowieka. Pora biec do kina na „Ennio” w reżyserii Giuseppe Tornatore.

Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz