„Piosenki o miłości”, Polska 2021
Premiera kinowa: 25 marca 2022
Dziś chciałbym zaprosić Państwa na film polski, ale zupełnie
inny niż filmy polskie, na film muzyczny, ale zupełnie inny niż filmy muzyczne
i film o miłości, ale zupełnie inny niż filmy o miłości, jednym słowem: „Piosenki
o miłości”.
Ona – Alicja (Justyna Święs) pochodzi z małego miasteczka, z
blokowiska. W Warszawie pracuje jako kelnerka. Jest skromna, skryta, wrażliwa,
niepewna siebie, ale ambitna. On – Robert (Tomasz Włosok) jest synem znanego
aktora (Andrzej Grabowski), ma w Warszawie swoje mieszkanie z zaaranżowanym
małym studiem nagraniowym, ma pozycję, pieniądze, pragnie tworzyć muzykę, choć
też brakuje mu wiary w siebie. Co się może wydarzyć po zetknięciu się takiej
dwójki wrażliwców? A kiedy jeszcze okazuje się, że obydwoje kochają muzykę i
pragną ją tworzyć?
Alicja ma talent – komponuje i śpiewa piękne, poetyckie
piosenki. Robert umie ten talent wykorzystać i dotrzeć do właściwych ludzi,
żeby je pokazać światu. Ale czy tego pragnie Alicja? Czy ten muzyczny i życiowy
związek ma szansę na przetrwanie?
Film jest bardzo ciekawie zrealizowany – w czarnobiałej
konwencji, z pewnymi ujęciami przypominającymi kadry nagrywane telefonem
komórkowych. Urokliwe są muzyczne kompozycje przedstawiane przez parę
bohaterów. Bardzo przekonująco jako Alicja wypada debiutująca na ekranie
Justyna Święs, znana przede wszystkim z duetu Dumplings i wielu innych
muzycznych projektów. Zatrudnienie jej w roli początkującej wokalistki okazało
się strzałem w dziesiątkę. „Piosenki o miłości” to także chyba najlepszy film w
dotychczasowej filmografii Tomasza Włosoka, znanego dotychczas z nieco
ostrzejszych ról, choćby w „Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa”.
Znakomicie pokazuje swoje rozdarcie między uczuciem do dziewczyny a chęcią
odniesienia sukcesu i zdobycia popularności. Święs i Włosok stanowią bardzo
dobry, zgrany filmowy tandem. Ciekawym aspektem filmu jest wchodzenie Alicji do
warszawskiego, obcego jej światka, którego częścią jest Robert, światka
pieniędzy, niekończących się imprez, relacji bez zobowiązań.
„Piosenki o miłości” to ewenement na polskim rynku
filmowych. Cieszę się, że ten film powstał i cieszę się, że udało mi się go
zobaczyć. Jeśli jeszcze filmu nie widzieliście, bardzo go polecam. Warto też
poczekać na przyszłoroczne Walentynki, bo właśnie takie filmy powinno się tego
dnia oglądać.
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz