ANNIE LENNOX „Diva” – 30. rocznica wydania
Wczoraj – 6 kwietnia – minęła – nie do wiary!!! – 30
rocznica wydania jednej z najważniejszych dla mnie płyt wszech czasów – pięknej
„Divy” Annie Lennox. Fascynacja Artystką wiąże się z początkiem mojego
zainteresowania muzyką. Kochałem Eurythmics od momentu usłyszenia „Sweet
Dreams”, a potem z radością śledziłem losy burzliwej kariery zespołu. Pirackie
nagranie płyt „Sweet Dreams (are Made of This)” oraz „ Touch” było pierwszą
zagraniczną kasetą, która znalazła się w mojej kolekcji. Kiedy zespół wydał
„Greatest Hits” w 1991 i przekazał informację o zawieszeniu działalności,
naturalnie, nie wpadłem w zachwyt. Nie spodziewałem się jednak, że rok później
świat usłyszy taką muzyczną perłę, jaką stał się debiutancki solowy album Annie
Lennox.
Płyta wyszła w ważnym dla mnie momencie – za chwilę
przystępowałem do egzaminu dojrzałości, musiałem wybrać swoją przyszłość,
rozstrzygały się moje losy, żegnałem dzieciństwo i moje ukochane muzycznie lata
90-te. To właśnie przy dźwiękach „Divy” (oraz albumu „Hormonally Yours” duetu
Shakespear’s Sister) przygotowywałem się do matury i do egzaminów wstępnych na
anglistykę.
Płyta jest doskonałym produktem – muzycznie idealny jest
każdy dźwięk, Annie zachwyca bogactwem tekstów i swoim wybitnym wokalem. Myślę,
że na płycie widoczna jest niezależność wokalistki – jej uniezależnienie się
artystyczne od Dave’a Stewarta. Na płycie znajdują się różne typy kompozycji –
od nastrojowych ballad w stylu „Why”, czy „Cold”, klasyczne dobre nagrania
popowe, jak choćby „Walking on Broken Glass”, czy „Little Bird”, inspirowane
r’n’b „Money Can’t Buy It” i wreszcie utwory ostrzejsze, jak „Precious”, które
Annie bardzo lubi i może w nich pokazać inną siebie – wokalnie i wizualnie.
Płytę otwiera nastrojowa ballada „Why” z pięknym tekstem o
sensie przemijania czasu i życia. Przy drugim nagraniu płyta przyśpiesza i
pojawia się sympatyczne popowo-taneczne „Walking on Broken Glass”. Kolejne
nagranie ta płycie to ciemne soulowe „Precious”, które przechodzi w ostre „Legend
in My Living Room”. Zdecydowanie najmocniejszą stroną płyty są cudowne ballady,
takie jak „Cold” – popis wokalnych możliwości Annie. „Money Can’t Buy It” to
kolejne bardzo dobre, brzmiące amerykańsko nagranie, po którym następuje
fantastyczny „Little Bird” – jedno z moich ulubionych nagrań na płycie i
symboliczny rozrachunek artystki z przeszłością. Po tym porywającym utworze możemy
posłuchać kolejnych trzech ballad – „Primitive”, przepięknej „Stand by me” oraz
„The Gift”. Płytę zamyka mały żarcik Annie Lennox – nagranie „Keep Young and
Beautiful” – utrzymany w stylu lat 20-tych cover piosenki Eddiego Cantora,
ponoć ulubione nagranie samego Winstona Churchilla.
Osobną wartość dodaną do płyty stanowią wyjątkowe,
niesamowite video clipy, wydane jako dodatek do albumu. Annie Lennox ukazuje w
nich, że jest nie tylko utalentowaną wokalistką, ale także świetną aktorką.
Ileż emocji widzimy w pozornie prostym video clipie „Why”. „Walking On Broken
Glass” to prawdziwy mini-filmik kostiumowy. Obok „Why” moim ulubionym
teledyskiem ilustrującym nagrania z płyty jest „Little Bird”, w którym Annie
Lennox przypomina swoje liczne kreacje z teledysków Eurythmicsu, ostatecznie
zostaje na scenie sama i zdaje się mówić do swojego partnera z zespołu: „Dave!
Widzisz? Ja mogę to wszystko zrobić sama. Jestem teraz samodzielną artystką”. A
może to zbyt daleka interpretacja?
Płyty „Diva” słuchałem setki razy i nigdy mi się nie
znudziła. Z ogromną przyjemnością wysłuchałem jej raz jeszcze wczoraj i odkryłem, że te trzydzieści
lat nic nie zmieniło albumu, nie zbliżyło ani o krok od przejścia do lamusa, do
historii. Annie Lennox pozostaje jedną z najważniejszych i najlepszych
wokalistek wszech czasów. Dla mnie, niezmiennie od lat okupuje trzecie miejsce w
kategorii najważniejszych śpiewających kobiet, tuż za Madonną (you know) i
Whitney Houston, ale przed chociażby, Kate Bush. A płyta „Diva” to prawdziwe współczesne
muzyczne arcydzieło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz