Wszystkie nasze strachy, Polska 2021
Premiera kinowa: 5 listopada 2021
Do kin trafił niedawno zdobywca Złotych Lwów na tegorocznym
Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, obraz Łukasza Rondudy i Łukasza Gutta
„Wszystkie nasze strachy”. Film jest inspirowany prawdziwą historią chłopaka z
mazowieckiej wsi nieopodal Sierpca, Damiana Rycharskiego. rolnika, artysty,
aktywisty, głęboko wierzącego i praktykującego katolika, geja.
Damiana znają wszyscy i choć często nazywają go „pedałem”,
akceptują go, bo jest artystą – twórcą
choćby interaktywnej kapliczki, która wita wiernych na rozstajach dróg.
Damian organizuje też protesty na rzecz lokalnych rolników, których nie
rozpieszcza ani Unia Europejska, ani polski rząd. Damian bardzo blisko
współpracuje z miejscowym proboszczem. I chociaż jego tęczowa naszywka na
bluzie i spodniach razi niektórych, Damian wie, jak układać sobie relacje z
miejscowymi.
Tyle szczęścia nie ma Jagoda, 17-letnia dziewczyna z tej
samej wsi, która tak jak Damian kocha inaczej. Zaszczuta, zastraszona,
nieakceptowana, postanawia odebrać sobie życie. O śmierć dziewczyny i
promowanie „ideologii LGBT” zostaje oskarżony Damian, a kiedy ścina drzewo, na
którym powiesiła się dziewczyna i buduje z niego krzyż, próbując zorganizować
Drogę Krzyżową w intencji dziewczyny, spotyka się z falą nienawiści i
całkowitym odrzuceniem. Oburzenie budzi również fakt, że krzyż trafia na
wystawę sztuki współczesnej w Warszawie.
Bardzo mocną stroną filmu jest aktorstwo. Dawid Ogrodnik po
raz kolejny udowadnia, że potrafi zagrać wszystko i każdego. Jest bardzo
naturalny, przekonujący. Świetną rolę gra w filmie Maria Maj jako Babcia
Damiana. W ciekawych epizodach pojawiają się Jowita Miodlinkowska jako matka
Jagody oraz Andrzej Chyra jako ojciec Damiana. Dobry jest także Oskar Rybaczek
jako Olek – delikatny, niepewny swojej seksualności i obawiający się opinii wsi
przyjaciel i partner Damiana.
Film jest dobry, przejmujący, porusza istotną tematykę, ale
nie tworzy, moim zdaniem, spójnej, zamkniętej całości, nie przedstawia
propozycji rozwiązania problemu, ukazuje zjawisko, ale nie pomaga. Bo czy służące
jako strachy na dziki krzyże odziane w ubrania ofiar LGBT, które popełniły
samobójstwo, dają jakąś nadzieję? Czy dramat Rondudy i Gutta jest w stanie
zmienić czyjeś homofobiczne nastawienie? Mam wrażenie, że świetny pomysł i
dobry temat nie zostały w pełni wyeksploatowane i chociaż Daniel jest niezwykle
pozytywną, sympatyczną postacią, nie może w pojedynkę podkreślić przesłania
filmu.
Na festiwalu w Gdyni „Wszystkie nasze strachy” walczyły z
filmem „Moje wspaniałe życie”. Pierwszy obraz wygrał nagrodę dla Najlepszego
filmu, drugi – nieco na pocieszenie – otrzymał nagrodę za reżyserię. Ja nie
miałbym wątpliwości i „Moje wspaniałe życie” wygrałoby w obu kategoriach.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz