MISTRZ, Polska 2021
Premiera kinowa: 27 sierpnia 2021
Dziś rocznica wybuchu II wojny światowej. To dobry moment,
by podzielić się obserwacjami i wnioskami po seansie filmu „Mistrz” w reżyserii
Macieja Barczewskiego, gdyż film ten tematyki wojny bardzo mocno dotyka.
„Mistrz” to historia wybitnego przedwojennego pięściarza,
Tadeusza „Teddy’ego” Pietrzykowskiego, który w jednym z pierwszych transportów
trafił do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu jako więzień z numerem 77.
Właśnie od przybycia boksera do obozu zagłady rozpoczyna się akcja tego przejmującego
filmu. Tadeusz musi morderczo ciężko pracować w obozie, jest świadkiem
bestialskich mordów i nieludzkiego traktowania innych ludzi. Jego sytuacja
zmienia się, kiedy trafia na obozowego kapo, Niemca, boksera – mistrza
Hamburga, który rozpoznaje Teddy’ego. Władze obozu postanawiają zorganizować
walkę między zawodnikami. Zwycięstwo pozwala Polakowi na zdobycie łatwiejszej
pracy w stajni obozowej, a kolejne walki pozwalają na pozyskiwanie jedzenia,
lekarstw i innych form pomocy dla współwięźniów. Tadeusz ratuje wielu ludzi od
śmierci i głodu. Staje się bohaterem nie tylko jako wybitny sportowiec, ale
przede wszystkim wielki człowiek – humanista, który służy dobru innych.
Niewątpliwie najjaśniejszą stroną obrazu jest grający główną
i tytułową rolę Piotr Głowacki. Aktor tworzy wybitną, zapadającą w pamięć
kreację, ukazując przy tym, że jest twórcą wszechstronnym i fenomenalnym.
Głowacki, którego tak często widujemy na ekranach, często w rolach
intelektualistów, czasem dziwaków, otrzymał rolę jak gdyby wbrew własnemu
emploi. Jako bokser okazuje się jednak niezwykle wiarygodny, prawdziwy i
magnetyzujący. Jest świetny.
Nie można przyczepić się też do scenariusza – historia
Tadeusza Pietrzykowskiego jest oparta na faktach biograficznych, a twórcy filmu
starali się odtworzyć prawdę historyczną.
Mówi się, że najlepsze filmy wojenne robią Amerykanie,
Rosjanie i Polacy. Nie wiem, czy mogę w pełni zgodzić się z tym stwierdzeniem.
„Mistrz” to film dobry, ale nie wybitny. Autorom nie udało się uniknąć patosu,
nieco przejaskrawionych scen i dialogów. To film ciężki, ale z pewnością, mimo
pewnych mankamentów, godny naszej uwagi.
Moja ocena; 7/10 (ale 10/10 dla Piotra Głowackiego)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz