wtorek, 24 sierpnia 2021

 

Rebecca Makkai „Wierzyliśmy jak nikt”, Wydawnictwo Poznańskie 2020

Przekład: Sebastian Musielak


Po książkę „Wierzyliśmy jak nikt” Rebecci Makkai sięgnąłem z pewnym opóźnieniem – ta niezwykła, epicka, często nagradzana powieść ukazała się w roku 2018, a na polski rynek wydawniczy trafiła w ubiegłym roku. Wielu blogerów uznało tę pozycję za najważniejszą książkę 2020. To niezwykły, choć bardzo przykry i poruszający tekst, który bodaj nikogo nie pozostawi obojętnym.

Akcja powieści rozgrywa się dwutorowo. Pierwszą płaszczyznę stanowi opis społeczności gejowskiej Chicago w latach 80-tych (dokładnie od roku 1985 po 1992). Głównym bohaterem jest Yale Tishman, trzydziestolatek, który pracuje w Galerii Briggsów na Uniwersytecie Northewestern, pozyskując pieniądze i dzieła sztuki dla muzeum. Odnosi znaczne sukcesy zawodowe, ale jego życie prywatne nie jest aż tak udane, choć żyje w monogamicznym związku ze swoim partnerem, dziennikarzem Charliem. Cała społeczność żyje w cieniu groźby zarażenia się nowym wirusem HIV i chorobą AIDS, która dziesiątkuje duże miasta Ameryki. Bohaterów poznajemy na pogrzebie jednego z członków społeczności – Nico. Jego siostra Fiona do końca wspomagała brata na łożu śmierci, choć była tylko nastolatką. Fiona bezgranicznie oddała się pomocy umierającym na AIDS mieszkańcom Chicago, przyjaciołom zmarłego brata, ludziom często samotnym, porzuconym przez najbliższych, całkowicie bezbronnym.

Druga płaszczyzna powieści przenosi nas do roku 2015, do Paryża, gdzie pięćdziesięcioletnia Fiona poszukuje swojej córki, która związała się z sektą, a – jak wynika z ustaleń detektywa – obecnie przebywa we Francji ze swoją córeczką. Pobyt w Paryżu jest także okazją do obejrzenia retrospektywnej wystawy znanego fotografika Richarda Campa, która poświęcona jest ofiarom epidemii AIDS w Chicago na przełomie lat 80-tych i 90-tych.

Makkai tak buduje fabułę książki, by między obiema płaszczyznami tekstu istniało wiele wspólnych nici i kontekstów. Dopiero w Paryżu dowiadujemy się o przyczynach pewnych postaw i zachowań bohaterów, których poznajemy w latach 80-tych. Dowiadujemy się, komu udało się uniknąć zabójczego wirusa, kto przetrwał, kto doczekał wynalezienia leków i gwarancji skutecznej kuracji.

Książka jest bardzo przygnębiająca, od pierwszych stron dowiadujemy się o postępach epidemii. Umierają kolejni bohaterowie, młodzi, inteligentni, sympatyczni, zwykle dobrze wykształceni ludzie. Czemu rosnąca świadomość i wiedza na temat wirusa nie powstrzymała ich przed ryzykownymi zachowaniami? Dlaczego poprzez swoje postawy prowadzili swoje życie do nieuchronnej śmierci? Paryż daje nam też odpowiedź, jakie winy Fiony w stosunku do jej córki ciążą na bohaterce? Czy pobyt w Paryżu będzie szansą na rehabilitację i odkupienie tych win? I czy rzeczywiście należy traktować je w kategorii winy? Dlaczego nikt nie pomógł młodej, nastoletniej Fionie, która bez reszty poświęciła się chorym?

„Wierzyliśmy jak nikt” to powieść niezwykła. Chylę czoła przed autorką, bo choć jest mieszkanką Chicago, musiała wykonać ogromną pracę przy przygotowywaniu fragmentów tekstu z lat 80-tych. Książka jest pełna wiedzy, choć przez karty powieści przewijają się dziesiątki bohaterów, każdy jest ważny i pełni istotną rolę przy rozwoju akcji. Autorka wie, jak poruszyć najczulsze struny i wywołać głębokie emocję. Na aplauz zasłużył także tłumacz powieści, Sebastian Musielak. To także dzięki niemu powieść czyta się tak dobrze, mimo że jest pełna naturalistycznych scen i przygnębiających opisów. Wydaje się, że tłumacz różnicuje język lat 80-tych oraz bardziej współczesny, ten z drugiej dekady XXI wieku. Już sam oryginalny tytuł „The Great Believers” jest przetłumaczony w piękny sposób – „Wierzyliśmy jak nikt”, a tytuł ten może się odnosić do różnych aspektów tekstu.

Nie wiem, czy „Wierzyliśmy jak nikt” to powieść dla każdego. Sam kilkakrotnie myślałem o porzuceniu lektury, choć jest bardzo wciągająca i można się z niej wiele dowiedzieć; o historii, o życiu, o sztuce, o niszczycielskich żywiołach, takich jak wojna, terroryzm, czy śmiertelna choroba. Jest to z pewnością tekst, który pokazuje dobrą kondycję współczesnej prozy amerykańskiej. Z zainteresowaniem sięgnę po inne książki autorki.

Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz