MINARI (Minari), USA 2020
Polska premiera: 18 czerwca 2021
Filmy koreańskie niezbyt często trafiają na ekrany polskich
kin, ale ostatnie lata przyniosły swego rodzaju przełom. W 2018 roku mogliśmy
obejrzeć znakomity thriller „Płomienie”, rok później rządy w światowej
kinematografii objął „Parasite” – jedna z najbardziej przełomowych i niezwykłych produkcji filmowych ostatnich lat,
a ten rok przyniósł nam chwilami uroczy, chwilami przejmujący dramat „Minari” w
reżyserii Lee Isaaca Chunga.
Jesteśmy w Ameryce lat 80-tych podczas prezydentury Reagana.
W stanie Arkansas osiedla się rodzina koreańskich imigrantów – rodzice i dwójka
dzieci. Wkrótce dołącza do nich Babka. Młodzi Koreańczycy uczą się Ameryki
pracując jako sekserzy na fermie kurcząt, ale marzeniem Jacoba jest zostanie
farmerem i utrzymywanie rodziny dzięki produkcji i sprzedaży koreańskich zbóż i
warzyw. Mężczyzna wierzy, że ciężka praca i wytrwałość pozwolą mu spełnić
„American dream”, zwłaszcza że w Stanach Zjednoczonych pojawiają się cale
rzesze nowych imigrantów z Korei.
Rodzina zamieszkuje w domku na kółkach, wiedzie proste,
ubogie życie, walczy o lepszą przyszłość i stara się zrozumieć Amerykę – nowy język,
kulturę, religię, mentalność ludzi. Jest ciężko, a dodatkowo na rodzinę spadają
liczne nieszczęścia. Cała historia może się wydać banalna, ale dążenia rodziny
do polepszenia swojego losu i próba znalezienia nowej tożsamości przy
zachowaniu więzów z rodzimą kulturą przedstawione są w subtelny, refleksyjny
sposób.
Istotnym momentem w życiu rodziny jest przyjazd do Ameryki
Babki – Soonja (świetna, nagrodzona Oscarem dla najlepszej aktorki
drugoplanowej rola Yuh-Jung Youn – pierwszej koreańskiej laureatki Nagrody
Akademii). Kobieta przywozi ze sobą odrobinę Korei w postaci zapachu,
koreańskich przysmaków, ziół. Przede wszystkim przywozi nowe wartości, o
których rodzina imigrantów zapomniała w pogoni za amerykańskim marzeniem.
Wizyta Babki ma szczególne znaczenie dla dzieci – Anne i Davida, które bardzo
szybko się naturalizują, nie chcą mówić po koreańsku i niezwykle intensywnie
chłoną amerykańską kulturę. Soonja staje się swoistym drogowskazem, ukazującym
wnukom, co w życiu jest naprawdę istotne i co potrafi scalić rodzinę.
Film warto obejrzeć w kontekście niechęci świata do
imigrantów i mniejszości narodowych i etnicznym. „Minari” w prosty i
wzruszający sposób pokazuje, jak ogromnym wyzwaniem dla ludzi jest wywołany
względami ekonomicznymi wyjazd z ojczyzny i próba rozpoczęcia nowego życia w
innym, obcym kulturowo miejscu. Może zamiast krytykować przybyszy z innych
krajów, którzy usiłują ułożyć sobie życie w Polsce, warto także pomyśleć o
setkach polskich imigrantów w Wielkiej Brytanii, Irlandii, w Ameryce. Oni też
nie mają łatwego życia.
Ciekawy, wart uwagi obraz i mądry, poruszający film, do
obejrzenia którego zachęcam.
Moja ocena: 8/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz