poniedziałek, 24 sierpnia 2020

 

„Nadzieja” (Håp), Norwegia 2019

Polska premiera: 25 września 2020

Ostatnio moja najlepsza przyjaciółka poradziła mi, że jeśli chcę, żeby blog był coraz popularniejszy i był w stanie zainteresować więcej czytelników, powinienem zacząć prezentować więcej pozytywnych, optymistycznych pozycji, bo z recenzowanych przeze mnie filmów i książek biją smutek, ból i melancholia. Ale jak tu pisać o czymś miłym i dobrym, jeśli większość książek trafiających w moje ręce i większość filmów, które oglądam, to naprawdę pesymistyczne, trudne pozycje. Taka jest wakacyjna oferta kin i księgarń Anno Domini 2020.

Nie inaczej jest w przypadku bardzo intymnego dramatu „Nadzieja” w reżyserii Szwedki Marii Sødahl. Autorka filmu przedstawia w filmie własne, tragiczne doświadczenia związane z chorobą. Mimo niezwykle poważnej i przejmującej tematyki, film, zgodnie z tytułem, niesie jednak ogromną dozę nadziei – nawet w sytuacji uważanej za nierozwiązywalną, może nastąpić cud.

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Anja (bardzo dobra i emocjonalna Andrea Bræin Hovig), właśnie wróciła z zagranicy, gdzie jej taneczny spektakl odniósł spektakularny sukces. Czekają na nią jej partner Tomas (także bardzo dobry Stellan Skarsgard – jeden z najpopularniejszych obecnie skandynawskich aktorów), trójka ich wspólnych dzieci oraz trójka dzieci z poprzedniego związku. Anja jest bardzo szczęśliwa, ale niezwykle zmęczona i bardzo źle się czuje.

Kolejnego dnia trafia do lekarza, gdzie słyszy dramatyczną diagnozę o  nawrocie śmiertelnej choroby. Lekarze nie są zgodni co do rokowań – niektórzy dają jej trzy miesiące, inni cztery tygodnie. Film przedstawia siedem dni z życia tej patchworkowej rodziny w obliczu ogromnego kryzysu i wielkiej tragedii. Anja musi zmierzyć się z koniecznością powiedzenia o chorobie dzieciom, ojcu, próbuje skonsultować się z najlepszymi lekarzami w kraju, pragnie doprowadzić do finału pewne kwestie związane z jej życiem.

Te kilka dni zmienia także nastawienie do siebie partnerów – Anji i Tomasa. Z jednej strony widać ogromną miłość, troskę, oddanie, zdruzgotanie, z drugiej – pojawiają się wymówki, oskarżenia, niewygodne pytania – choćby dlaczego nie zdecydowali się zalegalizować swojego związku. Hovig świetnie gra kobietę walczącą o życie i godność, miotaną emocjami i wywołanymi silnymi lekami zmianami nastroju. Interesującym faktem jest, że w filmie grają autentyczni lekarze i inni członkowie personelu medycznego.

Punktem kulminacyjnym w filmie jest rozpoczęcie bardzo poważnego zabiegu neurochirurgicznego Anji. Choć reżyserka pozostawia otwarte zakończenie, podkreślając, że film oparty jest na jej doświadczeniach i nadając obrazowi dany tytuł, informuje, że wbrew diagnozom lekarzy, Anji się udało.

Film warto zobaczyć, mimo że jest mroczny, przykry, porusza niezwykle trudne i bolesne tematy. Polecam, wszak wszyscy potrzebujemy nadziei…

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz